- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Frontside
Wykonawca: | Mariusz "Demon" Dzwonek - Frontside (gitara) |
W rękach trzymam najnowsze dzieło sosnowieckiej formacji Frontside. Tak sobie słucham i przy okazji myślę, że nazwanie krążka "Zniszczyć wszystko" wymaga od twórcy dwóch atrybutów zależnych od kontekstu zawartości merytoryczno - muzycznej. Można nagrać gówno, wklepać buńczuczny tytulik i napaplać w wywiadach, że jest się najlepszym na świecie, co dzisiaj uskutecznia wielu, łącznie z największymi w biznesie. Z drugiej strony można mieć jaja twarde niczym brązowe dzwony wschodu i, olewając konwenanse, oddać tytułem rzeczywisty deseń proponowanej muzyki. Choć sam wyrastam z malkontenctwa, na które zachorowałem dzięki obcowaniu z rynkiem muzycznym, to stwierdzę równie śmiało, iż ekipa Demona tym razem niemal w 100% stanęła na wysokości zadania, proponując krążek w zdecydowanej większości brutalny i wart swej metki. Przed wami Mariusz "Demon" Dzwonek - i już nie tracąc cennego czasu "Niszczymy wszystko".
strona: 1 z 6
Frontside, Warszawa 4.11.2010, fot. Robert Rojewski
rockmetal.pl: Witaj Mariusz, może na początek pytanie tytułem przypomnienia i zatkania dziury czasowej między "Teorią Konspiracji" a "Zniszczyć wszystko". Całkiem niedawno mieliśmy sposobność zapoznać się z retrospektywnymi "Korzeniami". Przesłuchując ten pękający w szwach materiał oraz przeglądając co większe periodyki muzyczne, zauważyłem że - mimo iż wydawnictwo miało składankowy charakter - oceniono je w większości przypadków wysoko, niczym regularną pozycję dyskografii. Zaskoczony?
Mariusz "Demon" Dzwonek, Frontside: Te materiały były też systematycznie recenzowane wtedy, kiedy były publikowane. Oczywiście muszę nadmienić, że w owych czasach większość opinii pochodziła raczej z prasy podziemnej i były one w większości przypadków pozytywne, tym niemniej byłem mile zaskoczony pozytywnym odzewem na to wznowienie w mediach oficjalnych. Materiały, które weszły w skład "Korzeni" - poza małymi wyjątkami - to nasza radosna twórczość z połowy lat 90. Wznowiliśmy nasze taśmy demo, które do niedawna doczekały się tylko publikacji w wersjach kasetowych, a które już dawno zniknęły z rynku. Ten materiał zawiera praktycznie całą naszą drogę z "podziemia" na powierzchnię, kiedy zaczęliśmy istnieć na scenie oficjalnej, wydawać płyty i jakoś tam znaczyć teren (śmiech). To ciekawe, dwupłytowe wydawnictwo z wielką książeczką pełną zdjęć. Obowiązek fana (śmiech).
Co do "Korzeni" zaskoczył mnie fakt dużej rozbieżności stylistycznej prezentowanych kawałków. Pojawiają się nawet odważne odwołania do klasycznego hard rocka. Sądzisz, że znajdzie się jeszcze u was miejsce na podobne popuszczenie uzdy kompozytorskiej?
Nigdy nie chciałem być uwiązany jednym stylem muzycznych, a ten który prezentujemy robi się powoli hermetyczny i jeśli zrobimy kolejną płytę w tych ramach, nie będzie to dobre posunięcie. Mamy dość szerokie horyzonty muzyczne i banalnym dla nas wyborem byłoby dreptanie w miejscu i powielanie własnych schematów. Dlatego też chcemy dać sobie teraz czas. Od 2000 roku wydajemy płyty niezmiennie co dwa lata. Na następcę "Zniszczyć..." trochę poczekamy. To rozchwianie stylistyczne na demówkach było powodem niestabilności składu. Przez lata wespół z Astkiem dowodziliśmy Frontside. On pisał teksty, był wokalistą, a ja grałem tylko na perkusji. Nie miałem aż takiego dużego wpływu na pisanie numerów. Mogłem tylko coś sugerować, zaszczepiać jakieś pomysły. Dopiero gdy zacząłem grać na gitarze i tworzyć własne utwory, zdecydowanie łatwiej było realizować pomysły czy podążać ścieżką, która sami obraliśmy.
No i coś długo trzeba było czekać na publikację tego wywiadu...