- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Atheist, Till The Dirt
Wykonawca: | Kelly Shaefer - Atheist, Till The Dirt (wokal) |
strona: 1 z 8
Atheist, "Hellfest 2011", 19.06.2011, fot. Verghityax
Światem rządzi przypadek - przekonałem się o tym, gdy napisałem do Kelly'ego Shaefera celem ustalenia okoliczności pierwszego polskiego występu Atheist, który miał miejsce w 1993 roku. Coś, co w założeniu miało być pojedynczym pytaniem, zaowocowało trwającą ponad dwie godziny rozmową i jednym z najlepszych wywiadów, jakie w życiu przeprowadziłem. Kelly pochwalił się swoim nowym projektem o nazwie Till The Dirt, po czym ze szczegółami opowiedział mi o początkach swojej fascynacji muzyką, kolejnych formacjach i ludziach, którzy się przez nie przewinęli oraz o trzech klasycznych albumach w dyskografii Atheist: "Piece of Time", "Unquestionable Presence" i "Elements". Jeśli chcecie się dowiedzieć, ile pieniędzy z budżetu przeznaczonego na "Piece of Time" pochłonęła sama okładka, co można robić w Szwecji będąc spłukanym i dlaczego polscy fani rozebrali perkusistę zespołu, to zapraszam do lektury.
rockmetal.pl: Zanim przejdziemy do tematu Atheist, chcę porozmawiać o twoim nowym projekcie, który ochrzciłeś Till The Dirt. Dotychczas miałem okazję zapoznać się z dwoma utworami i zaskoczył mnie obrany kierunek, zupełnie odmienny od tego, którym podąża twoja macierzysta kapela.
Kelly Shaefer: W Till The Dirt krzyżują się rozmaite wpływy. Znajomy określił to jako "gdyby Alice in Chains zaczął grać black metal" (śmiech). Zmieszaliśmy nieco grunge'u ze stoner rockiem, a następnie doprawiliśmy to ekstremalnymi wokalami i brzmieniem dużo cięższym niż w Atheist. Występowałem kiedyś z zespołem o nazwie Neurotica - tam operowałem czystym głosem, o ile można tak to ująć, ponieważ nawet wtedy, gdy się nie wydzieram, to i tak na pierwszy plan przebijają się szorstkość i jad. W Atheist coś takiego nie miałoby racji bytu. Till The Dirt pozwala mi połączyć klasyczny śpiew ze zdzieraniem gardła. Wiem, że niektórzy będą kręcić nosem, ale ja jestem zadowolony z rezultatu. Udało nam się stworzyć coś unikalnego, co wcale nie jest takie łatwe, wziąwszy pod uwagę stopień nasycenia rynku muzycznego.
Zdaję sobie sprawę, że zestawianie Till The Dirt z Atheist jest trochę naciągane. W tym drugim przypadku agresja często tonowana jest przez progresywne i jazzowe wstawki, natomiast Till The Dirt kojarzy mi się z ciosem prosto w twarz.
Cios prosto w twarz, podoba mi się to porównanie. Jestem z tej płyty niezmiernie dumny. Drzemie w niej sporo wściekłości, a przy tym nie brak jej chwytliwych momentów. No i powstała z potrzeby serca - z myślą o tym projekcie w trzy miesiące napisałem ponad dwadzieścia numerów i sam zarejestrowałem ścieżki gitarowe. Wśród fanów panuje mylne przekonanie, że z powodu mojego spapranego kciuka nie biorę już gitary do ręki - nie biorę, ale tylko na koncertach, inaczej musiałbym wykonywać cały repertuar na siedząco (śmiech). Docelowo na longplayu znajdzie się dziesięć kompozycji, przy produkcji których pomógł mi Scott Burns, jednak ostatecznie to moja wizja, od początku do końca. Żadnych wytwórni ani ludzi z zewnątrz, którzy mówiliby mi, co mogę, a czego nie mogę.
Till the Dirt, materiały prasowe
To projekt jednoosobowy?
W Till The Dirt wspierają mnie muzycy z koncertowego składu Atheist, czyli Chris Martin i Daniel Martinez na gitrarze, Yoav Ruiz-Feingold na basie i Anthony Medaglia na perkusji. Przesłałem im wersję demo, żeby przeznaczone dla nich partie nagrali na nowo. Co zabawne, ci sami goście zrobią ze mną nadchodzący album Atheist, z wyłączeniem Anthony'ego, bo bębny w studio to wciąż działka Steve'a Flynna. Na debiucie Till The Dirt pojawi się paru moich kolegów z branży: Steve DiGiorgio wydobył miażdżące dźwięki ze swojego bezprogowego basu w tytułowym "Outside the Spiral", Jeff Loomis dostarczył garść wirtuozerskich solówek, czekam jeszcze na ślady perkusyjne do jednego kawałka, które zgodził się przygotować John Longstreth z Origin.
Pandemia zmusiła nas do zrealizowania tego albumu metodą transferu danych przez internet. Taki tryb pracy to dla mnie kompletna nowość, jestem przyzwyczajony do zespołowego rzeźbienia materiału w salce.
Na ile pozostali członkowie Till The Dirt byli zaangażowani w proces komponowania "Outside the Spiral"?
Yoav wymyślił linie basu, wszystkie solówki to również inwencja własna chłopaków. Mimo to znakomita większość muzyki na płytę jest moim dziełem. Mogłem eksperymentować sobie do woli, z czego zresztą skwapliwie skorzystałem. Siłą napędową "Outside the Spiral" jest skondensowany gniew, który źle koresponduje z przyjętą w Atheist konwencją opartą bardziej na chaosie i szaleństwie niż furii. Mimo przewagi utworów zaciekłych i rozjątrzonych, Till The Dirt sięga chwilami do inspirowanej stoner rockiem melodyki. Uwielbiam Kyuss i wczesne dokonania Black Sabbath, te brudne, grząskie riffy. Nigdy przedtem nie spajałem takiej estetyki z blastami.
Czy z Till The Dirt wiążesz jakieś poważniejsze zamiary?
Muszę zaznaczyć, że nie traktuję tego jako projektu pobocznego, lecz jak pełnoprawną formację, która ma szansę dotrzeć do szerszego grona odbiorców niż Atheist.
Po raz kolejny zahaczamy o Atheist, więc najwyższy czas o nim pomówić. W 2018 roku podpisaliście kontrakt z polską wytwórnią Agonia Records, po czym słuch o następcy "Jupiter" zaginął. Jaki jest obecny status waszej współpracy?
Z przyczyn prawnych nie mogę odpowiedzieć na to pytanie w sposób, który szczerze oddawałby moje uczucia w tej kwestii. Ograniczając się do meritum, Agonia Records nie dotrzymała warunków umowy i w efekcie zmarnowała nam trzy lata. To dlatego piąty longplay Atheist nadal się nie ukazał i dopóki nie wyplączemy się z tego bałaganu, skupimy się wyłącznie na działalności koncertowej.
Przykro mi to słyszeć, zwłaszcza, że to polska wytwórnia. Czy macie jakieś alternatywne rozwiązanie na oku?
O tak, bez obaw. Odnośnie samej muzyki, pragnę zapewnić fanów Atheist, że tym razem bas będzie wyrazisty i intrygujący, w przeciwieństwie do tego, co miało miejsce na "Jupiter". Pierwotnie zwerbowaliśmy Tony'ego Choya do pracy nad tamtym materiałem, bo we trzech z nim i Stevem zawsze potrafiliśmy wykrzesać z siebie mnóstwo świetnych pomysłów. Niestety wezwały go inne zobowiązania i w końcu Jonathan Thompson (ówczesny gitarzysta Atheist - przyp. red.) dograł ścieżki basu. Na nowym albumie wrócimy do sprawdzonego schematu, w którym bas stanowi integralną cześć kompozycji. Mamy młodych, utalentowanych muzyków oraz wizję tego, jak Atheist powinien brzmieć.
Dzięki za super wywiad
Czy można poprosić jeszcze of wywiad z Davidem Vincentem z Morbid Angel I am Morbid. W ten sposób byłby to pewien tryptyk (Pestilence, Atheist i Morbid Angel).
Pozrowienia.
BTW Dobry wywiad, wybitny zespół, trochę nieznanych faktów się dowiedziałam.