- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Soilwork
Wykonawca: | Dirk Verbeuren - Soilwork (instrumenty perkusyjne) |
strona: 4 z 5
Dirk Verbeuren, Bielsko-Biała 27.09.2012, fot. Verghityax
Porozmawiajmy teraz o pozostałych projektach, w których maczałeś palce. W 2008 roku światło dzienne ujrzał solowy album Warrela Dane'a z Nevermore, pt. "Praises To The War Machine", gdzie nagrałeś wszystkie partie perkusyjne. Jak doszło do tej współpracy?
Z Warrelem poznaliśmy się kiedyś w trasie. On przyszedł na koncert Soilwork w Vancouver, ja wpadłem na jakiś występ Nevermore, nie pamiętam, co wydarzyło się pierwsze. Do pracy nad "Praises To The War Machine" wkręciłem się za pośrednictwem Petera Wichersa, który pełnił tam rolę producenta i współkompozytora. To on zasugerował moją kandydaturę na stanowisko perkusisty w tym projekcie.
U Devina Townsenda zagrałeś na albumie "Deconstruction" w towarzystwie takich muzyków, jak Mikael Akerfeldt, Ihsahn, Joe Duplantier, Paul Masvidal, Greg Puciato i Floor Jansen. Jak znalazłeś się na pokładzie Devin Townsend Project?
Z Devinem znamy się od 2005 roku, kiedy to Soilwork zjeździło Stany razem z Strapping Young Lad, Fear Factory i Darkane. Spędziliśmy w trasie około sześciu tygodniu i bardzo się zżyliśmy. Utrzymywaliśmy potem kontakt, dzięki czemu Devin podjął się części obowiązków producenckich na "Sworn To A Great Divide". Gdy ogrywaliśmy materiał z "The Panic Broadcast", Devin wpadł na nasz koncert w Vancouver, a po występie wyciągnął mnie, Bjorna i Petera na miasto. W drodze powrotnej do klubu włączył nam w samochodzie surową wersję tej swojej szalonej muzyki. Spytałem wówczas: "Co to, kurwa, jest?" (śmiech). On odparł, że to demo nowego albumu, nad którym właśnie pracuje. Dwa miesiące później zadzwonił i zapytał, czy pamiętam naszą nocną eskapadę i numery, które nam wtedy puszczał. Powiedziałem, że tak, na co Devin zaproponował, bym nagrał perkusję do kilku z nich. Oczywiście zgodziłem się. To był najzabawniejszy, najbardziej szalony projekt, w jakim brałem udział.
"Deconstruction" to nie był jedyny raz, kiedy zrobiłeś coś wspólnie z Devinem Townsendem. W 2011 roku powołaliście do życia grindcore'ową formację Bent Sea, w której obowiązki wokalisty przyjął Sven de Caluwe z Aborted. Skąd wziął się taki pomysł?
Moja żona gorąco mnie namawiała, bym zaczął pisać własną muzykę. Powtarzała mi: "Jesteś świetny", na co ja za każdym razem odpowiadałem: "Nie, jestem beznadziejnym gitarzystą i nie umiem komponować". Ona jednak nie ustępowała i w końcu doszedłem do wniosku: "A co mi tam, spróbuję". Od dawna jestem zapalonym fanem grindcore'u i tak się złożyło, że w tamtym okresie regularnie słuchałem wczesnych dokonań Napalm Death, Nasum i Extreme Noise Terror. Będąc pod wielkim wpływem tych płyt, zacząłem nagrywać bębny w moim domowym studio, wiesz, kawałki trwające po jednej minucie, półtorej, dwie. Potem sięgnąłem po gitarę, żeby zobaczyć, czy coś się z tego urodzi. W cztery dni zarejestrowałem wszystkie partie gitarowe. Uzbrojony w demówki zwerbowałem Svena do roli wokalisty. Jakiś czas później, gdy w Vancouver uczestniczyłem w sesji do "Deconstruction", puściłem je także Devinowi, żeby zobaczyć, co o tym myśli. Posłuchał i stwierdził: "Niezły materiał, ale bas brzmi, jak gówno". Zażartowałem sobie: "To nagraj lepszy, jeśli masz ochotę", a on na to: "Jasne, super". Devin siadł do tego jednego popołudnia i w kilka godzin było po wszystkim. Ostatecznie zajął się również produkcją i miksami. Nazwałem tę EP-kę "Noistalgia" i z racji zerowego budżetu musiałem ją wypuścić w postaci cyfrowej. Po paru miesiącach udało mi się podpisać umowę z wytwórnią Tankcrimes, która wydaje Municipal Waste, Cannabis Corpse i inne świetne kapele. Dzięki temu debiut Bent Sea ukazał się na nośniku fizycznym jako kaseta magnetofonowa, w starym stylu. Obecnie naszym basistą jest Shane Embury z Napalm Death, ponieważ Devin jest zbyt zajętym człowiekiem, a ja stworzyłem już szkielety utworów na kolejny album. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Dziwne, że w temacie gridcore ani słowa o genialnym "Inventory of Fixtures" SCD.
Ostatnio grali w PL na Ursynaliach w 2013, słaby gig. Najnowszy materiał The Living Infinite bez ładu i składu.