- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Soilwork
Wykonawca: | Dirk Verbeuren - Soilwork (instrumenty perkusyjne) |
strona: 3 z 5
Soilwork, Zlin 23.11.2013, fot. Verghityax
Spędziłeś w Soilwork niemal dziesięć lat i zarejestrowałeś z zespołem cztery albumy studyjne. Jak oceniasz swoje stosunki z resztą grupy z perspektywy czasu? Czy wiele się zmieniło?
Raczej nie, szybko znaleźliśmy wspólny język. To bardzo otwarci ludzie i dają mi sporo wolności odnośnie stylu gry. Oczywiście dyskutujemy o swoich pomysłach, ale nikt nie dyktuje innym, jak mają grać. W zespole panuje naprawdę przyjazna atmosfera. Od początku było dobrze i nadal tak jest.
Czy sam tworzysz ścieżki perkusyjne do wszystkich utworów?
To zależy. Peter Wichers zwykł nagrywać bardzo rozbudowane demówki, już z pełnym instrumentarium. Czasem umieszczał tam naprawdę fajne patenty perkusyjne, które potem adaptowałem. Innym razem dostarczał materiał z podstawowymi bębnami, a ja dorabiałem resztę.
Wspomniałeś o Peterze. W 2012 roku odszedł z Soilwork po raz kolejny. Co się stało?
Peter nie tyle odszedł, co podjęliśmy wspólną decyzję o rozstaniu. Ze względu na obowiązki rodzinne nie był w stanie koncertować tyle, ile od niego wymagaliśmy. No i nie zawsze przywoziliśmy z trasy wystarczającą ilość pieniędzy. Dla Petera była to bardzo stresująca sytuacja, zwłaszcza że urodziło mu się dziecko. Zdajemy sobie sprawę z ryzyka płynącego z bycia muzykiem na pełny etat i akceptujemy je. Natomiast Peter, który dodatkowo zajmował się wówczas produkcją muzyczną, nie dawał już rady. Graliśmy koncert, schodziliśmy ze sceny, a Peter pędził robić miksy. Pracował przez cały dzień, po czym znów grał z nami koncert. I tak w kółko. W końcu przyszedł i oznajmił, że musi ustabilizować swoją sytuację finansową. Odwołaliśmy trasę z Symphony X po Stanach, ale mieliśmy nadzieję, że Peter odkuje się i wystąpi z nami na letnich festiwalach. On jednak wycofał się i poprosił, by w dalszym ciągu zastępował go David Andersson. Kiedy nadszedł czas nagrywania "The Living Infinite", zapytaliśmy go, jak się sprawy mają. Odparł, że interesują go wyłącznie małe, krótkie trasy. Skonsultowaliśmy się z menedżerem i usłyszeliśmy, że to nie wypali. Jeśli chcemy zarabiać jakiekolwiek pieniądze i należycie promować album, to nie tędy droga. Już wcześniej nie popisaliśmy się przy promocji "The Panic Broadcast", ogrywając materiał tylko raz w Europie, raz w Ameryce i raz w Australii. Odbyliśmy rozmowę z Peterem i przedstawiliśmy mu swoje stanowisko. Niestety nie mógł przystać na nasze warunki, więc doszliśmy wspólnie do wniosku, że należy się rozstać.
"The Living Infinite" wyprodukował Jens Bogren. Nie proponowaliście Peterowi objęcia stanowiska producenta, jak to miało miejsce przy "The Panic Broadcast"?
Taka propozycja padła z naszej strony, lecz i ją Peter odrzucił. Myślę, że chciał się od tego wszystkiego zdystansować.
Skąd pomysł, by z "The Living Infinite" uczynić wydawnictwo dwupłytowe?
Mieliśmy po prostu mnóstwo świetnego materiału. Choć na album trafiło ostatecznie dwadzieścia utworów, to w studio zarejestrowaliśmy ich dwadzieścia siedem. Czuliśmy się pewnie z nowymi kompozycjami i chcieliśmy zrobić coś specjalnego. Poza tym Bjorn od lat przebąkiwał, że chce wydać dwupłytowy album. I wreszcie dopiął swego.
Jak dotąd Soilwork ma na koncie dziewięć pełnych albumów studyjnych, lecz ani jednego koncertowego. Nie myśleliście o poszerzeniu dyskografii o płytę live?
Były takie plany, ale nigdy nie udało nam się zebrać do kupy i zrobić tego, jak należy. Jestem przekonany, że w końcu się uda, ponieważ mamy nowego menedżera, który bardzo się angażuje w sprawy zespołu.
Dziwne, że w temacie gridcore ani słowa o genialnym "Inventory of Fixtures" SCD.
Ostatnio grali w PL na Ursynaliach w 2013, słaby gig. Najnowszy materiał The Living Infinite bez ładu i składu.