- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Soilwork
Wykonawca: | Dirk Verbeuren - Soilwork (instrumenty perkusyjne) |
strona: 2 z 5
Dirk Verbeuren, Bielsko-Biała 27.09.2012, fot. Verghityax
Jaki jest obecny status Scarve? Czy ta kapela jeszcze istnieje? Bo, jakby nie patrzeć, większość czasu zajmuje ci Soilwork.
W okresie pomiędzy rokiem 2001 a 2006 graliśmy jako Scarve niemal bez przerwy. Występowaliśmy praktycznie w każdy weekend. Zrobiliśmy trasę z Meshuggah, potem z Nile, ale płyty nie sprzedawały się najlepiej. Ciężko było z tego uciułać jakiś grosz, a lat nam nie ubywało. Obecnie reszta chłopaków ze składu ma już żony i dzieci, i niełatwo im pogodzić życie rodzinne z byciem w kapeli. Kiedy dołączyłem do Soilwork, sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej. Przez niecałe dwa lata koncertowałem w dwoma zespołami naraz. Wracałem z trasy z Soilwork i następnego dnia ruszałem w drogę ze Scarve, po czym znów wzywały mnie obowiązki w Soilwork. Po jakimś czasie zaczęło się to odbijać na moim zdrowiu psychicznym. W domu nie bywałem wcale. W końcu powiedziałem chłopakom, że dłużej tak nie mogę. Świetnie się razem bawiliśmy, ale z komercyjnego punktu widzenia do niczego to nie prowadziło. Tworzymy w Scarve dość ekstremalną muzykę, a przy tym niszową. Zespół zagrał kilka sztuk z zastępczymi bębniarzami, ponieważ nie mogłem im towarzyszyć przy promocji "Undercurrent". Ostatecznie wytraciliśmy tempo i grupa przerodziła się w coś na kształt projektu studyjnego. Obecnie pracujemy nad nowym materiałem i zamierzamy go zarejestrować tak szybko, jak to możliwe.
Będziecie to grali na żywo?
Wiesz, to zabawna sytuacja, bo po latach milczenia z naszej strony zainteresowanie Scarve zaczęło rosnąć (śmiech). Jeśli tylko pojawi się okazja, to z pewnością poprzemy nowy album jakimiś koncertami. Rzecz jasna, wszyscy powoli dobijamy do czterdziestki, więc nie możemy porywać się z motyką na słońce, po czym wrócić z trasy z pustymi kieszeniami. Kiedy ma się dwadzieścia lat, nie stanowi to takiego problemu (śmiech).
Krążyliśmy wokół tematu twojej podstawowej formacji już od paru chwil, więc pora przejść do sedna. Jak załapałeś się na stanowisko perkusisty Soilwork?
Soilwork i Scarve należały swego czasu do tej samej stajni - Listenable Records. Laurent Merle, założyciel wytwórni, ma zwyczaj utrzymywania kontaktu z kapelami, nawet po wygaśnięciu kontraktu. Za jego pośrednictwem chłopaki z Soilwork usłyszeli nasz album, "Irradiant". Materiał przypadł im do gustu i z tego, co wiem, spodobały im się ścieżki perkusyjne. Kiedy Richard Evensand odszedł z zespołu, Peter Wichers zadzwonił do mnie, by zaproponować mi udział w trasie koncertowej po Europie.
Jednak dopiero po roku zostałeś awansowany z muzyka sesyjnego na pełnoprawnego członka kapeli...
W zasadzie, to na dwa tygodnie przed rozpoczęciem trasy poprosili mnie, bym został z nimi na stałe. Z jednej strony pasowało mi takie rozwiązanie, ponieważ dobrze się dogadywaliśmy, a oni świetnie sobie radzili jako zespół. Z drugiej strony byliśmy ze Scarve świeżo po wydaniu "Irradiant", który zbierał pozytywne recenzje, a nasze morale było naprawdę wysokie. Nie mogłem się zdecydować. Nie chciałem opuszczać Scarve w momencie, gdy wokół formacji tyle się działo. Obiecałem chłopakom z Soilwork, że zrobimy tę zaplanowaną trasę, a potem zobaczymy, co będzie dalej. Po tym tournee nastąpiło kolejne i jeszcze kolejne, aż w końcu nagrałem z nimi album "Stabbing The Drama", wciąż jako sesyjny perkusista. Niewiele później dali mi do zrozumienia, że oczekują ode mnie konkretnej decyzji. Jak widać, zgodziłem się.
Dziwne, że w temacie gridcore ani słowa o genialnym "Inventory of Fixtures" SCD.
Ostatnio grali w PL na Ursynaliach w 2013, słaby gig. Najnowszy materiał The Living Infinite bez ładu i składu.