- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Overkill
Wykonawca: | Bobby "Blitz" Ellsworth - Overkill (wokal) |
strona: 1 z 5
Overkill, Warszawa 13.03.2011, fot. Lazarroni
rockmetal.pl: Cześć Blitz. Chciałbym zacząć od tematu waszego ostatniego albumu - "Ironbound". Obraliście na nim nieco inny kierunek, niż to, co słychać na poprzedzającym go "Immortalis". Jakie były wasze inspiracje przy pisaniu "Ironbound"?
Bobby "Blitz" Ellsworth, Overkill: Wydaje mi się, że osiągnęliśmy taki rezultat, ponieważ zagraliśmy mnóstwo koncertów promujących "Immortalis". I niezależnie od tego, jaki płyta ma charakter, grane na żywo te piosenki zawsze brzmią potężniej i bardziej energicznie. Kiedy składaliśmy "Ironbound" do kupy, odniosłem wrażenie, iż wnieśliśmy tę energię do studia prosto z trasy. Wiele osób twierdzi, że to bardzo oldschoolowy krążek. Ja widzę to raczej jako próbę zdefiniowania oldschoolu na nowo, gdyż utwory te cechuje też pewien współczesny posmak.
A skąd wziął się tytuł "Ironbound"?
To dzielnica w Newark w stanie New Jersey. Zamieszkują ją głównie Polacy, Portugalczycy i Włosi, a umiejscowiona jest nieopodal portu - Newark ma największy port w Ameryce i bodaj drugi największy na świecie. Spoglądając na dzielnicę z lotu ptaka, zobaczyłbyś mnóstwo przecinających ją torów kolejowych, jak gdyby całe to sąsiedztwo zostało przykute żelazem do ziemi. Każdy dzieciak, który dorastał w New Jersey, zna Ironbound. Gra tam moja ulubiona drużyna hokejowa... poza tym, ta część miasta należy do ładniejszych. Pomyśleliśmy, że to niezgorsza filozofia - globalne spojrzenie, lokalny tytuł (śmiech).
Dorastałeś tam?
Nie, ale mieszkam raptem pięćdziesiąt kilometrów dalej.
"Immortalis" wydaliście pod egidą Bodog Music. Obecnie zasilacie szeregi zespołów ze stajni Nuclear Blast Records. W jaki sposób przeszliście pod ich banderę?
W pewnym momencie Bodog zaczęło zmieniać profil swojej działalności i coraz mniej przypominało wytwórnię płytową. Nie spodobało nam się, w jakim kierunku to wszystko zmierzało i kiedy w 2009 roku ruszyliśmy w europejską trasę z Exodus, poznaliśmy osobiście ludzi z Nuclear Blast. Oni już od dłuższego czasu próbują zmonopolizować rynek, ale to niekoniecznie musi być coś złego, ponieważ wkładają masę pracy w promocję i docierają wszędzie tam, gdzie powinni. Uznałem, że w najlepszym interesie kapeli będzie nie przestawać dłużej z firmą, której priorytetem stały się gry hazardowe, podczas gdy muzyka spadła na drugie, trzecie czy nawet czwarte miejsce. Korzystając z okazji, porozmawiałem z Jaapem Wagemakerem. Zważywszy na to, że moja żona, podobnie jak on, pochodzi z Holandii, zaimponowało mu, że potrafię mówić w jego języku. Stwierdził, że skoro ktoś ze Stanów zna holenderski, to kontrakt ma w kieszeni (śmiech).