- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Marduk
Wykonawca: | Morgan Steinmeyer Hakansson - Marduk (gitara) |
strona: 6 z 6
Marduk, Ostry Grun 21.07.2016, fot. Verghityax
Powoli zbliżamy się do końca wywiadu, tak jak kończy się trasa koncertowa, w której aktualnie jesteście. Gracie między innymi u boku Immolation (kolejna część trasy koncertowej promującej album "Frontschwein", wraz z Immolation, Origin i Bio-Cancer - przyp. red.). Znacie się chyba już od dawna i jesteście dobrymi przyjaciółmi?
Oczywiście. Zagraliśmy pierwsze wspólne koncerty w 1996 roku i od tamtej pory byliśmy razem w trasie kilka razy. Immolation to wspaniały zespół. Lubię ich zarówno muzycznie, jak i personalnie. Zawsze dogadywaliśmy się świetnie także jako kumple, więc nie tylko uważam ich za dobry zespół na trasę, ale i znakomite towarzystwo.
Jak podsumowałbyś tę trasę ? Była dobra, przyzwoita czy wspaniała?
Wspaniała. Myślę, że zagraliśmy serię naprawdę dobrych koncertów, które spotkały się z dobrym przyjęciem ze strony fanów. Doświadczyliśmy w zamian energii, która napędza nas, żeby iść dalej. Poza tym mieliśmy w tej trasie bardzo dobry zestaw zespołów. Czego chcieć więcej?
Jakie są wasze dalsze plany?
Po powrocie do domu będziemy przygotowywać się do letnich festiwali. Pogramy trochę prób, może przygotujemy jakieś zmiany w setliście. Później wyjazdy na festiwale, a jesienią zamkniemy cykl trasy promującej "Frontschwein". Do tej pory zagraliśmy w jej ramach około stu pięćdziesięciu koncertów. We wrześniu ruszamy do Stanów, gdzie będziemy koncertować przez miesiąc, a potem wracamy do domu zająć się pracą nad kolejną płytą.
Brzmi szalenie intensywnie. Czy ty kiedykolwiek odpoczywasz?
Chyba tak. Kiedy śpię (śmiech).
Masz na to czas?
Czasami się zdarza (śmiech). Bardzo lubię spać. Lubię też siedzieć i nic nie robić. Kompletnie nic. Zawsze się jednak okazuje, że jest coś do zrobienia. Jeśli naprawdę chcę odpocząć, idę na brzeg morza, wsiadam w łódkę i wypływam w morze. Z dala od wszystkiego i wszystkich.
Zatem życzę ci dużo więcej czasu na odpoczynek przed następnymi koncertami. Dziękuję za wywiad.
Ja również dziękuję. Było mi bardzo miło.
Warto poczytać biografię obu kompozytorów wtedy łatwiej o tym pisać. Każdy prawdziwy muzyk rockowy powinien zapoznać się z muzyką klasyczną. Człowiek nakierowany wyłącznie na 1 styl jest upośledzony. Zapewne wytłumaczeniem jest ropienie jedynie kasy.
Tak, Bach i Mozart to wielcy kompozytorzy, ale chciałem napisać, że walczyli o przetrwanie jak każdy inny. Szczególnie Mozart sporo chałturzył.
Nie uważam, żeby dobry rock, czy metal było aż tak łatwo tworzyć. Też trzeba zgrać instrumenty w całość, wymyślić riff, zaimprowizować solówkę, czy dograć podkład z sampli. Dobry wokalista to też nie jest codzienność i oczywistość.
Bach i Mozart tworzyli dużo bardzo prostej muzyki. Często to były takie melodyjki do zagrania na kilka minut. Można to nawet porównać do bardzo prostego kawałka blackmetalowego. Wiele zespołów metalowych gra bardziej skomplikowanie kompozycje.
Takie były wtedy czasy i z czegoś trzeba było żyć.
Bach był organistą oraz nauczycielem muzyki, był także opiekunem chóru. Zresztą nauczanie nie było chyba dla niego,
został nawet napadnięty w ciemnej uliczce przez ucznia i bronił się nożem. Z drugiej strony chciał coś dodać od siebie i dodawał swoje improwizacje. Był stale skonfliktowany z władzami. Zarzucano mu wtedy zbytnią samodzielność i tworzenie zbyt skomplikowanej muzyki. Ludzie chcieli czegoś prostego, za to płacili i to im dawał.
Mozart grał na dworze Cesarskim dla lasek, które by się szybko znudziły, gdyby utwory były zbyt skomplikowane.
Znany jest nawet z tego, że był mistrzem tworzenia zgrabnych i prostych melodyjek. Przychodziło mu to bardzo łatwo, siadał i po prostu grał coś nowego. Niektórzy mu nawet teraz zarzucają, że za bardzo rozmieniał swój talent, bo ocierało się to o kicz. Ale miał tez dużo genialnej muzyki, często właśnie prostej. Bo prosto nie zawsze znaczy słabo.
Wagner tworzył swoje pompatyczne działa. Chyba najbliżej tego jest obecny metal symfoniczny, którego raczej nie trawię. Mój znajomy skrzypek uważa większość klasycznej opery za badziew, gdzie jest przerost formy nad treścią.
Ogólnie jest kilku świetnych instrumentalistów w krainie fiordów. To całe pisanie o niskich umiejętnościach technicznych bierze się z kilku kapel typu Burzum, które są znane, ale przecież nie jedyne w tym kraju.