- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Marduk
Wykonawca: | Morgan Steinmeyer Hakansson - Marduk (gitara) |
strona: 1 z 6
Przyznam się, że trochę obwiałam się tego wywiadu. Przygotowując się do niego, obejrzałam na YouTube kilka rozmów z Morganem, z których jasno wynikało, że nie lubi tracić czasu na nieprzygotowanych dziennikarzy zadających głupie pytania. Okazało się jednak, że gitarzysta i główny kompozytor Marduka jest bardzo sympatycznym i piekielnie inteligentnym facetem o rozległej wiedzy historycznej i pamięci do dat. Morgan to konkretny człowiek, który nie lubi rozmawiać o niczym, ale właśnie ten lekki dystans do świata i niezaprzeczalna charyzma sprawiają, że jest bardzo interesującym, choć wymagającym rozmówcą. Mimo że na zapleczu katowickiego "Mega Clubu" było głośno jak na froncie, udało nam się przeprowadzić dość długi i wielowątkowy wywiad, w którym Morgan opowiedział sporo nie tylko o zespole, ale i o sobie.
Marduk, Ostry Grun 21.07.2016, fot. Verghityax
rockmetal.pl: Tytuł nowego albumu Marduk, "Frontschwein", zdaje się nawiązywać do tematyki drugiej wojny światowej widzianej z perspektywy zwykłego żołnierza. Czy takie jest główne przesłanie tego krążka?
Morgan Steinmeyer Hakansson (Marduk): Tak, oczywiście. Tytuł nawiązuje do żołnierzy walczących na pierwszej linii, którzy musieli odwalać całą brudną robotę i wystawiać się na najgorsze niebezpieczeństwo. Nazywano ich "front pigs" (w dosł. tłumaczeniu "świnie frontowe" - przyp. red.), z niemieckiego "Frontschweine". Ten tytuł jednak odzwierciedla także to, czym Marduk jest na scenie metalowej. Jesteśmy jak te frontowe świnie, zawsze na froncie, na pierwszej linii.
Tradycyjnie album został zarejestrowany w "Endarker Studio Sweden", którego właścicielem jest wasz basista Magnus "Devo" Andersson.
To dla nas najlepsza i najwygodniejsza opcja. W przeszłości zdarzało nam się nagrywać w innych studiach daleko od domu, przez co traciliśmy mnóstwo czasu na podróże i inne niepotrzebne sprawy. Teraz wchodzimy do studia, pracujemy bez przerwy przez cztery dni pod rząd, jedziemy do domu odpocząć, a potem możemy wrócić, kiedy jesteśmy w odpowiednim nastroju i naprawdę mamy ochotę pracować nad nowym materiałem. To dużo łatwiejszy i bardziej wydajny sposób pracy.
Czy to oznacza, że studio zostało zaprojektowane specjalnie dla potrzeb Marduka?
Myślę, że jesteśmy po prostu jednym z zespołów, który z niego korzysta. Zresztą i tak większość sprzętu przywozimy zawsze ze sobą. Ustawienie brzmienia zajmuje nam dziesięć minut. Zawsze zabieram swój wzmacniacz i używam tych samych ustawień. Przygotowanie się do nagrania naprawdę nie zajmuje mi dużo czasu. Z nagrywaniem jest u nas tak samo, jak z koncertami - po prostu wchodzimy i gramy.
Wiele zespołów obecnie korzysta z tak zwanej pre-produkcji i rejestruje materiał w formie roboczej jeszcze przed finalnym nagraniem. Marduk nie traci czasu na takie rzeczy?
Nigdy nie robimy żadnej pre-produkcji. Pomysły na nowe utwory opracowujemy w domu. Później ogrywamy je razem na próbach i składamy wszystko razem. Zazwyczaj w ten sposób praca idzie nam bardzo szybko, a kiedy już zakończymy komponowanie, od razu jesteśmy gotowi do wejścia do studia. Można powiedzieć, że pracujemy w bardzo prymitywny sposób. Dla nas jednak działa on bezbłędnie.
Warto poczytać biografię obu kompozytorów wtedy łatwiej o tym pisać. Każdy prawdziwy muzyk rockowy powinien zapoznać się z muzyką klasyczną. Człowiek nakierowany wyłącznie na 1 styl jest upośledzony. Zapewne wytłumaczeniem jest ropienie jedynie kasy.
Tak, Bach i Mozart to wielcy kompozytorzy, ale chciałem napisać, że walczyli o przetrwanie jak każdy inny. Szczególnie Mozart sporo chałturzył.
Nie uważam, żeby dobry rock, czy metal było aż tak łatwo tworzyć. Też trzeba zgrać instrumenty w całość, wymyślić riff, zaimprowizować solówkę, czy dograć podkład z sampli. Dobry wokalista to też nie jest codzienność i oczywistość.
Bach i Mozart tworzyli dużo bardzo prostej muzyki. Często to były takie melodyjki do zagrania na kilka minut. Można to nawet porównać do bardzo prostego kawałka blackmetalowego. Wiele zespołów metalowych gra bardziej skomplikowanie kompozycje.
Takie były wtedy czasy i z czegoś trzeba było żyć.
Bach był organistą oraz nauczycielem muzyki, był także opiekunem chóru. Zresztą nauczanie nie było chyba dla niego,
został nawet napadnięty w ciemnej uliczce przez ucznia i bronił się nożem. Z drugiej strony chciał coś dodać od siebie i dodawał swoje improwizacje. Był stale skonfliktowany z władzami. Zarzucano mu wtedy zbytnią samodzielność i tworzenie zbyt skomplikowanej muzyki. Ludzie chcieli czegoś prostego, za to płacili i to im dawał.
Mozart grał na dworze Cesarskim dla lasek, które by się szybko znudziły, gdyby utwory były zbyt skomplikowane.
Znany jest nawet z tego, że był mistrzem tworzenia zgrabnych i prostych melodyjek. Przychodziło mu to bardzo łatwo, siadał i po prostu grał coś nowego. Niektórzy mu nawet teraz zarzucają, że za bardzo rozmieniał swój talent, bo ocierało się to o kicz. Ale miał tez dużo genialnej muzyki, często właśnie prostej. Bo prosto nie zawsze znaczy słabo.
Wagner tworzył swoje pompatyczne działa. Chyba najbliżej tego jest obecny metal symfoniczny, którego raczej nie trawię. Mój znajomy skrzypek uważa większość klasycznej opery za badziew, gdzie jest przerost formy nad treścią.
Ogólnie jest kilku świetnych instrumentalistów w krainie fiordów. To całe pisanie o niskich umiejętnościach technicznych bierze się z kilku kapel typu Burzum, które są znane, ale przecież nie jedyne w tym kraju.