- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Death Angel
Wykonawca: | Rob Cavestany - Death Angel (gitara) |
31 marca 2011 r., wrocławski klub "Firlej", godzina czternasta trzydzieści. Zostawiam samochód ulicę dalej i spacerkiem ruszam w kierunku wejścia. Przy drzwiach wpada na mnie gitarzysta Death Angel, Rob Cavestany. Po chwili rozmowy wyjaśniam mu, że mam z nim przeprowadzić wywiad, na co Rob reaguje dość entuzjastycznie i umawia się ze mną na godzinę siedemnastą. Wchodzimy do klubu i żegnamy się pod backstagem, gdzie przez kolejne parę godzin gitarzysta będzie uwięziony przy laptopie. Po załatwieniu wszystkich obowiązków biznesowych, już nieco po czasie, wybiega z zaplecza i bardzo mnie przeprasza za opóźnienie. Okazuje się jednak, że warto było zaczekać na ten wywiad chwilę dłużej. Pozwólcie, że przedstawię wam zapis rozmowy z jednym z najsympatyczniejszych muzyków, jakich kiedykolwiek miałam okazję poznać. Jeśli chcecie się dowiedzieć, kto w Sarajewie celował do Roba z pistoletu, co w autokarze Death Angel robi lakier do paznokci i jakich wskazówek udziela kolegom po fachu Gary Holt z Exodus, zapraszam do lektury.
strona: 1 z 6
Death Angel, Warszawa 1.04.2011, fot. Lazarroni
rockmetal.pl: Trzy koncerty w Polsce to końcówka waszej europejskiej trasy, więc może na początek poproszę cię o małe podsumowanie.
Rob Cavestany, Death Angel: Jasne, czemu nie. To była fantastyczna trasa, jedna z moich ulubionych. W wielu miejscach graliśmy po raz pierwszy, więc było to dla nas znacznie bardziej ekscytujące i wyjątkowe. Koncertujemy już ładnych parę lat, a jednak nie wszędzie udało nam się dotrzeć. Fajnie jest zagrać w nowym miejscu. Nie wiesz, czego możesz się spodziewać, jakie czeka cię przyjęcie... A tu proszę, fani okazali się naprawdę wspaniali! Pełne sale, niesamowita energia, ludzie znają teksty piosenek, nawet z nowej płyty... Okazało się też, że mamy bardzo dużo młodych fanów. Co tu dużo mówić, świetna trasa. Naprawdę dobrze się bawimy.
Ale koncertowanie ma też swoje złe strony. Prędzej czy później przychodzi zmęczenie, wszyscy na pewno tęsknicie za domem...
Tak, jasne. To jest właśnie ta druga strona medalu. Ale wiadomo, że wszystko ma swoją cenę. Próbujemy skoncentrować się na tym, co jest dobre i jakoś sobie radzić z tym, co złe. Oczywiście, nie każdy jest stworzony do tego stylu życia. Powiedziałbym nawet, że nadają się do tego bardzo nieliczni. Na dłuższą metę tak intensywne koncertowanie niesie ze sobą wiele problemów. Ale z drugiej strony to bardzo ekscytujące doświadczenie, więc wszystko zależy od tego, jak na to spojrzysz. My staramy się cieszyć z tego, co pozytywne.
Rozmawiałam już z waszym basistą Damienem i opowiadał mi, że podczas trasy bardzo dużo czasu poświęca na zwiedzanie. Wygląda na to, że kapela jest podzielona na dwie grupy, bo ciebie dla odmiany trudno oderwać od laptopa. Przypomina mi się mój wywiad z wokalistą Dimmu Borgir, który mówiąc o trasach koncertowych stwierdził, że był prawie wszędzie, a tak naprawdę to niczego nie widział - tylko autokar, klub i fanów. Z tobą jest podobnie?
Niestety najczęściej jest podobnie, ale nie dzieje się tak z mojego wyboru. W tej trasie udało mi się wyjątkowo dużo czasu poświęcić na spacery, zwiedzanie itd. W porównaniu z poprzednimi tournee jest naprawdę dobrze pod tym względem. Do tej pory faktycznie widywałem tylko autobus i knajpę. Ale nie wynika to z tego, że tak chcę. Nasze role w kapeli są tak podzielone, że ogromna większość obowiązków biznesowych spoczywa właśnie na mnie. Poświęcam temu mnóstwo czasu za dnia, a wieczorem... cóż... też chcę trochę poimprezować, napić się, co z kolei skutkuje tym, że bardzo późno chodzę spać. Jak łatwo się domyślić, następnego dnia późno wstaję... i koło się zamyka. Bardzo bym chciał poznawać kraje, do których przyjeżdżamy, ale zwyczajnie brakuje mi na to czasu. Damien ma na tyle mało obowiązków, że może codziennie robić sobie eskapady do centrum miasta, a ja czasami cholernie mu tego zazdroszczę (śmiech).