- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Death Angel
Wykonawca: | Rob Cavestany - Death Angel (gitara) |
strona: 2 z 6
Death Angel, Warszawa 1.04.2011, fot. Lazarroni
Niedługo wybieracie się znowu do Filipin. To będzie festiwal, prawda?
Tak. Właściwie to mamy sześć koncertów w południowo - wschodniej Azji. Pierwszy to festiwal "Pulp Summer Slam" na Filipinach. Graliśmy tam już w roku 2007. Festiwal odbywa się na stadionie Amoranto w Manili, mieści on około trzydzieści pięć tysięcy osób. W tym roku headlinerem jest Anthrax, a oprócz nich zagramy my, Hellyeah i mnóstwo lokalnych kapel. A potem ruszamy do Malezji, Indonezji, Tajlandii i Chin. Wszędzie będziemy grać po raz pierwszy.
A o co chodzi z waszym filipińskim pochodzeniem? Zdaje się, że nigdy tam nie mieszkaliście?
Zgadza się. Moi rodzice wychowali się na Filipinach, ale przeprowadzili się do Stanów jeszcze zanim się urodziłem. Przyszedłem na świat już w San Francisco. Ale byłem tam właśnie w roku 2007 na festiwalu, a tak na dłużej, to kiedy miałem sześć latek. Rodzice zabrali mnie na Filipiny na parę tygodni.
Ale pewnie niewiele pamiętasz?
No faktycznie nie za dużo... Pamiętam dobrze tylko to, że wcale mi się tam nie podobało. Za gorąco, za dużo komarów... Nie patrzyłem na to jak na przygodę i wielką kulturalno - geograficzną wyprawę. Dzieciak, który wychowuje się w Kalifornii, ma trochę inne wyobrażenie "fajnych wakacji".
To może wróćmy do waszych zajęć w trasie. Od jakiegoś czasu odpowiadacie na pytania fanów i rejestrujecie to w formie wideo. Filmiki można zobaczyć na waszej oficjalnej stronie. Czyim pomysłem było "Fan Q&A"?
Żony Teda (gitarzysty rytmicznego - red.). Bardzo nam pomaga w naszych kontaktach z fanami. Ma dużo pomysłów i ciągle kombinuje, jak sprawić, żeby na naszej stronie stale był ruch. Można powiedzieć, że trochę trzyma nad nami bat i mobilizuje nas do działania w tym zakresie... (robi przerwę i spogląda na prawą dłoń - red.) O nie, czy to znowu złazi?!
Co się dzieje?
Uff... nie... Wszystko w porządku (ogląda paznokieć na palcu wskazującym - red.).
Rob, przeżyjesz?
Tak mi się wydaje (śmiech). Po prostu rozwaliłem sobie paznokieć w trasie. Pękł mi, cholera, na pół i zobacz, musiałem dać sobie zrobić akrylowego tipsa! O właśnie, coś ci pokażę... (wstaje od stołu i przynosi bezbarwny lakier do paznokci - red.) To będzie bardzo istotne dla tego wywiadu. Proszę, oto jest substancja, którą muszę sobie codziennie rozprowadzać na paznokciach. Łamią się jak jasna cholera. A ten wskazujący pękł mi na dwie połowy, wszystko odlazło od skóry do żywego mięsa. To od uderzeń w struny. Tak mocno przywaliłem, że po prostu się rozpieprzył.
"Siła diamentowego połysku" (odczytuję z etykietki lakieru), oficjalne wyposażenie koncertowe Death Angel!
Taaak, używam tego od lat. Mam bardzo słabe paznokcie, a tak mocno uderzam w struny, że się łamią, odłupują, pękają... A ten to była prawdziwa masakra (pokazuje akrylowy paznokieć - red.). Pękł na pół i odlazł od skóry, a pod niego wjechała mi struna! I nie, nie ma się co śmiać. To jest taki ból, że nie ma żartów. A gdybyś zobaczyła tę masakrę na moim palcu zanim zrobili mi to akrylowe coś, na pewno by ci nie było do śmiechu! (śmiech) A teraz proszę, mam prawdziwą zbroję (stuka paznokciem o blat - red.). Wiesz, kto mnie tego nauczył? Gary Holt z Exodus.