- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Suicidal Angels
Wykonawca: | Nick Melissourgos - Suicidal Angels (wokal, gitara) |
strona: 3 z 5
Suicidal Angels, Kraków 20.02.2015, fot. Verghityax
Płyta powstawała w czterech różnych studiach nagrań. Dlaczego w ten sposób podzieliliście pracę?
Właściwie to samo nagrywanie miało miejsce w dwóch studiach, a w pozostałych dwóch była robiona dalsza obróbka materiału. Na każdej płycie próbujemy czegoś nowego i postanowiliśmy zrobić taki eksperyment, żeby uzyskać najlepszy z możliwych rezultatów w każdej fazie rejestrowania materiału. Obawiałem się tylko jednej rzeczy, że przenosząc sesję pomiędzy studiami pogubimy po drodze jakieś ścieżki, a potem trzeba będzie od nowa składać to całe puzzle... (śmiech).
Miksowaniem albumu zajmował się Fredrik Nordstrom, który raczej nie jest kojarzony ze współpracy z zespołami thrashmetalowymi. Dlaczego chcieliście współpracować właśnie z nim?
Fredrik to profesjonalista i specjalista od miksowania muzyki metalowej, niezależnie od gatunku. Nie miało dla nas znaczenia, czy pracował wcześniej z zespołami grającymi podobnie do nas. Mając świadomość tego, jakiej klasy produkcje wychodzą spod jego ręki, po prostu chcieliśmy powierzyć mu tę płytę. Poza tym "Divide and Conquer" to kompletnie inny album od naszych dotychczasowych dokonań i potrzebny był nam również ktoś, kto spojrzy na tę muzykę z innego punktu widzenia.
Powiedziałeś kiedyś w wywiadzie, że chciałeś, aby ten album został zmiksowany tak, żeby słuchacz miał wrażenie, że gra przed nim zespól na żywo. Co dokładnie miałeś na myśli? Udało się osiągnąć ten efekt?
Tak, dokładnie to zawsze chcemy osiągnąć, kiedy pracujemy nad nową płytą. Chcemy, żeby odbiorca poczuł się jak na koncercie. Jakby widział zespół na żywo. Ma czuć headbanging i pot ze sceny. Bardzo trudno osiągnąć takie brzmienie, ale z płyty na płytę pomału się do tego zbliżamy.
Powiedziałeś też, że zespół spotkał na swojej drodze wiele osób, które stały się dla niego wielką inspiracją. Możesz kogoś wymienić?
Nie pamiętam dokładnie, w jakim kontekście powiedziałem coś takiego, ale zawsze powtarzam, że poza światłami reflektorów i sceną pracuje wiele wartościowych osób. Jeżdżąc w trasy poznajemy dużo takich ludzi i często stają się dla nas pewnego rodzaju inspiracją. Trasa to takie specyficzne środowisko, gdzie inaczej odbierasz pewne rzeczy. Każde spotkanie może być inspirujące, wpłynąć na twoje życie i zmienić w pewien sposób twoje poglądy na świat.