zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 24 października 2024

wywiad: Sacred Reich

15.06.2023  autor: Verghityax

Wykonawca:  Phil Rind - Sacred Reich (wokal, gitara basowa)

strona: 4 z 5

"Ignorance" był pierwszym dokonaniem Sacred Reich z Wileyem Arnettem na gitarze prowadzącej. W jaki sposób trafił do zespołu?

Wiley był w sąsiedztwie rozchwytywanym gitarzystą. Polecił nam go Greg, który przez chwilę hałasował z nim w jakiejś garażowej kapeli. Sęk w tym, że w połowie lat 80. Wiley był zagorzałym fanem grup pokroju Ratt i Dokken, co wzbudziło we mnie krztynę sceptycyzmu. Powątpiewałem, czy nada się do grania cięższej odmiany metalu. Na szczęście odnalazł się w thrashu bez większych problemów.

Okładkę do "Ignorance" przygotował Paul Stottler, co zapoczątkowało waszą wieloletnią współpracę. Pomijając album "Heal" z 1996 roku, Paul odpowiada za oprawę graficzną wszystkich waszych longplayów, wliczając w to ostatni "Awakening". Jak na niego wpadliście?

Paula poznałem w czasach liceum, bodaj w 1983 roku. On chodził do pobliskiej szkoły, gdzie wykładano sztuki piękne, ale regularnie odwiedzał kampus mojego ogólniaka. Pewnego razu namówił mnie, bym opuścił lekcję i poszedł z nim na zajęcia. Fascynowaliśmy się czaszkami, więc poprosiłem go, by taką narysował. Wprawnymi ruchami skreślił ołówkiem surowy szkic, po czym dodał od siebie maskę przeciwgazową i wojskowy hełm, spod którego wystawały strąki włosów. Tak powstał prototyp OD ("Our Dude" - przyp. red.), naszej maskotki. W 1986 roku Paul nieco odświeżył OD, nadając mu bardziej profesjonalny wygląd. Ta wersja do dziś zdobi zespołowe koszulki Sacred Reich. Obecnie Paul mieszka w Los Angeles. Nadal jesteśmy przyjaciółmi.

Zawsze mnie zastanawiało, co wam chodziło po głowie, gdy wybieraliście okładkę do "Ignorance". Nie da się ukryć, że to bardzo nietypowa kreacja, wręcz dziwaczna.

Nie wiem, czy widziałeś wnętrze książeczki z tekstami do "Ignorance"? Znajduje się tam czarno-biały kolaż. To właśnie oryginalny projekt okładki. Miał on współgrać z obrazkiem na odwrocie, który - jak pewnie zauważyłeś - utrzymany jest w czarno-białej konwencji. Był to jedyny przypadek, kiedy Brian Slagel powiedział nam "nie". "Czemu nie?" - zapytaliśmy. "Bo to wygląda jak okładka punkrockowej kapeli, a wy nie jesteście punkrockową kapelą. Wprowadzicie nabywców w błąd". Paul ślęczał nad tą grafiką miesiąc. Do wysłania materiału do drukarni został tydzień. Nie było czasu, by robić wszystko od nowa. Ostatecznie wybraliśmy mały fragment kolażu, który Paul prędko zaadaptował.

4 października 1988 roku - niemal równy rok po premierze "Ignorance" - wydaliście swoją przełomową EP-kę, pt. "Surf Nicaragua". Pierwotnie pomyślana jako ersatz longplaya, odniosła ona niepomiernie większy sukces, aniżeli poprzedzający ją album. Byliście zszokowani?

Największy szok przeżyła ekipa z Metal Blade Records. Kiedy zakomunikowaliśmy im, że chcemy zrobić EP-kę, usłyszeliśmy tylko: "EP-ki się nie sprzedają". Tymczasem w ciągu pierwszych dwóch tygodni rozeszło się więcej egzemplarzy "Surf Nicaragua", niż "Ignorance" przez cały rok. To był oszałamiający sukces. Pomimo początkowego sceptycyzmu, Brian nie posiadał się z radości. "Ignorance" promowaliśmy pojedynczymi koncertami. Po triumfie "Surf Nicaragua" nie popełniliśmy już podobnego błędu.

W 2007 roku nakładem Metal Blade Records ukazała się trzypłytowa składanka, pt. "Ignorance & Surf Nicaragua EP". Na pierwszym dysku, prócz samego "Ignorance", zamieściliście garść coverów: "Rapid Fire" Judas Priest, "The Big Picture" MDC i "Sweet Leaf" Black Sabbath. Dlaczego nie wypuściliście ich w 1987 roku?

Bo jeszcze ich wtedy nie mieliśmy. To późniejszy materiał, mniej więcej z okresu "Independent". "The Big Picture" opublikowaliśmy na singlu (w 1993 roku - przyp. red.), natomiast "Sweet Leaf" pojawił się na splicie "Nativity in Black: A Tribute to Black Sabbath" (wydanym w 1995 roku - przyp. red.).

Judas Priest, Gdańsk 3.06.2022, fot. Justyna Kamińska
Judas Priest, Gdańsk 3.06.2022, fot. Justyna Kamińska

Spośród tych trzech coverów "Rapid Fire" jest najbardziej wyjątkowy, zaśpiewał w nim bowiem sam Rob Halford. Jak udało wam się go do tego namówić?

Łączy nas jedno miasto - Phoenix. Rob kupił tu sobie dom w latach 80. Któregoś dnia wspólny znajomy zapytał, czy chcielibyśmy pojamować z Robem Halfordem. Na tak postawione pytanie nie da się odpowiedzieć inaczej, niż: "Kurwa, no pewnie!". Nauczyliśmy się trzech kawałków: "Rapid Fire", "Metal Gods" i "Grinder", a potem ogrywaliśmy je razem z nim. Ostatecznie postanowiliśmy uwiecznić "Rapid Fire" na taśmie. Zaproponowaliśmy Robowi gościnny udział, na co przystał bez wahania. To było niesamowite. Co za fantastyczny wokalista i przemiły człowiek.

Pod koniec grudnia 1988 roku - na fali popularności "Surf Nicaragua" - zagraliście cztery koncerty w Niemczech u boku Motorhead, Destruction, Candlemass i Coroner. Brzmi jak wypad marzeń.

To był nasz europejski debiut, chociaż w ogóle miało nas tym nie być. Zastąpiliśmy Death Angel, który wykruszył się w ostatniej chwili. Nikt nie zdążył już podmienić plakatów (śmiech). Pierwszego dnia - w Bremie (27 grudnia - przyp. red.) - Motorhead dotarł z małym opóźnieniem. Chłopaki przyjechały zmęczone podróżą i za żadne skarby nie chciały zamykać stawki tego wieczoru. Kiedy dowiedziałem się, że mamy wejść na scenę po Motorhead, wpadłem w panikę. Trajkotałem Gregowi o tym, jak bardzo mamy przesrane. To była sala na pięć tysięcy osób. Przecież niemal wszyscy wyjdą, a ci, którzy zostaną, zjedzą nas żywcem. Nagle za moimi plecami pojawił się Lemmy. Zmierzył mnie wzrokiem, po czym spytał Grega: "On zawsze tak jęczy?". "Super" - pomyślałem - "teraz Lemmy ma mnie za płaczliwego mazgaja". Po występie Motorhead w klubie ostała się może jedna dziesiąta publiczności, przez co nasz dźwięk kompletnie tonął w pogłosie. Nocowaliśmy w tym samym hotelu, co Destruction, Candlemass i Coroner. Lemmy i Phil Taylor trzymali się na dystans, ale Phil Campbell i Wurzel przyszli z nami poimprezować. Nikt z nas się nie oszczędzał i wkrótce zacząłem tracić głos. Phil Campbell żartował sobie, że brzmię jak Lemmy. Po ostatnim koncercie (30 grudnia w Gross-Umstadt - przyp. red.) Lemmy podszedł do mnie, przyczepił mi do kurtki wpinkę w kształcie asa pik i powiedział: "To za to, że wytrwałeś mimo stresu... i za to, że brzmisz prawie tak jak ja!".

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Sacred Reich
Thrash Lover (wyślij pw), 2023-06-16 00:13:32 | odpowiedz | zgłoś
Fajny wywiad. Ale trochę szkoda, że nie zapytałeś skąd wzięła się nazwa zespołu.
re: Sacred Reich
Verghityax (wyślij pw), 2023-06-16 08:54:30 | odpowiedz | zgłoś
Obawiam się, że to wiedział tylko Jason Rainey, który Sacred Reich zakładał.
re: Sacred Reich
Pumpciuś (gość, IP: 80.55.193.*), 2023-06-16 11:05:38 | odpowiedz | zgłoś
Więc ja Ci odpowiem bo pamiętam wywiad z tamtych czasów z przed 30 lat, chyba z Metal Hammera lub Thras'em All z Philem Rindem. Wywiadowca zadał im pytanie bo to przecież "Święta rzesza" i pytał czy ma to jakieś znaczenie a w tekstach się wypowiadają negatywnie o naziźmie. Phil odpowiedział że Oni nazywali się inaczej (nie pamiętam już jak) i jak kiedyś wyszli z klubu po swoim koncercie to zobaczyli napis na murze "Sacred Reich" i im się to spodobało i tak zmienili swoją nazwę.
re: Sacred Reich
Thrash Lover (wyślij pw), 2023-06-16 18:42:16 | odpowiedz | zgłoś
Dzieki! Nie znalem tej historii.

Materiały dotyczące zespołu