- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Sacred Reich
Wykonawca: | Phil Rind - Sacred Reich (wokal, gitara basowa) |
strona: 3 z 5
Sacred Reich, Kraków 13.11.2019, fot. Verghityax
Co sprawiło, że sięgnąłeś po gitarę basową?
Jako dzieciak marzyłem o graniu na perkusji, ale rodzice kategorycznie się sprzeciwili. Zajmowaliśmy niewielkie mieszkanie w bloku, więc tego typu hałas byłby nie do zniesienia. Mój kumpel Todd ćwiczył na gitarze. Kazał mi załatwić sobie bas, żebyśmy mogli razem jamować.
Rozważałeś zostanie gitarzystą?
Nie, gitara nigdy mnie nie pociągała. Zdecydowanie preferowałem brzmienie basu i perkusji.
Pamiętasz swój pierwszy bas?
Tak. Miałem Hondo II, będący kopią Fender Precision Bass. Dostałem go od rodziców. Ilekroć dotykałem kciukiem przetwornika, ten buczał. Później, już za własne pieniądze, kupiłem sobie czerwoną gitarę basową firmy G&L. Używałem jej przez całe lata.
Brałeś lekcje śpiewu?
Nie, nigdy.
Sacred Reich (od lewej do prawej: Wiley Arnett, Phil Rind, Joey Radziwill i Dave McClain), fot. Stephanie Cabral
Podobno Sacred Reich miał przed tobą innego basistę i był nim niejaki Mike Andre. To prawda?
Zgadza się. Gość posługiwał się ksywką "Lurch". Skład najwcześniejszej inkarnacji Sacred Reich bardzo różnił się od tego, który nagrał "Ignorance". Jason miał wówczas innego gitarzystę prowadzącego (Jeffa Martinka - przyp. red.), innego bębniarza (Raya Naya - przyp. red.), na wokalu był Dan. Któregoś razu zaprosili mnie na próbę. Pojamowaliśmy i od razu zauważyłem, że perkusista ciągnie kapelę w dół. Kompletnie nie trzymał tempa i często się mylił. Powiedziałem im, żeby dali znać, kiedy zmienią garowego. Jeszcze w tym samym roku dołączył Greg Hall, który w okolicy cieszył się sławą znakomitego bębniarza. Przybiegli do lokalnych delikatesów, gdzie pracowałem, żeby poinformować mnie o nowym nabytku. Nigdy wcześniej nie widziałem Grega w akcji, ale jego renoma mnie przekonała.
Orientujesz się, kto narysował logo Sacred Reich?
Wydaje mi się, że Jason, lecz nie daję za to głowy.
Czy pamiętasz okoliczności, w jakich zarejestrowaliście "Draining You of Life"?
Oj tak. Udaliśmy się do "The Crow's Nest", gdzie urzędował Joe "Crow" Carroa. Jason uparł się, że koniecznie musimy tam nagrywać, ponieważ Flotsam and Jetsam zrobili w tym studio demówkę. Przedtem Jason pracował dla Flotsam and Jetsam i bardzo liczył się z ich opinią. Ja jeszcze chodziłem do szkoły średniej. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że nauczyciel zaraził wtedy całą moją klasę ospą wietrzną. Dotarabaniłem się do "The Crow's Nest" z gorączką i ospą. Nie zapomnę tej sesji do końca życia.
Poza tym był to pierwszy raz, kiedy wyraźnie usłyszałem swój śpiew. Wiesz, w salce prób twój głos nigdy nie przebije się ponad perkusję i wzmacniacze. Studio obnaża wszystko, każdą niedoskonałość. I nagle dociera do ciebie, że wcale nie jesteś tak dobrym wokalistą, za jakiego się uważałeś.
Sacred Reich, Kraków 13.11.2019, fot. Verghityax
To było profesjonalne studio?
Powiedziałbym, że półprofesjonalne, ale wystarczające, by zrealizować demówkę. Jeżeli mnie pamięć nie myli, Joe Carroa miał tam ośmiośladowy magnetofon.
"Draining You of Life" zapewniła wam kontrakt z Metal Blade Records.
Jason Newsted, wówczas jeszcze członek Flotsam and Jetsam, był miał listę kontaktów do rozmaitych wytwórni i magazynów branżowych z USA i Europy. Korzystając z niej, rozesłaliśmy naszą demówkę gdzie tylko się dało. Pocztą pantoflową dotarła do mnie wiadomość, że Jason gorąco nas zachwalał Brianowi Slagelowi z Metal Blade Records. Oprócz tego, po latach przeczytałem artykuł, z którego dowiedziałem się, że Gene Hoglan też był naszym zwolennikiem. Poznaliśmy się w 1986 roku, gdy otwieraliśmy występ Dark Angel w Phoenix. Co ciekawe, w 1987 roku - po rozstaniu z Donem Dotym - chłopaki z Dark Angel chciały, bym stanął u nich za mikrofonem. Zadzwonili do mnie z propozycją, lecz musiałem im odmówić. Nie czułem się rasowym wokalistą. Byłem basistą, który przy okazji śpiewa. Poza tym miałem dopiero siedemnaście lat i nadal mieszkałem z rodzicami. Dark Angel znajdował się na zdecydowanie wyższym poziomie i grał już potężne trasy koncertowe. To byłby skok na zbyt głęboką wodę.
Sacred Reich (od lewej do prawej: Greg Hall, Phil Rind, Wiley Arnett i Jason Rainey), materiały prasowe
Jeff Martinek rozstał się z Sacred Reich w 1986 roku, już po zarejestrowaniu "Draining You of Life". Zmarł 14 czerwca 2018 roku. Jakim był człowiekiem?
Jeff był w porządku, ale wydaje mi się, że nadawaliśmy na zupełnie odmiennych falach. Któregoś dnia po próbie odwoziłem Jasona do domu. Dyskutowaliśmy w aucie o zasadności dalszej współpracy z Jeffem. Zgodnie uznaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie znalezienie nowego gitarzysty prowadzącego. Jak tylko dojechaliśmy do Jasona na kwaterę, jego współlokator od progu wypalił, że Jeff telefonował. Czym prędzej oddzwoniłem. Jeff nie owijał w bawełnę. "Chłopaki, słuchajcie" - oznajmił - "to nie działa. Chcę się wycofać z zespołu". Nie wierzyłem własnym uszom. "Jesteś pewien?" - spytałem. "Tak" - potwierdził krótko. I pożegnaliśmy się. Kamień spadł mi z serca. Tym sposobem udało nam się rozejść polubownie. Wiem, że później Jeff wstąpił do marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych i przeprowadził się na Rhode Island.
Materiał na swój pierwszy longplay, pt. "Ignorance", zarejestrowaliście w kilku różnych studiach.
Tak. Na pewno ślady bębnów wbiliśmy osobno, nie potrafię jednak przywołać szczegółów. Co innego utkwiło mi za to w pamięci. Pomiędzy sesjami do "Ignorance" zagraliśmy swój pierwszy koncert poza granicami stanu Arizona. Pojechaliśmy do Kalifornii, gdzie wystąpiliśmy przed Dark Angel w "Reseda Country Club" (22 sierpnia 1987 roku - przyp. red.). Dokładnie tego dnia obchodziłem swoje osiemnaste urodziny.
Kojarzę też, że byłem bardzo niezadowolony z pierwszej wersji ścieżek basu. Zmieniłem struny i nagrałem wszystkie swoje partie od zera.