- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Victory Vain
Wykonawca: | Okropna - Victory Vain (wokal) |
Nie jest tajemnicą, że we Wrocławiu działa bardzo silna scena metalowa. Ba, działa i rozwija się prężnie, często w zaskakujących kierunkach. Chociaż nie da się ukryć, że główne źródło jej mocy tkwi w szacunku do metalowych korzeni i tradycji, a całe zjawisko nie istniałoby, gdyby nie kilka charyzmatycznych postaci. Dzisiaj porozmawiamy z jedną z takich osobistości - przed wami Okropna z Victory Vain. Nazwa formacji ostatnimi czasy jest wymieniana obok Lost Soul czy Extinct Gods. Zespół istnieje od 2004 roku, ale jego kariera nabrała tempa dopiero w chwili, gdy szeregi zasiliła Okropna - od tamtego momentu grupa występuje na klubowych imprezach i festiwalach, a ostatnio ukazała się jej debiutancka płyta, "Rise My Head".
strona: 1 z 3
Victory Vain, 19.02.2012, fot. K. Zatycki
Powiedz Okropna, czy uważasz się za spiritus movens Victory Vain, czy również w ten sposób postrzegają Cię teraz koledzy z zespołu? Przecież gdyby nie Ty, grupa pewnie byłaby jednym z wielu niezbyt wyróżniających się metalowych bandów. Czy może moje zdanie jest odosobnione?
Okropna, Victory Vain: Fakt, że jestem kobietą na wokalu w deathmetalowej kapeli z pewnością wyróżnia nas na tle innych bandów. Kilkukrotnie spotkałam się z opinią, iż jestem głównym atutem zespołu, jednak podchodzę do tego z przymrużeniem oka. Wszyscy członkowie Victory Vain prezentują wysoki poziom muzyczny. Ze względu na moją płeć staram się wkładać w muzyczne działania tyle samo albo i więcej pracy i zaangażowania, co męscy wokaliści, by pokazać że kobieta także może mieć mocną pozycję w tym - nie ukrywajmy - szowinistycznym światku.
Po jednym z waszych koncertów mój znajomy powiedział: "Nie lubię takiej muzyki na żywo, bo zawsze w kluczowym momencie wychodzi na scenę jakiś brzydki, gruby, przepocony facet i zaczyna drzeć mordę. A tu tymczasem miłe zaskoczenie". Jaką wagę przykładasz do scenicznego image'u? Te wszystkie skóry, łańcuchy i pejcze to wyreżyserowana metalowa poetyka czy może na scenie jesteś po prostu sobą?
Po drobnych zawirowaniach po moim dołączeniu do kapeli, dotyczących mojego image scenicznego właśnie (moi panowie chcieli, żebym była chłopcem (śmiech) ), reakcje publiczności na koncertach utwierdziły mnie, że idę dobrą drogą. Zaznaczam, że nie chodzi tylko o męską część widowni. Wielokrotnie po zejściu ze sceny podchodzą do mnie z gratulacjami dziewczyny, by wyrazić swoją aprobatę. Ma to dla mnie duże znaczenie.
Do wyglądu przywiązuję wielka wagę, zarówno scenicznego, jak i ogólnego. Ktoś kiedyś powiedział "masz być kobietą, a nie traktorem" i tego się trzymam. Co do skór i łańcuchów (pejcza jeszcze nie mam, ale wezmę to pod uwagę)... Jestem spod znaku bliźniąt, a więc mam dwie natury: na scenie wychodzi ze mnie moje mroczne, drapieżne alter ego. Jest jeszcze druga strona, którą mieli okazję poznać tylko nieliczni i oni o tym wiedzą. Reszcie się tylko wydaje.