zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Valkenrag

11.07.2016  autor: Katarzyna "KTM" Bujas

Wykonawcy:  Lorghat - Valkenrag (gitara, wokal), Typhus - Valkenrag (gitara), (gitara basowa)

strona: 2 z 5

Valkenrag, Byczyna 25.06.2016, fot. Verghityax
Valkenrag, Byczyna 25.06.2016, fot. Verghityax

Szukanie muzyka do zespołu o tak charakterystycznym wizerunku jak Valkenrag jest chyba nieco trudniejsze, bo oprócz umiejętności przydałoby się, żeby nowy muzyk wpisywał się również w klimat kapeli.

Lorghat: Niekoniecznie. Szukając perkusisty nie zakładaliśmy, że musi to być ktoś, kto nosi młot Thora... (śmiech) Wystarczy, żeby ten klimat mu nie przeszkadzał, bo siłą rzeczy musi się w nim w jakiś sposób odnajdywać. Chcieliśmy mieć w składzie przede wszystkim dobrego muzyka. Chociaż na pierwszy rzut ucha nasz materiał nie wydaje się specjalnie skomplikowany, to nawet sam Robert przyznał, że kiedy już zaczął się go uczyć, okazało się, że trzeba w to włożyć trochę wysiłku.

Ulfar, Valkenrag: Jest to trochę inna muzyka niż Robert grał w Hellspawn, więc musi się nauczyć kilku nowych rzeczy. Ale sam przyznał, jest pełny entuzjazmu, że może spróbować czegoś innego. Dla nas najważniejsze jest, że ma chęć grać, a z każdym kolejnym koncertem przychodzi lepsze zgranie i opanowanie materiału.

Jak znaleźliście Roberta? Znaliście się wcześniej?

Lorghat: Poznaliśmy się na koncertach, które graliśmy wspólnie z Hellspawn. Już wtedy zwrócił naszą uwagę, bo po prostu łoił w bębny, jak trzeba.

Ulfar: Kiedy Shevcoo opuścił zespół, mieliśmy kilku kandydatów na perkusistów, ale Robert najszybciej opanował nasz materiał i w tej sytuacji wybór był oczywisty. Ważne jest też to, że poczuł tę muzykę i jej klimat. To sprawia, że wszystko brzmi razem przekonywująco.

Lorghat: Ważne było dla nas także to, że się po prostu dobrze dogadujemy. Spędzamy ze sobą dużo czasu, więc warto mieć w zespole fajnego człowieka, z którym można pogadać, pożartować i się napić, a nie jakiegoś buraka, z którym nie da się przebywać. Granie ma sprawiać przyjemność, a nie być torturą.

Sięgnijmy zatem do historii zespołu. Co oznacza nazwa "Valkenrag"?

Lorghat: (śmiech)

Domyślam się, że nic, ale ładnie brzmi.

Lorghat: Trafiłaś w dychę. Dokładnie tak jest.

Kto ją wymyślił i w jakich okolicznościach?

Lorghat: Ja. W sytuacji alkoholowej (śmiech). Ale nie pamiętam dokładnie, bo było to po dużej ilości piw. Bodajże w roku 2006 zakładaliśmy z kolegą projekt, który ograniczał się do wspólnego grania w domu i wtedy właśnie narodził się Valkenrag. Nie podejrzewaliśmy wtedy, że ta kapela kiedykolwiek wyjdzie na scenę. Później kolega wyjechał do Anglii, a ja do Łodzi, później poznałem chłopaków. Zaczęliśmy grać próby, a jak próby, to i koncerty. No i jakoś tak się to dalej rozkręciło...

A skąd pochodzą wasze pseudonimy?

Lorghat: Kiedyś grałem w gry RPG i tak nazywała się moja postać. Nic szczególnego.

Ulfar: Ja używałem swojego pseudonimu na różnych forach internetowych. Tak już zostało i przeszło również na zespół.

Typhus, Valkenrag: Tyfus ("Typhus" - przyp. red.) to była taka lokalna gwara. Odpowiednik angielskiego "bad ass". Wymyśliłem pewnego razu, że zrobię swój sygnowany wzmacniacz, który będzie się tak nazywał. A potem potrzebowaliśmy na szybko jakiegoś pseudonimu i to było pierwsze, co przyszło mi do głowy.

Lorghat: Nie pierwsza i nie ostatnia ksywa wymyślana w tym zespole na szybko. Kiedy doszedł do nas Robert, to też od razu stwierdził: "Głupio tak po imieniu i nazwisku, wymyślcie mi jakiś pseudonim". Wtedy dostałem olśnienia. Dzwonię do niego i mówię: "Słuchaj Robert, dostaniesz ksywę Vallghar. Może być?". Na co Robert: "Super, a co to znaczy?". "Walący w gary. Wal - gar". (śmiech)

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?