- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: My Dying Bride
Wykonawca: | Aaron Stainthorpe - My Dying Bride (wokal) |
strona: 3 z 4
Biorąc pod uwagę ogólny spleen, a może nawet miejscami romantyzm przewijający się przez twoje liryki, zastanawia mnie kontrastujące zastosowanie tak masywnego brzmienia gitar i sekcji rytmicznej My Dying Bride. Mielące gitary i miażdżenie sekcją to wciąż wasz znak firmowy. Wydajesz się najbardziej "uduchowionym" członkiem kapeli. Pokazują to też występy na żywo, mimo to nie uciekasz od tego typu rozwiązań, stąd pytanie - wciąż jesteś fanem metalu?Oczywiście nadal jestem fanem metalu, tylko że u mnie nie ma miejsca na te wszystkie tandetne rozwiązania, tak popularne dla większości metalowych frontmanów. Nigdy nie wdziewam spandeksu lub skórzanych gaci, nie używam też ćwieków, corpse paintu i nigdy nie zachęcam publiki do wykrzykiwania głośniej rzeczy tak charakterystycznych dla owego "tradycyjnego" metalowego teatru. Mój metal pochodzi o wiele bardziej z serca, jest pełen pasji, jest bardziej zwiewny i ulotny, a gitary wspomagają to uczucie, co w ostatecznym połączeniu wypada po prostu pięknie. Metal to gatunek w wieloma odgałęzieniami, zaś naszą działką w tym wszystkim jest jego mroczna odmiana - nie każdy ten styl rozumie.
20 lat działalności i 20 lat w Peaceville Rec. Czy to miłość na śmierć i życie? Ujmując to inaczej, skąd taka konsekwencja we współpracy z wytwórnią Paula Hammyego Halmshawa?
Mieliśmy i mamy szczęście, być z Peaceville bardzo blisko od samego początku, co podkreślam trwa do dzisiaj. Współpracuje nam się bardzo dobrze i są też naszymi przyjaciółmi. Dlatego współpracujemy tak długo.
Wasze wydawnictwa pod względem formy są dopracowane w każdym calu. Wspominaliśmy o grafice, brzmieniu, tekstach. Na półce prezentują się wyśmienicie i z przyjemnością bierze się do ręki taki kompletny zestaw. Skąd taka dbałość o szczegóły i detale? Nie przypominam sobie waszej płyty wydanej "byle jak" - skąd bierzecie środki finansowe na tak opracowane woluminy, dalekie od taśmowo tłuczonych plastykowych digipacków? Nie ukrywajmy - metal to wciąż sztuka niszowa - jak wasze finanse to wytrzymują?
Uważamy, że ważnym jest nie tylko dawanie swoim fanom muzyki, lecz także jak najwierniejsze oddanie im ducha całego wydawnictwa, ponieważ o cały ten pakiet tutaj chodzi. Bez obrazu lub tekstu utworu wydawnictwo nie jest kompletne. Wszystkie te elementy są niezbędne (naszym zdaniem) do pełnej realizacji naszej wizji. Jest to bardzo kosztowne przedsięwzięcie, ale najważniejsze jest to, by było to zrobione dobrze i poświęcamy temu bardzo wiele czasu, tak by fani mogli "zobaczyć" to samo, co my "widzieliśmy" podczas komponowania piosenek.
Przejdźmy do "Evinty" - ten retrospektywny krążek, podsumowujący waszą działalność, zaskoczył mnie na całej linii. Kiedy pojawiły się newsy o jego symfonicznym kształcie, pomyślałem o czymś w rodzaju "S & M" Metallica. Tymczasem powstała z tego całkiem nowa jakość. "Evinta" to nowe numery poskładane z najbardziej znanych motywów z całej twórczości My Dying Bride w orkiestrowo - klawiszowych aranżacjach. Skąd pomysł na nadanie nowego "ja" tym piosenkom? Skąd pomysł na swoisty madley, ale w zupełnie innej formie?
Zawsze chcieliśmy zrobić coś klasycznego, ale przy okazji unikając tak oczywistych rzeczy, jak coverowanie własnych piosenek z towarzyszeniem orkiestry, co byłoby pójściem na łatwiznę. Wybraliśmy więc najlepszą muzykę z naszej historii - tę nową i tę starszą, ale nie całe piosenki, lecz riffy, do których dodaliśmy nowe teksty, operowy wokal oraz mini orkiestracje i klawisze. Tak narodziła się "Evinta". Każdy zespół może dodać orkiestrę do swoich piosenek, ale niewiele z tych zespołów będzie w stanie przeanalizować własną muzyczną historię i odtworzyć ją w zupełnie innej postaci. W tym wymiarze "Evinta" rzeczywiście jest bardzo szczególna.
Natomiast Evinta jest interesujacym projektem, jednak podejrzewam, ze za zbyt mala kase, w wielu miejscach az sie prosi o orkiestrowe aranzacje, albo przynajmniej kwartetu smyczkowego...
Evinta - świetne. i bez orkiestry, zresztą ich koledzy z UK nagrali taką płytke. i mi sie nie podoba..
btw. oni chyba nie byli wiecej w naszym kraju niz 3 razy.. 96r. i trasa z anathemą, potem metalmanie- 2000r i 2007r. chyba, że wczesniej.. pamietam jak 11 lat temu widzialem muzyków mdb+ katatonia na katowickim dworcu, w pociągu bodajże do gdanska:))