zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

wywiad: Lostbone

1.07.2012  autor: Verghityax

Wykonawca:  Przemek Łucyan - Lostbone (gitara)

strona: 2 z 4

Lostbone, Warszawa 12.10.2011, fot. Lazarroni
Lostbone, Warszawa 12.10.2011, fot. Lazarroni

Skoro już wspomniałeś o poszczególnych utworach, to wczytując się w teksty widać w nich sporo bezkompromisowego podejścia do świata, jak również soczystą dawkę nienawiści wobec tego, jak dzisiejsze społeczeństwo funkcjonuje. Czy Lostbone jest dla ciebie sposobem na wykrzyczenie tego, co cię wkurza?

Jak najbardziej! Jedynym założeniem tego zespołu, oprócz tego, by grać taką muzykę, jaką zawsze chciałem, było to, aby numery były jak najbardziej żywiołowe i ekspresyjne. Dla mnie granie muzyki zawsze było sposobem na odstresowanie i ucieczkę od codzienności. Podobnie jest z tekstami. Są one wyrazem tego, co w danym momencie kłębiło mi się pod czaszką. Nigdy nie interesowało mnie pisanie o smokach i rycerzach, choć nie mam nic przeciw, ale to nie moja bajka. Dla mnie teksty powinny punktować syf, jaki nas otacza, zwracać uwagę na różne problemy, prowokować do zastanowienia się. Miło, jeśli ktoś w ogóle zwraca na nie uwagę (śmiech). Chcemy grać muzykę, która pozwala się wyżyć zarówno nam, jak i ludziom pod sceną, wyrzucić z siebie wszelkie złe emocje. Wiesz, nienawiść kojarzy się negatywnie, ale prawda jest taka, że każdy ma swoje bóle, każdego coś wkurwia i każdy musi to prędzej czy później wyładować. Lepiej, żeby zrobił to słuchając muzyki i szalejąc pod sceną, niż rozwalając przypadkowym osobom głowy na ulicy.

Pozostając jeszcze w temacie tekstów, zgodnie z informacją zawartą w książeczce, dwa utwory - "Beware" i "Temptations" - zainspirowane zostały twórczością Aleistera Crowleya, kojarzonego przede wszystkim z okultyzmem. Skąd wziął się pomysł na taki motyw?

Magia działa, bo nigdy w tylu wywiadach nikt nas nie pytał o konkretne teksty (śmiech). A na poważnie, o ile sam okultyzm jako taki nigdy nie był w polu moich zainteresowań, o tyle pewne aspekty filozoficzne jak najbardziej. Odpowiedź jest bardzo prosta: w przypadku tych dwóch numerów pewne fragmenty z "Księgi Prawa" bardzo mi pasowały. "Beware" to dość bezpośrednia deklaracja, więc chyba nie muszę jej tłumaczyć. Natomiast "Temptations" to utwór o tym, dlaczego tak często podejmujemy decyzje sprzeczne z tym, czego pragniemy, dlaczego nie robimy w życiu tego, czego naprawdę chcemy, dlaczego w najważniejszych momentach boimy się zaryzykować, aby osiągnąć szczęście.

W takim razie ostatnie pytanie z dziedziny tekstowej - na "Ominous" znajduje się kawałek "Te Odio", który nieco odstaje od reszty, choćby pod tym względem, że napisany został... po hiszpańsku. To jakiś eksperyment muzyczny z waszej strony?

Trochę tak. Muzycznie z nowego materiału ten numer najbardziej nawiązuje do pierwszej płyty. Chcieliśmy zrobić totalnie wściekły strzał. Początkowo kawałek miał być po polsku, jednak w którymś momencie przyszło mi do głowy, że przecież język hiszpański doskonale sprawdza się w takiej muzyce i nadaje jej innego rodzaju agresywności. Co do tematu tekstu, to inspiracją były prawdziwe wydarzenia, które jednak ze względu na występujące postaci muszą pozostać tajemnicą. W skrócie przesłanie jest takie, aby uważać, jakich ludzi dopuszczamy do siebie, bo psychicznych upośledzeń naprawdę nie brakuje i można sobie narobić kłopotów.

Ok, teraz pora na pytanie bardziej ogólne czy też spinające cały temat "Ominous" - skąd taki tytuł? Ciekawi mnie również obrazek na okładce, który przypomina plemienny symbol. Czy wiąże się z tym jakaś historia?

Jak zawsze szukaliśmy tytułu, który będzie dobrze brzmiał, będzie łatwy do zapamiętania i przede wszystkim będzie łączył teksty znajdujące się na płycie. Można go rozumieć na kilka sposobów. Dla mnie z jednej strony ta złowrogość wynika z tego, co liryki opisują, z tego że dookoła dzieje się wiele złych rzeczy i jakby zacząć się w to zagłębiać, to jest to naprawdę przerażające. Z drugiej strony to takie nasze pogrożenie palcem, bo człowiek chciałby wierzyć, że ludzie, którzy stoją za najróżniejszymi skurwysyństwami, w końcu doczekają się za nie kary. Co do "O" ze spiralą, to znalazł je gdzieś nasz kumpel Kacper Rachtan, który zrobił nam całą oprawę graficzną tego albumu. Natomiast w tle umiejscowiliśmy grafikę zainspirowaną zdjęciem, które kiedyś widziałem, a które przedstawiało wielkie pole zasypane tysiącami maczet. Było to zdjęcie wykonane po zakończeniu jednej z wojen w Afryce. Tysiące starych, postrzępionych i zakrwawionych maczet. To naprawdę robi wrażenie, jeśli zastanowić się nad tym, jaki ogrom bestialstwa za tym stoi i jak mało warte jest ludzkie życie. "O" nawiązuje oczywiście do "Ominous", ale spiralę na tle zdjęcia można interpretować również jako to, że pewne zjawiska nigdy się nie kończą, że ludzie i cały świat są tak skonstruowani, iż zawsze gdzieś będzie wojna, zawsze będzie syf, bo na tym syfie jednostki budują swoja potęgę i tak na zmianę. To wszystko się wzajemnie nakręca.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?