- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Blaakyum
Wykonawca: | Bassem Deaibess - Blaakyum (wokal) |
strona: 2 z 3
Blaakyum, materiały prasowe
Mówisz, że za metal można być aresztowanym, Ciebie też to spotkało. Macie cenzurę i indeks zakazanych płyt, więc jak możliwe są rockowe festiwale w Bejrucie nawet z udziałem Anathemy i Moonspella? Może tak mało się nagrywa, bo metal nie jest zbyt popularny?
Jest to skomplikowany problem, jak wszystko tutaj. Rzeczywiście byłem aresztowany podczas pierwszej wielkiej fali ataków na muzyków w 1996 roku. Rząd i kościół nie wiedzieli totalnie nic o metalu. Jako metali aresztowali tych, którzy mieli długie, czarne włosy i nosili czarne koszulki. To im starczyło. Nie chodzi o to, że nie mamy fanów. Bycie fanem też jest niebezpieczne, zwłaszcza kiedy ataki na nas się nasilają. Pierwsza fala była w 1996, trwała mniej więcej 2 lata. Potem się uspokoiło i mogliśmy nagrać singiel. Ale kolejne aresztowania za satanizm - i zdziwisz się, ale za... czary - zaczęły się w 2002 roku, wyobrażasz sobie być aresztowanym jako czarownik w XXI wieku?! Obłęd. Potem znów przycichło i akurat jak mięliśmy występy w Londynie w 2007, jak na złość musiało wrócić. Wtedy było paskudnie, sporo muzyków inwigilowano, przetrzymywano. A ponieważ to Liban i mamy oględnie mówiąc problem z prawami człowieka, a właściwie z ich brakiem, to niektórym nie pozwolono nawet na wzięcie adwokata.
W 2011 roku zaczęła się kolejna fala ataków, ale ponieważ kraj i tak jest już w totalnym chaosie, a dookoła mamy same wojny, to już, szczerze mówiąc, mamy ich wszystkich gdzieś - czy mają nas za satanistów, czy za coś innego. Oskarżają nas o czary, a nie potrafią zapewnić stałego dopływu prądu, idiotyzm.
Wrócimy jednak do waszego albumu "Lord of The Night". Jesteś z niego bardzo dumny.
Tak, choć mogło być lepiej. Ten album to podsumowanie 17 lat naszej ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń. Mieliśmy aż cztery podejścia do tego nagrania. Najpierw planowaliśmy pół koncertową wersję, ale zmienił nam się perkusista, potem też trzeba było zmieniać ścieżkę na gitarę. Po raz trzeci próbowaliśmy nagrywać w studiu, które teraz nazywa się "The Alchemist", ale wtedy było częścią dużego studia "New Wave Production". Niestety to nieszczególnie się nami interesowało, woleli poświęcać czas mainstreamowym projektom i w sumie nie mięliśmy nawet jak tam nagrywać. Ostatecznie Jad (perkusista) i Rany (basista) zainwestowali w stworzenie własnego studia i cały album postanowiliśmy nagrać od nowa. No i wreszcie udało się!
Jasne, że jestem dumny, ale też trochę wściekły na własną głupotę, bo dwa lata temu zacząłem palić, co odbiło się koszmarnie na moim głosie. Rozwaliłem sobie na własne życzenie czterooktawowy wokal i choć pół roku temu rzuciłem palenie, to musiałem przejść kurację medyczną, bo zupełnie już nie mogłem śpiewać. Byłem naprawdę przybity, jeszcze cztery miesiące temu nie szło mi wyduszenie z siebie nawet połowy frazy, a tutaj trzeba było nagrać album. Myślałem, że znów przepadło. Byłem tak sobą rozczarowany, że nawet chciałem zarzucić zupełnie śpiewanie. Na szczęście dzięki chłopakom z zespołu i pomocy wielu przyjaciół nie poddałem się i powoli wracam do formy.
Jesteś kompozytorem muzyki i autorem wszystkich tekstów. Główną inspiracją był dla ciebie Tolkien?
Nie, to pewnie przez tytułowy kawałek tak się wydaje. Jedynym utworem, który jest bezpośrednio inspirowany "Władcą Pierścieni", jest tytułowy "Lord Of The Night", który pierwotnie miał być tylko bonusowym trackiem. Wszystkie pozostałe utwory mają różne inspiracje. "Cease Fire" odnosi się do wojen Libanu z Izralem w latach 1996 - 2006 i zbombardowania przez Izrael placówek ONZ oraz dwóch masakr, podczas których zostało zabitych 300 osób w pierwszej (w tym ponad 80 dzieci) i 70 w drugiej (38 dzieci). To była prawdziwa trauma. "The Land" jest odą do Libanu, "Last Stand" i "Rip It Off" to utwory o byciu wyrzutkiem społecznym, "Battle Roar" jest jak pieśń wojowników lub rycerzy itd.
W Libanie zajęło im nagranie tej muzy tyle lat i gość wygląda na to, że jest legendą lokalnego metalu. Gdyby ta muzyka powstała u nas, to zespół byłby krytykowany że riffy szablonowe, że mało się wyróżniają, że brzmienie i warsztat niedoskonałe. Na koncertach byłoby 10 osób na krzyż, a wywiad co najwyżej w jakimś kserowanym zinie. Powinni chyba chłopaki wyjechać stamtąd, móc popatrzeć z bliska na inne zespoły i mieć możliwość zaistnieć w normalnych warunkach.