strona: 3 z 3

Annihilator, Kraków 27.10.2010, fot. Grzegorz Chorus

Czy są jeszcze jakieś cele, które chcesz osiągnąć jako wokalista?

Jasne. W Kanadzie mam parę projektów pobocznych, gdyż chcę grać zarówno cięższe, jak i lżejsze rzeczy. W Vancouver działam w grupie, w skład której wchodzą niektórzy członkowie The Devin Townsend Band. Kapela nazywa się Terror Syndrome i wpisuje się w bardziej brutalne klimaty, niż Annihilator. Zajmuję się tam wyłącznie wokalami, ale może z czasem dojdą jakieś partie gitarowe, zobaczymy. Prowadzimy z Ryanem Van Poederooyenem rozmowy na temat nowego materiału, lecz to musi poczekać, aż obaj wrócimy z trasy. Rozważam także założenie zespołu, którego stylistyka nie byłaby metalowa, raczej rockowa z czystym śpiewem. Wiesz, uwielbiam sobie zdzierać gardło, jak i śpiewać klasycznie - obie te rzeczy robię w Annihilatorze, w Terror Syndrome głównie wrzeszczę, dlatego fajnie byłoby też mieć formację, w której wszystkie wokale są czyste. Poza tym chciałbym więcej grać na gitarze. Temu aspektowi mojej kariery muzycznej poświęcam się od dwudziestu pięciu lat.

Potrafisz grać również na innych instrumentach?

Marzę o tym, by podjąć naukę gry na fortepianie, bo to jeden z tych instrumentów, który możesz dopasować do wszystkiego. No i bębny, ponieważ mój ojciec jest perkusistą.

I zajmuje się tym zawodowo?

Tak, jest profesjonalnym bębniarzem. Pracuje jako muzyk sesyjny przy nagrywaniu albumów w studio, a także na koncertach. Grywał na statkach wycieczkowych i w temu podobnych miejscach. To jeden z tych gości.

Oprócz gry twojego ojca, co jeszcze zainspirowało cię do rozpoczęcia kariery muzycznej?

Stare dokonania Iron Maiden, Judas Priest, AC/DC, Def Leppard, Quiet Riot, Twisted Sister, W.A.S.P., Van Halen... Odbyłem też romans z glam rockiem, ale nie trwał on długo. Byłem wtedy w szóstej klasie i nie miałem bladego pojęcia o muzyce. Później nadszedł czas Metalliki, Slayera, Megadeth...

O ile mnie pamięć nie myli, to przyjaźnicie się z Dave'em Mustaine'em...

To Jeff się z nim przyjaźni. Ja nie miałem okazji poznać Dave'a. Brałem udział w kilku koncertach Megadeth, ale jakoś nigdy na siebie nie wpadliśmy, mimo że wałęsałem się po backstage'u. Za to Jeff ciągle wisi z nim na telefonie (śmiech).

Nie licząc nauki gry na innych instrumentach, czy są jeszcze jakieś cele, do których realizacji dążysz jako wokalista?

Fajnie byłoby dawać lekcje śpiewu, ale przede wszystkim chciałbym pobawić się w dubbing. Podkładanie głosu w filmach i kreskówkach - to brzmi super. No i nieźle za to płacą.

Na co poświęcasz swój wolny czas, gdy akurat nie zajmujesz się muzyką?

Czytam sporo książek, oglądam filmy...

Potrafiłbyś wymienić pięć filmów, jakie wywarły na tobie największe wrażenie w całym twoim życiu?

W całym życiu? O, stary... Ciężka sprawa... Na pewno "Święci z Bostonu", stara trylogia "Gwiezdnych Wojen", "Władca Pierścieni", tego typu rzeczy. Jestem zatwardziałym fanem science fiction, horrorów i tych wszystkich dziwnych filmów.

Dziwne filmy? Masz na myśli obrazy pokroju "Donnie Darko"?

Dokładnie tak. Filmy, które zmuszają do myślenia.

Wracając jeszcze na chwilę do Annihilatora, jakiś czas temu ukazały się reedycje kilku starych albumów zespołu pod wspólnym szyldem "Total Annihilation". Co skłoniło was do takiego kroku?

Zwykle, gdy podpisujemy kontrakt na wydanie płyty, po kilku latach od premiery wytwórnia traci prawa do rozpowszechniania materiału. Jeff zwrócił się do tych wytwórni z ofertą odkupienia praw do sześciu albumów, aby utrzymać je w obiegu i przy okazji nieco na nich zarobić. To była decyzja czysto biznesowa.

Czy reedycje zostały wzbogacone o wcześniej niepublikowane utwory lub inne dodatki?

Wiesz co, nie mam pojęcia, bo nie słucham Annihilatora (śmiech).