- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Annihilator
Wykonawca: | Dave Padden - Annihilator (wokal) |
strona: 1 z 3
Annihilator, Kraków 27.10.2010, fot. Grzegorz Chorus
rockmetal.pl: Cześć Dave. Na wstępie chciałbym pogadać o waszym ostatnim, trzynastym albumie studyjnym, zatytułowanym po prostu "Annihilator". Czemu nagle, po tylu dokonaniach zdecydowaliście się na tzw. "self-titled"?
Dave Padden, Annihilator: Bo z nas lenie patentowane (śmiech). A tak serio, to większość zespołów zazwyczaj wybiera któryś z utworów i od niego nazywa płytę. W przypadku naszego nowego krążka, tytuł żadnego z numerów nie miał takiej siły przebicia, żeby reprezentować całą resztę. Przerzucaliśmy się różnymi pomysłami, ale żaden tak do końca nie pasował. I wtedy nasz menedżer zasugerował, że nigdy jeszcze nie wydaliśmy albumu, którego tytuł pochodziłby od nazwy kapeli. To brzmiało jak swego rodzaju świeży start, zwłaszcza po płycie "Metal", nagranej z udziałem mnóstwa gości. W ten sposób teraz znów był tylko Annihilator. Myślę, że po kilkunastu wydawnictwach formacja zasługuje na jedno "self-titled". Reasumując, podjęliśmy taką decyzję z braku lepszego wyboru i z powodu lenistwa (śmiech).
Annihilator często miewał upiorne okładki, ale tym razem grafika przypomina plakat do filmu grozy. Kto wpadł na ten pomysł?
Inspiracja pochodzi ze snu Jeffa, w którym dziewczynka o twarzy nieboszczyka pojawiła się w nogach jego łóżka. Trochę go to wystraszyło. Po przebudzeniu zadzwonił do Havancsaka Gyuli, który stworzył dla nas oprawę graficzną do trzech poprzednich albumów studyjnych, i powiedział, że w głowie siedzi mu obraz przypominający skrzyżowanie Lindy Blair z "Egzorcysty" z martwą Alice. Ta okładka jest pierwszą pracą, jaką nam przysłał - z własnej inicjatywy dodał nawet logo na czole. Spodobało nam się to i nie prosiliśmy już o inne propozycje. Od tego momentu wszystko zaczęło do siebie pasować jak elementy układanki. Gyula odwalił kawał świetnej roboty. No i można powiedzieć, że na swój sposób sportretował ducha Alice, który bez końca powraca, by nas nawiedzać, gdyż jest to jedyna piosenką, jakiej po prostu nie możemy nie zagrać. Wszyscy zawsze chcą ją usłyszeć.
Prawdę mówiąc, chętnie usłyszałbym zamiast tego jakiś mniej ograny wałek.
Wierz mi, gdybyśmy spróbowali wywinąć taki numer, ludzie by nas zmasakrowali (śmiech).
Domyślam się. Szkoda, że na koncertach nie dodajecie do setlisty nic z "All For You". Jest tam kilka naprawdę mocnych strzałów, zwłaszcza "Rage Absolute", w którym zdzierasz gardło do potęgi.
Cóż, spróbuj sam to wykonać na żywo (śmiech). Poza tym, jak dotąd, większość utworów pisana była w układzie: wokal plus partie instrumentalne występujące jednocześnie. Kiedy dołączyłem do Annihilatora, stałem jedynie za mikrofonem. Na gitarze w tym zespole gram dopiero od 2006 roku. Z początku musieliśmy wybierać utwory, które są łatwiejsze do zagrania i zaśpiewania. Spora część repertuaru z "All For You" była dla mnie wówczas zbyt skomplikowana. Co więcej, niektóre numery z tej płyty zarejestrowane zostały przy użyciu dwóch zestawów odmiennie nastrojonych instrumentów, dlatego z logistycznego punktu widzenia nie jesteśmy w stanie zagrać ich na żywo, jak należy. Trochę to dziwne, ale w studio wypaliło. Wszystko sprowadza się do bariery poziomu trudności (śmiech). Ale pracuję nad swoimi umiejętnościami. Zwłaszcza przy okazji produkcji nowego albumu, na którym liryki dopasowaliśmy do riffów.
Miałeś jakiś wkład w proces twórczy w tym przypadku?
Napisałem kilka piosenek, lecz to Jeff jest głównym kompozytorem i zawsze pisze teksty z myślą o tym, czy będą pasowały do riffów i czy w ogóle będą wykonalne. Dzięki temu możemy grać szybsze, cięższe i bardziej pokręcone kawałki.