- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Annihilator
Wykonawca: | Dave Padden - Annihilator (wokal) |
strona: 2 z 3
Annihilator, Kraków 27.10.2010, fot. Grzegorz Chorus
Nagrywając w studio korzystacie z pomocy muzyków sesyjnych, grających w sekcji rytmicznej. Czemu nie współpracujecie z tymi samymi gośćmi, jadąc w trasę koncertową? Jakby nie patrzeć, na płytach pojawiają się dość znane nazwiska, jak choćby Mike Mangini...
Mike to bardzo zajęty koleś i niestety nie ma możliwości wzięcia go w trasę. Prowadzi warsztaty perkusyjne, a do tego jest wicedyrektorem w Berklee College of Music w Bostonie. Zarabia tam naprawdę przyzwoitą kasę, więc nie pali się do grania koncertów. Gdybym miał jego fuchę, też bym podchodził do tego w ten sposób. Co do pozostałych muzyków, to czasem wiążą ich inne zobowiązania, własne kapela, praca, rodzina i tak dalej. Ale to było wpisane w historię Annihilatora od samego początku. Jeff rejestrował ścieżki basowe na wszystkich płytach, zawsze sam pisał linie perkusyjne, po czym przychodził bębniarz i je odgrywał. Staramy się wyszukiwać właściwych muzyków. Jeśli są w stanie zostać z nami na dłużej, to fajnie, jeżeli nie, to trudno. Wiesz, przez formację przewinęło się tylu różnych członków, każdy fan chce zobaczyć kogoś z nich na żywo, każdy ma swoje ulubione piosenki... Obecnie w dorobku Annihilatora znajduje się sto siedemdziesiąt pięć utworów. Nie da się wykonać ich wszystkich jednego wieczoru.
Nie, to byłoby przegięcie.
A ja bym po czymś takim zszedł. Dałbym może radę zaśpiewać ze dwadzieścia lub trzydzieści i koniec. To by nie wyszło dobrze. Musielibyśmy ściągnąć wszystkich poprzednich wokalistów, żeby wykonać pełny repertuar (śmiech). Lecz do tego nigdy nie dojdzie.
Domyślam się, zwłaszcza, że niektórzy z gardłowych Annihilatora mieli swoje problemy, jak choćby Randy Rampage...
Owszem, miał swoje problemy, ale teraz działa w związku zawodowym. Pracuje przy załadunku i rozładunku statków w dokach w Vancouver, a na tym można sporo zarobić. Każdy ma coś swojego.
Z tego, co słyszałem Coburn Pharr zarządza obecnie jakąś wielką firmą...
O tak, naprawdę dobrze mu się powodzi.
Masz może pojęcie, co stało się Aaronem Randallem? Bo po albumie "Set the World on Fire" słuch o nim zaginął.
Podobno wkrótce po odejściu z Annihilatora założył nową formację, nazywało się to bodajże Speeed. Jeff twierdzi, że brzmiało całkiem nieźle, ale obecnie chyba już nie mają ze sobą kontaktu.
Skoro już wałkujemy temat wokalistów, czy wiesz, co dzieję się z Joe Comeau?
Wydaje mi się, że śpiewa w jakichś dwóch kapelach, ale nie jestem pewien. Joe i Jeff trochę się poróżnili, niekoniecznie na tle muzycznym. Nie poruszamy z Jeffem takich tematów.
Macie już jakieś pomysły na następny album?
Tak, w wolnych chwilach Jeff tworzy pojedyncze riffy. Po powrocie do domu pewnie siądzie twardo do pisania materiału. Nie wiem jeszcze, kiedy wejdziemy z czymś do studia. Na tym etapie mamy dopiero zarys planów, które chcielibyśmy zrealizować. Staramy się co kilka miesięcy być w trasie - czy to w Australii, Japonii czy Kanadzie. Niestety, tym razem spóźniliśmy się na letni sezon festiwalowy, ponieważ nasz album ukazał się w momencie, gdy skład wszystkich większych imprez był już zamknięty. Na szczęście reprezentuje nas teraz nowy agent, który dobrze sobie radzi z załatwianiem występów.
Tak mnie zastanawia, jak właściwie doszło do tego, że dołączyłeś do Annihilatora?
Akurat z nikim nie współpracowałem w tamtym okresie, nie miałem nawet swoich gitar, bo wszystkie zostały skradzione. Mój przyjaciel, wokalista z mojego poprzedniego zespołu, dał mi cynk, że w Annihilatorze szukają kogoś, kto stanąłby za mikrofonem. Pomyślał o mnie i podrzucił mi numer do Jeffa, ja umówiłem się na przesłuchanie i poszedłem spróbować sił. Dostałem tę fuchę, bo potrafiłem śpiewać. Pozostali kandydaci umieli się jedynie wydzierać... a przynajmniej tak mi powiedziano. No i miałem dodatkowy atut w postaci doświadczenia koncertowego.