- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Accept
Wykonawca: | Peter Baltes - Accept (gitara basowa) |
strona: 1 z 4
Accept, Warszawa 5.02.2011, fot. Wojtek Dobrogojski
rockmetal.pl: Cześć Peter! Chciałbym na początek poruszyć temat waszego najnowszego dzieła, będącego pierwszym albumem studyjnym Accept od czasów płyty "Predator" z 1996 roku. Zgodnie z tradycją ustanowioną na poprzednich wydawnictwach, tytuł krążka pochodzi od jednego z numerów. Czemu akurat "Blood of the Nations"?
Peter Baltes, Accept: Dobre pytanie. Nie pamiętam dokładnie, ale w pewnym momencie przy komponowaniu tego utworu, gdy mieliśmy już ułożone riffy, zaczęliśmy się przerzucać pomysłami - najpierw były to rozmaite kombinacje ze słowem "nation", następnie "blood", aż w końcu ktoś podsunął, by to połączyć. Później Mark (Tornillo - przyp. red.) napisał do tej piosenki liryki. Na okładce albumu widnieje znak pokoju pokryty krwią - zasadniczo przesłanie tej wizji sprowadza się do tego, iż najwyraźniej jedyną drogą do osiągnięcia pokoju i zażegnania konfliktu jest zawsze rozlew krwi. To nigdy nie odbywa się przez wzajemne uściski i potrząśnięcia dłonią, tylko za każdym razem okupione jest ludzką śmiercią, co widać teraz choćby na przykładzie Egiptu. To przykra sprawa, bo nic się nie zmienia. Ilekroć dąży się do wprowadzenia pokoju czy demokracji, zawsze kończy się to we krwi.
Czy ten znak na okładce nie oznacza również, że po wielu trudach Accept powrócił zwycięsko?
Nie, nie, nic z tych rzeczy. Wiesz, kiedy to nagrywaliśmy, nie mieliśmy pojęcia, czy osiągniemy jakikolwiek sukces.
A skąd wytrzasnęliście Marka, waszego nowego wokalistę?
W dużym skrócie, to był cud. Mieszkam obecnie w Filadelfii w Stanach Zjednoczonych, a Wolf w Nashville, gdzie zajmuje się profesjonalnie fotografią. Ja zawodowo trudnię się tworzeniem kompozycji dla radia i telewizji, więc wiedziemy zupełnie odrębne życia. Pewnego razu Wolf wpadł do mnie do Filadelfii na kilka dni, żebyśmy mogli trochę pojammować. Mam tam na miejscu przyjaciela, będącego właścicielem studia nagraniowego, inny kumpel jest bębniarzem, więc zadzwoniłem do kogo trzeba i umówiliśmy się na sesję. Zagraliśmy parę kawałków, ale bez śpiewaka brzmiało to raczej nudno. I wówczas przyjaciel ze studia oznajmił, że zna gościa imieniem Mark, który mieszka dosłownie dwadzieścia minut drogi stamtąd, dysponuje głosem podobnym do wokalu Udo, no i zna nasze piosenki. Poprosiliśmy, by do niego zadzwonił. Okazało się, że Mark był akurat chory, ale gdy tylko usłyszał, że chodzi o Accept, postanowił przyjechać mimo to. Wykonaliśmy wspólnie "Starlight" i "Flash Rockin' Man". Potem, wymieniliśmy jedynie z Wolfem spojrzenia. "Co myślisz?", spytałem go, na co on odparł krótko: "Dzwonimy!". Połączyliśmy się z Gaby (wieloletnia menedżerka Accept, niegdyś z domu Hauke, obecnie żona Wolfa Hoffmanna - przyp. red.) i opowiedzieliśmy jej o tym niesamowitym kolesiu, którego właśnie poznaliśmy. Mark przystał na naszą propozycję bez wahania i stało się. Wcześniej taka możliwość nawet nie przyszła nam do głowy. Każdy z nas miał swoje sprawy, Udo odciął się od tematu już dawno temu, Accept był skończony. Byłem przekonany, że do końca życia przyjdzie mi zajmować się komponowaniem, a jednak - oto jesteśmy.
Skrzyknęliście się wyłącznie na potrzeby jednej albumu i trasy, czy może zamierzacie kontynuować działalność?
Zdecydowanie zamierzamy. Już pracujemy nad następcą "Blood of the Nations". Pod koniec lipca gramy na ostatnim festiwalu, po czym kończymy trasę i siadamy do tworzenia materiału. Czeka nas wiele spotkań z Andym (Andy Sneap, producent albumu "Blood of the Nations - przyp. red.) i mam nadzieję, że wiosną, gdzieś w okolicach marca, ukaże się nowa płyta. Nie chcemy robić sobie przerwy.
Czy wymyśliliście już tytuł roboczy dla tego krążka?
Jeszcze nie.