- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
felieton: Dziennik koncertowej podróży 2013
strona: 4 z 4
Na "Brutalu" bez zmian. Metalowa biesiada ze stadem doskonałych zespołów na dwóch scenach przez 4 dni. Fields Of The Nephilim na spółkę z Behemoth i tak przebili wszystko.
"Jesienią zawsze zaczyna się szkoła. A w knajpach zaczyna się picie" - i klubowe koncerty. Na pierwszy ogień - New Model Army. Zespół Justina Sullivana ograł swoją ostatnią płytę (przecudowną!), co prawda kosztem kilku "hiciorów", ale i tak oglądanie ich na żywo to zawsze wielka przyjemność.
Załapałem się na koniec występu Closterkeller. Jak się okazało, była to ostatnia okazja do zobaczenia grupy Anji Orthodox w starym składzie. A do Wałbrzycha przyjechał Fish. Przyjechał podobnie, jak NMA z doskonałą płytą, do której dołożył mnóstwo marillionowych klasyków i koncert nam się zrobił mocno wspominkowy i zarazem udany.
W Sali Koncertowej Radia Wrocław zagrała Anathema, a dwa dni później obejrzałem Moonspell na najlepszym ich koncercie, jaki dane mi było kiedykolwiek obejrzeć. Halloween spędziliśmy z Katem, a Zaduszki ku chwale nieodżałowanego Chucka Schuldinera z Death DTA w Krakowie.
Wreszcie na koniec roku zagrali nam Behemoth, Marduk, Grave i wydarzyło się coś niesamowitego. Czekałem na ten koncert 2 lata. Za pierwszym razem dojechał sam Ozzy Osbourne. Ale teraz już musiało się udać. Nowy album, nowy Black Sabbath i do tego najgenialniejszy od 35 lat. Powrócili, zagrali, łezka w oku się zakręciła, a Tony Iommi tylko uśmiechał się to do szalejącego Ozzy'ego, to do Butlera, a i tak perkusista odwalił najlepszą część przedstawienia. Tak, zobaczyłem Black Sabbath (wreszcie). I w czerwcu robię powtórkę na francuskim "Hellfeście". Cya.
1)Rush sławę zdobyło dopiero od albumu "2112".
2)Przesadna krytyka Metalfestu. To była naprawdę dobra impreza, ale Polacy jak zwykle umieją tylko krytykować to co swoje i wychwalać jaki to Brutal super. Heloooł, były dopiero dwie edycje Metalfestu. A składy naprawdę udało się załatwić zajebiste. Megadeth na pierwszej edycji raczkującego polskiego festu - już niech to wystarczy. Markę festiwalu buduje się latami i jak na start to było super. Na pierwszym Wacken było kilkaset osób, a teraz to największy metalowy fest w Europie. Nie wiem jakich luksusów się niektórzy spodziewali, ale organizacyjnie było ok. A jakieś drobne niedociągnięcia zawsze są. Sam się trochę biczuje że nie byłem na drugiej edycji, tylko na pierwszej. Zawsze będę podziwiał chłopaków z Knock Out, że przynajmniej spróbowali i było więcej niż przyzwoicie. A że wielu z dzisiejszych młodych metalowców woli oglądać koncerty na yt, a dla Volbeat scena była zbyt "niebezpieczna" to już osobne tematy. Chciałbym żeby ich solidnie wygwizdano na Woodstocku, ale pewnie tak nie będzie.
W Polsce z wielu powodów, o których wielokrotnie rozmawialiśmy (i jest to temat na osobny tekst), nigdy nie będzie metalowego festiwalu na zachodnio-europejską czy chociażby czeską miarę. Przyczyny są różne: mentalne, finansowe, prawne etc. Bo co to za fest, na którym nie możesz się napić piwa pod sceną, zawsze jakiś zespół nie zagra, a miejscowa ludność z katechetką i proboszczem na czele zażądają odwołania Behemoth (i żeby było śmieszniej zawsze dopną swego). Dlatego jakoś mi tych imprez nie żal.
PS. Oczywiście pierwszy album Rush ukazał się roku 1974, a nie 1971.
Reszty nie przeczytałem, nie chciało mi się..