- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
felieton: Dziennik koncertowej podróży
25.06.2012 autor: Paweł Kuncewicz
strona: 5 z 5
Pięć dni później - przystanek Praga. Kiedy Black Sabbath ogłosiło swoją reaktywację, z miejsca zakupiłem bilet "stani u podia" do Pragi (bo jakoś nikt nie pokwapił się o zorganizowanie koncertu w Polsce). Potem jednak okazało się, że żadnego Black Sabbath z powszechnie znanych powodów nie będzie, a zamiast legendarnego składu zagra sam Ozzy Osbourne z muzykami towarzyszącymi (ale za to jakimi!). Posypały się zwroty biletów, ja jednak mimo wszystko postanowiłem starego Ozzy'ego zobaczyć. I to była zdecydowanie dobra decyzja, bo na sam koniec sezonu obejrzałem chyba najlepszy koncert tego roku. Na supportującym Black Label Society powtórzyliśmy scenariusz "Polaka w Czechach", czyli znowu przestawiamy dziadków i "krótko z tyłu, długo z przodu" obrywając tu i ówdzie z łokcia i słysząc masę obelg w trasie pod barierki. Ciekaw jestem, kiedy Czesi zaczną pisać petycję, że na koncertach jest za głośno? "Bark At The Moon" i "Mr Crowley" na pierwszy ogień. Słychać rewelacyjnie, Ozzy opuchnięty po botoksie, wyraźnie po wlewie świeżej krwi w żyły jest w doskonałej formie, wokalnej też (co ostatnio rzadko mu się zdarzało). Widać przeszedł solidną terapię, pewnie związaną z nieudaną i wartą miliony reaktywacją Sabbathów. Co chwil kilka polewa nas wiadrem lodowatej wody i strażacką pianą. Zresztą nie tylko nas, ale i ochronę, fotografów... Kurczę, taki Rammstein to musi wozić ze sobą tony efektów i wybuchów, a jednemu Ozzy'emu do szczęścia i oprawy show wystarczy kubeł wody, szlauf i taka zabawa... W pewnym momencie słyszymy zapowiedź "Mr Geezer Butler"! I poleciało "Iron Man" i "War Pigs", "N.I.B." i cała ta klasyka. Zakk Wylde przyłoił w "Crazy Train", a na koniec wszyscy na cztery gitary przywalili "Paranoid". Doskonały spektakl, kto nie był, może tylko solidnie żałować (przeczytaj relację).Do jesieni prawie koniec z koncertami, chociaż na pewno zobaczymy się jeszcze na Cannibal Corpse, "Woodstocku" i "Brutal Assault", być może na czeskich "Rock For People" (Faith No More!) i "Benatskiej Nocy", będzie trzeba też odwiedzić znajome postacie na "Castle Party". W każdym razie życzę wszystkim (i sobie też) udanych festiwali!
Komentarze
Dodaj komentarz »
Judas Priest
Boomhauer (wyślij pw), 2012-06-25 16:38:20
| odpowiedz | zgłoś
Dlaczego koncert Judasów był ostatnim koncertem w Spodku ? Czy ja nie wiem o czymś ? A tak na marginesie to świetne podsumowanie.
Sonda
Na ile płyt CD powinna być wieża?
Wszelkie prawa zastrzeżone, © 1996-2024 rockmetal.pl