- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Zeal & Ardor
Wykonawca: | Manuel Gagneux - Zeal & Ardor (wokal, gitara) |
strona: 2 z 2
Zeal & Ardor, Warszawa 25.04.2017, fot. Łukasz "Luxus" Marciniak
Czy nazwa Zeal & Ardor ma jakieś głębsze znaczenie?
Dla mnie to determinacja i pasja oraz moje podejście do tworzenia muzyki. Na ile się orientuję, są to słowa, które w takim kontekście pojawiają się wyłącznie w Biblii i kościele. Jeśli ktoś nie będzie znał ich znaczenia, sprawdzi je potem w Google i wyskoczy mu moja gówniana muzyka (śmiech).
Czy sam jesteś osobą wierzącą?
Nie, nie wyznaję żadnej wiary, ale uważam religię za fascynujące zjawisko. Co prawda nie jest ona częścią mojego życia, lecz stanowi element życia tak wielu ludzi, że głupotą byłoby ją ignorować. W wolnym czasie lubię czytać na ten temat.
Zeal & Ardor stanowił na początku projekt solowy, ale obecnie koncertujesz z pełnym zespołem. Jak poznałeś ludzi, z którymi współpracujesz?
To wszystko przyjaciele, z którymi dorastałem. Gdy pojawiła się możliwość ruszenia w trasę, zapytałem ich, czy chcieliby pojechać ze mną jako mój zespół. Na szczęście zgodzili się. Zaskakujące było to, że już na pierwszej próbie wiedzieli, jak mają grać większość partii.
Wcześniej nie miałeś zbyt wielu okazji, by oswoić się z graniem dla publiczności. Skoczyłeś na głęboką wodę, stając przed setkami ludzi na wyprzedanych koncertach. Bardzo się denerwujesz przed wejściem na scenę?
Za każdym razem, to bardzo stresujące. Mnóstwo kapel urabia sobie ręce po łokcie, żeby zdobyć renomę i fanów, i wiele z nich nigdy nie dostaje szansy, którą ja dostałem. Szanuję ich prace, dlatego sam staram się pracować jak najwięcej i nie traktować tego jako coś, co mi się należy. Trzeba jednak pamiętać, że w muzyce dużo zależy od szczęścia oraz znalezienia się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie.
W tytułowym utworze "Devil Is Fine" wykorzystałeś brzęk łańcucha. Skąd ten pomysł?
To motyw z historii czarnych niewolników z Afryki. Skuwano ich razem łańcuchami, którymi potem potrząsali, używając ich w marszu i przy pracy jako instrumentu perkusyjnego.
Na żywo puszczacie ten fragment z sampli, czy używacie prawdziwych łańcuchów?
Próbowaliśmy z prawdziwymi w naszej salce w Szwajcarii, ale generowały tak wysokie dźwięki, że po podpięciu mikrofonów powstawało sprzężenie. Myśleliśmy, że tam umrzemy, tak koszmarnie to brzmiało (śmiech).
Zeal & Ardor, Warszawa 25.04.2017, fot. Łukasz "Luxus" Marciniak
W internecie natrafiliśmy na dwa utwory Zeal & Ardor, które nie znalazły się na albumie, mowa o "Balkan Beast" i "Folding". Oba znacząco odbiegają od stylu pozostałych kompozycji. O co chodzi?
Kiedy Zeal & Ardor był jeszcze moim jednoosobowym projektem, umieszczałem różne eksperymenty na swoim profilu na Soundcloud. Ktoś pewnie je ściągnął i puścił potem w obieg. Nie gramy ich jednak na żywo ani nie zamierzamy publikować.
Przed Zeal & Ardor miałeś projekt o nazwie Birdmask. Robisz coś jeszcze pod tą nazwą, czy już zamknąłeś ten rozdział?
Nie zamknąłem, ale obecnie priorytet ma Zeal & Ardor, który powstał głównie dlatego, że znudziłem się muzyką, jaką robiłem pod szyldem Birdmask. Chcę kontynuować oba projekty, w ten sposób jeden będzie stanowił odskocznię od drugiego. Poza tym daje mi to wolność tworzenia w różnych stylach.
Czy po sukcesie "Devil Is Fine" nie obawiasz się, że na następnej płycie fani będą od ciebie oczekiwać powtórki z rozrywki?
Ciężko powiedzieć. "Devil Is Fine" był dla mnie przede wszystkim zabawą, ponieważ nie myślałem wtedy o potencjalnej publice. Zrobiłem to dla siebie. Na kolejnym albumie chciałbym rozbudować dotychczasowe brzmienie o jakieś nowe elementy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Grając muzykę z "Devil Is Fine" na żywo, jak dużą różnicę widzisz pomiędzy koncertami a pracą w studio?
Przede wszystkim na koncertach okazało się, że wcale nie jestem tak dobrym gitarzystą, jak mi się wcześniej wydawało. Zarejestrowanie tego materiału w studiu okazało się betką w porównaniu z wykonywaniem go na żywo. Staram się teraz jak najwięcej ćwiczyć, żeby się podciągnąć.
A życie w trasie? Potrafisz się w tym odnaleźć?
Jest świetnie, choć na razie mam małe doświadczenie. Dzięki Zeal & Ardor udało mi się wreszcie zobaczyć "Roadburn Festival". Chciałem się tam wybrać od dłuższego czasu jako fan, ale zwyczajnie nie było mnie na to stać. Teraz znalazłem na to sposób (śmiech).
Dziękujemy ci za poświęcony czas i do zobaczenia na "Metal Hammer Festival" w Katowicach.
Dzięki i do zobaczenia!