zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Wolfheart

21.08.2018  autor: Verghityax

Wykonawcy:  Tuomas Saukkonen - Wolfheart (wokal, gitara, gitara basowa, instrumenty perkusyjne), Mika Lammassaari - Wolfheart (gitara prowadząca)

strona: 2 z 2

Wolfheart, Aleksandrów Łódzki 9.09.2017, fot. Verghityax
Wolfheart, Aleksandrów Łódzki 9.09.2017, fot. Verghityax

W waszych teledyskach niebagatelną rolę odgrywa sceneria, składająca się z rozległych połaci zaśnieżonych lasów oraz skutych lodem jezior. Inspirują cię takie obrazki?

Tuomas Saukkonen: Tak, chociaż obecnie nie mam czasu na tak długie i dalekie spacery. Urodziłem się w niewielkiej wiosce we wschodniej Finlandii i wierz mi, w latach 80 poza kontaktem z naturą człowiek nie miał tam wiele do roboty.

Co do wideoklipów, warstwa wizualna stanowi dla mnie część konceptu, a także istotną podporę dla muzyki. Ma ona za zadanie przywoływać określone odczucia.

Osobiście szukałeś tych wszystkich miejsc, czy zostawiliście to reżyserowi?

Tuomas Saukkonen: Mam nadzieję, że któregoś dnia będzie nas stać na wynajęcie reżysera z prawdziwego zdarzenia. Póki co produkcja i montaż teledysków należą do moich obowiązków. Żyjemy w czasach, kiedy muzyka nie przynosi zysków, trzeba więc minimalizować koszty.

Mimo to klipy Wolfheart wyglądają profesjonalnie.

Tuomas Saukkonen: Bo mamy rewelacyjnego kamerzystę. To gość, z którym pracuję od samego początku - on wie, jakie są moje oczekiwania, ja znam jego możliwości. Dodatkowym atutem jest jego znajomość terenu, gdyż dużo podróżuje, głównie po dzikich ostępach Norwegii i Laponii, zawodowo filmując landszafty. Zrobione przez niego ujęcia wykorzystał między innymi Red Bull w swoich reklamach. Pozwoliło nam to szczegółowo zaplanować każde ujęcie.

Wolfheart, Aleksandrów Łódzki 9.09.2017, fot. Verghityax
Wolfheart, Aleksandrów Łódzki 9.09.2017, fot. Verghityax

Wspomniałeś, że trudno dziś cokolwiek zarobić na muzyce metalowej. Co sądzisz o trasach typu pay-to-play, w których udział wymaga od młodych kapel znacznych nakładów finansowych?

Tuomas Saukkonen: Zauważyłem, że w internecie wiele osób ostro to krytykuje. Z mojej perspektywy to trochę tak, jak z firmą - jeśli chcesz zarobić, najpierw musisz zainwestować. Weź na przykład Sodom, zespół z niemal czterdziestoletnim stażem i rzeszą fanów na całym świecie. I teraz wyobraź sobie, że grasz w nikomu nie znanej kapeli i chciałabyś pojechać z nimi w trasę. W tym celu Sodom musiałby wynająć większy autokar, żeby wszystkich pomieścić, co już generuje dodatkowe koszty rzędu pięciuset euro za dobę. Jaki Sodom miałby w tym interes? Żaden. Ty za to dostałbyś szansę zbudowania swojej publiki, prezentując się przed tysiącem ludzi każdego wieczoru. Część wyłożonych pieniędzy prawdopodobnie zwróciłaby ci się ze sprzedaży płyt i koszulek, a przy odrobinie szczęścia i rozumu nawiązałbyś przydatne kontakty. Po paru latach ruszyłbyś we własną trasę.

Skoro już - mimo że dżentelmenom nie wypada - rozmawiamy o pieniądzach, co sądzisz o zjawisku crowdfundingu?

Tuomas Saukkonen: Nie widzę w tym nic złego. Dla bardziej rozpoznawalnych formacji to wręcz inna forma przedsprzedaży. Możesz w ten sposób zaoferować swoim fanom lepszą muzykę niż zrobiłbyś to z pomocą wytwórni, gdzie w grę wchodzą jeszcze pośrednicy zgarniający lwią część zysku. Spójrz, jak dobrze to zadziałało dla Wintersun - zebrali niemal trzykrotnie wyższą kwotę niż zakładali. Zespół zrealizował cel, fani dostali album, wszyscy byli zadowoleni.

Oczywiście masz też amatorskie zespoły z zaledwie garstką fanów, które liczą na to, że ktoś da im pięć tysięcy euro, ot tak. A potem narzekają w internecie, że crowdfunding jest do dupy, bo ludzie wpłacili dwieście.

Przy okazji ogłoszenia zbiórki na budowę studia Jari (Maenpaa, lider Wintersun - przyp. red.) zżymał się na Nuclear Blast, twierdząc, że wytwórnia usiłowała mu przeszkodzić w zorganizowaniu całej akcji, gdy jednocześnie przyznała Nightwish bajeczny budżet na nagranie płyty.

Tuomas Saukkonen: Nie chcę mówić źle o koledze i nie mam nic przeciwko jego kapeli, ale nie wierzę w tę wersję wydarzeń. Poza tym problem z Wintersun jest nieco bardziej złożony, niż mogłoby to wyglądać z zewnątrz. Wiem, że Jari miał spore kłopoty z dotrzymaniem terminów. I nie sądzę, by porównywanie się z Nightwish było w porządku. Każda wytwórnia doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Nightwish to kura znosząca złote jaja, a zainwestowane w zespół pieniądze zwrócą się po wielokroć. Tuomas Holopainen wyrobił sobie markę, dzięki czemu może zaczynać negocjacje z zupełnie innego pułapu. Jeśli Nuclear Blast nie zaproponowałaby mu korzystnych warunków, pozostali wydawcy przyjęliby go z otwartymi ramionami.

Wolfheart, Aleksandrów Łódzki 9.09.2017, fot. Verghityax
Wolfheart, Aleksandrów Łódzki 9.09.2017, fot. Verghityax

Finlandia to kraj, w którym metal sprzedaje się o wiele lepiej niż na przykład w Polsce, a obecność ciężkich brzmień na największych listach przebojów nikogo nie dziwi. Trudno wam się było wybić na rodzimej scenie metalowej?

Tuomas Saukkonen: Kiedy zaczynałem z Before The Dawn, popełniliśmy błąd i podpisaliśmy kontrakt z hiszpańską wytwórnią Locomotive Records. Pod jej szyldem ukazały się trzy pierwsze albumy zespołu - problem polegał na tym, że nie dało się ich kupić w Finlandii, bo nasz wydawca nie znalazł dystrybutora. W rezultacie przez cztery lata borykaliśmy się z zerową promocją, co dla raczkującej kapeli jest fatalne. "Deadlight", czwarty longplay, ujrzał światło dzienne pod skrzydłami fińskiej Stay Heavy Records i wreszcie nasza kariera nabrała tempa.

Z drugiej strony musisz być naprawdę beznadziejnym muzykiem, żeby ponieść porażkę w Finlandii. Jeśli koncertujesz regularnie, prędzej czy później zostaniesz dostrzeżony. Ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, ale - pomijając aspekt wielkości terytorium - Finlandia to mały kraj. Pod względem populacji Londyn przewyższa nas niemal dwukrotnie. Nasz metalowy światek składa się raptem z kilku festiwali, jednej audycji radiowej, jednego magazynu drukowanego i bodaj dziesięciu klubów, w których wszystkie kapele grają na zmianę.

Wolfheart, Kraków 14.12.2015, fot. Lazarroni
Wolfheart, Kraków 14.12.2015, fot. Lazarroni

Pominąwszy wasz naczelny towar eksportowy, jest jakaś fińska formacja metalowa, którą mógłbyś polecić?

Tuomas Saukkonen: Timo Rautiainen & Trio Niskalaukaus. Niedawno się reaktywowali i choć album, który nagrali po powrocie, jest do bani, to poprzednich wciąż słucha się świetnie. Ich twórczość można by uznać ze definicję fińskiego mroku i rozpaczy.

To jakiś black metal?

Tuomas Saukkonen: Nic z tych rzeczy. I nie uważam, żeby black metal miał cokolwiek wspólnego z autentycznym mrokiem. Według mnie Lucyfer to taka sama bajeczka jak Jezus Chrystus czy zając wielkanocny. Nigdzie nie znajdziesz równie dojmującego poczucia beznadziei i strachu, co w otaczającej nas rzeczywistości. To ciemność, do której każdy może się odnieść.

Zatem nie jesteś fanem black metalu?

Tuomas Saukkonen: Podoba mi się muzyka, tylko nie rozumiem wiążącej się z nią ideologii. Jeden z moich przyjaciół to zatwardziały satanista, od stóp do głów pokryty tatuażami przedstawiającymi odwrócone krzyże, pentagramy i trzy szóstki. Na plecach ma wizerunek płonącego diabła pożerającego ludzkie truchło, do tego stara się roztaczać wokół siebie aurę posępności i chłodu. A potem na mediach społecznościowych publikuje zdjęcia ze swoją małą córeczką, którą zabrał do kina na kreskówkę. Śmieszy mnie ten odpustowy mrok. Tak naprawdę to zwykły gość, który po prostu chce być szczęśliwy i chce, by jego dziecko też było szczęśliwe. Na co dzień ma normalną pracę i dom, a w weekend udaje czciciela szatana. Nie wtrącam się w kwestie wyznaniowe, ale dlaczego ktoś miałby wybrać na swoje bóstwo upadłego anioła, który jest postacią bardziej zgorzkniałą niż złą? Świadome oddanie się złu jest sprzeczne z ludzką naturą.

Z twoich słów można wywnioskować, że jesteś ateistą.

Tuomas Saukkonen: Nie nazwałbym się ateistą. We wszelkich sporach religijnych przyjmuję postawę obserwatora z dużą paczką popcornu. Moja prywatna wizja świata jest dość przygnębiająca - nie wierzę w życie po śmierci. Niebo i piekło istnieją obok nas, a to, gdzie się znajdujesz, najczęściej determinuje przypadek.

2
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?