- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Violent Answer
Wykonawcy: | Filip Szuba - Violent Answer (gitara), Marcin Werner - Violent Answer (wokal) |
strona: 1 z 2
Violent Answer, materiały prasowe
Ostatnia dekada to kształtowanie się krajowej sceny nowoczesnego metalu. Niezależnie, czy mówimy tutaj o djencie, metalcorze czy pochodnych, reprezentanci naszego podwórka nie tylko nie odstają od zagranicznych zespołów, ale dość odważnie i z pomysłem starają się kroczyć własnym szlakiem. Poznańskie Violent Answer startuje z wysokiego pułapu, mając w zanadrzu świetny materiał, umiejętności i głód pokazania się z jak najlepszej strony. O zespole i jego debiutanckiej EP rozmawialiśmy z gitarzystą Filipem Szubą i wokalistą Marcinem Wernerem.
rockmetal.pl: W zespole mieszają się inspiracje osób, które jak dotąd zaangażowane były w metalcore czy deathcore. Te wpływy słychać w Violent Answer, ale pierwsze skrzypce grają tutaj inspiracje niczym innym, jak nu metalem. Z jednej strony to zrozumiałe, patrząc na to, jak zmieniają się trendy na rynku, z drugiej dość odważne. O to ostatnie właśnie chciałbym spytać, Filip, nie czułeś, że przynajmniej w Polsce Violent Answer spotka się z niezrozumieniem?
Filip Szuba: To prawda, że w zespole mamy różne inspiracje. Od death metalu, thrashu po slam - deathcore, ale czasami nasz perkusista Karol włącza nam Słonia czy Aurorę, norweską wokalistkę popową. Co do inspiracji nu metalem, to jednak się nie zgodzę. Nu hardcore to raczej bardziej nowoczesny hardcore, aniżeli mieszanka zespołów pokroju Limp Bizkit czy POD i hc. Raczej nie przejmowaliśmy się nigdy, czy to będzie zrozumiałe dla kogokolwiek, bo nie po to zakładaliśmy ten zespół. Gramy to, czego sami chcemy słuchać i myślę, że to jest odpowiednia droga, żeby być w porządku z samym sobą. Jak na razie nie spotkaliśmy się z niezrozumieniem, a wręcz przeciwnie, opinie są wyłącznie pozytywne.
Pytam o to w zasadzie z dwóch powodów, jesteśmy mniej więcej w podobnym wieku i dla nas otwarta głowa to raczej nic szczególnego. Gorzej, kiedy mówimy o przeciętnym odbiorcy metalu samego w sobie. Metalcore, choć ma już ponad dwadzieścia lat, to nadal mocno wyszydzany nurt, według mnie niesłusznie. Te stereotypy są krzywdzące, a dorzuciliście do tego niemałą ilość łamańców i dysonansów - stąd kwestia samej wizji zespołu. Druga sprawa to aspekt łączenia starego z nowym i czy zależy wam na tym, aby do zespołu sięgali na przykład fani waszych pozostałych kapel lub nurtów, w których się one poruszają?
Filip Szuba: Nie mamy zamiaru zadowolić przeciętnego odbiorcy metalu, tak samo, jak nie mamy zamiaru zadowolić przeciętnego odbiorcy metalcore, deathcore, thrashu czy jakiekolwiek innego nurtu. Zazwyczaj, jeśli któryś riff, rytm perkusyjny czy technika wokalu nam się spodoba, to to jest główny czynnik, który powoduje, że ten element zostaje. Nie szukamy łatwych, powszechnych patentów w celu zwerbowania fanów tych gatunków. W zespole mamy pięć par uszu, wymagających uszu, które bez wątpienia są najlepszym jurorem dla nas samych. Co do drugiej części pytania, to raczej nie. Olek gra w Heresy Denied, to progresywny deathcore - death metal, Marcin w swoim solowym projekcie Shallow Retrospection łapie się wszystkich najbardziej ekstremalnych odmian metalu, ja mam na swoim koncie solowy instrumentalny album, Karol gra w drugiej kapeli, thrashmetalowej. Świadomie podjęliśmy inną drogę muzyczną w tym zespole, jednak myślę, że mamy tak zrównoważony materiał, że wielu sympatyków klasyki metalu może znaleźć u nas swoje ulubione momenty.
Violent Answer, materiały prasowe
Macie nie tylko pięć par osłuchanych uszu, ale też - poza perkusistą - wszyscy zajmujecie się komponowaniem i grą na gitarze. Marcin, solowo bliżej ci do Inferii czy Shadow of Intent, gdzie w tym wszystkim hardcore?
Marcin Werner: W przypadku mojego solowego grania w ramach Shallow Retrospection, zwykłem się inspirować melodycznym deathcorem pokroju takich zespołów, jak właśnie Shadow of Intent czy AngelMaker, ale też instrumentalnymi albumami Shokran, Shades of Black czy Vitalism. Projekt zawsze był dla mnie miejscem na przelanie swoich gitarowych koncepcji i niekoniecznie miała być to muza koncertowa czy w pełni rozrywkowa. W przypadku Violent Answer mamy do czynienia z materiałem "do łamania kości", który idealnie znajdzie swoje miejsce na hardcore'owym koncercie. Istnieje dość mocny kontrast pomiędzy tymi dwoma stylami, co nie tylko słychać w kompozycjach gitarowych, ale również w przypadku moich ścieżek wokalnych.
I tu dochodzimy do czegoś, co w przypadku nu hardcore czy jakkolwiek dzisiejszego metalcore'a budzi największe emocje. Rozpiętości barwy wokalnej. Powiem szczerze, że w porównaniu do tego, co robisz solowo, w Violent Answer czuję po pierwsze niedosyt, po drugie pewne ograniczenie. To dyktat Filipa, czy aranże leżały całkowicie po twojej stronie?
Marcin Werner: To ciekawe spostrzeżenie, bo w Violent Answer tak naprawdę znacznie poszerzyłem wachlarz swoich brzmień i technik. Solowo prezentowałem typowy deathcore'owy wokal z naciskiem na ekstremalnie wysokie screamy, podczas gdy tutaj, w połączeniu z życiowymi tekstami, słuchacz dostaje cały pakiet przelanych screamami emocji. Dobrym przykładem jest utwór "Intoxicated", gdzie można usłyszeć całą rozpiętość mojej skali z zachowanym przy tym bardzo dosłownym i personalnym przekazem. W przypadku aranżu wokalu, koncept na stylówę voksu można powiedzieć, że wyszedł ode mnie, ale myślę, że każdy z nas od początku czuł, że tak właśnie powinienem się zaprezentować.