zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

wywiad: The Troops of Doom, Sepultura

13.03.2024  autor: Verghityax

Wykonawca:  Jairo Guedes - The Troops of Doom, Sepultura (gitara)

strona: 3 z 3

W sierpniu 1985 roku weszliście się do "J.G. Estudios" w Belo Horizonte. Zarejestrowaliście tam materiał na potrzeby splitu z Overdose, zatytułowanego "Bestial Devastation / Seculo XX".

Tak. To był nasz debiut studyjny, dlatego czuliśmy się nieco zagubieni. Uwinęliśmy się w dwa dni: pierwszego nagraliśmy wszystkie ścieżki, drugi poświęciliśmy na miksy. Wkrótce dotarło do nas, że nie tylko my jesteśmy kompletnie zieloni. Producenci również błądzili po omacku. Co gorsza, wcale nie byli odosobnionym przypadkiem. Akustycy, oświetleniowcy, właściciele klubów... nikt z brazylijskiej branży muzycznej nie rozumiał thrash metalu. Podczas jednego z naszych występów obsługa techniczna ustawiła wzmacniacze Fendera na scenie. Wpięliśmy się i zaczęliśmy próbę dźwięku. "Hola! Stop! Nie możecie tak grać" - przerwał nam menedżer klubu - "Rozpieprzycie mi wzmacniacze!" (śmiech). Z podobnym brakiem zrozumienia zetknęliśmy się w studio, co przełożyło się na brzmienie "Bestial Devastation". Zrobiliśmy tyle, ile mogliśmy. Chłopaki z Overdose miały trochę łatwiej ze swoim power metalem.

Ponoć między wami a Overdose pojawiły się jakieś spięcia.

Owszem. To był krótkotrwały zatarg, ale z uwagi na wykonywany przez nich styl muzyki uważaliśmy ich wówczas za pozerów i mięczaków. Potem, gdy lepiej się poznaliśmy, udostępnili nam swoje studio na próby. Zażegnaliśmy niesnaski, a z niektórymi członkami Overdose nawiązaliśmy przyjazne relacje. Szczególnie dobry kontakt ja i Igor złapaliśmy z Bozó, ich wokalistą. Reaktywowali się w 2016 roku. Regularnie koncertują w Belo Horizonte, Sao Paulo i Rio De Janeiro.

"Bestial Devastation / Seculo XX" ukazał się pod koniec 1985 roku na winylu. Słyszałem, że wzięliście swój przydział płyt i na każdym egzemplarzu celowo uszkodziliście stronę A, która to strona zawierała utwory Overdose.

Tak. Na stronie A każdej kopii splitu wyryliśmy pentagram przy użyciu gwoździ. Później rozprowadzaliśmy te krążki po sklepach muzycznych w Brazylii, wysłaliśmy też partię do Europy. Dziś bardzo się tego wstydzę. Przypuszczam, że te pokiereszowane winyle są obecnie sporo warte jako biały kruk.

W sierpniu 1986 roku pojechaliście do Sao Paulo, by w "Estudio Vice Versa" zarejestrować "Morbid Visions".

W tamtych latach "Estudio Vice Versa" należało do największych studiów nagraniowych w kraju. Ciotka Paulo od strony matki miała dom w Alphaville, luksusowej dzielnicy w zachodniej części miasta. Była na tyle uprzejma, że na czas sesji pozwoliła nam u siebie nocować. Jedyny problem polegał na tym, że "Estudio Vice Versa" dzieliło od Alphaville dwie i pół godziny drogi. Pierwszy odcinek trasy pokonywaliśmy metrem, następny autobusem, a ostatni pieszo. Wstawaliśmy o piątej rano, by na ósmą zdążyć do studia. Nim udało nam się wrócić do Alphaville, zegar wybijał dwudziestą drugą albo dwudziestą trzecią. Lekko nie było, lecz w zakresie brzmienia i produkcji poczyniliśmy olbrzymie postępy.

Ile dni trwała ta sesja?

Dokładnie już nie pamiętam. Wydaje mi się, że siedem. Właściciel Cogumelo Records (Joao Eduardo de Faria Filho - przyp. red.) codziennie przywoził nam obiad, żebyśmy mogli skupić się wyłącznie na nagrywaniu (śmiech).

Podobno nad okładką "Morbid Visions" pracowało dwóch różnych grafików. Nie potrafiliście znaleźć wspólnego języka?

To był jeden grafik imieniem Ibsen, ale istotnie pojawiły się pewne trudności. Przede wszystkim gość nie miał bladego pojęcia o metalu. Któregoś dnia zadzwonił i oznajmił, że namalował nam diabła grającego na gitarze. Max momentalnie się zacietrzewił: "Diabeł z gitarą to obciach. Nie chcemy takiej okładki". "Nie, nie, on wygląda naprawdę groźnie" - Ibsen próbował nas przekonać, ale toczył z góry przegraną walkę. "Może dla ciebie" - odburknął Max, dając tym samym do zrozumienia, że dalsza dyskusja jest bezcelowa. Ostatecznie gość się poddał i przerobił gitarę na Jezusa na krzyżu. Prawda jest jednak taka, że większość artystów unikała wtedy takich zleceń. Mówili wprost, że boją się igrać z siłami nieczystymi. Niektórzy wręcz uznawali nas za satanistów. Kościół katolicki cieszył się w Brazylii dużym poparciem. Teraz widać tendencję spadkową.

The Troops of Doom (Jairo Guedz), materiały prasowe
The Troops of Doom (Jairo Guedz), materiały prasowe

Czy to Ibsen zaprojektował ówczesne logo Sepultury?

To, które widnieje na "Morbid Visions" i "Schizophrenia" - tak. Wcześniej używaliśmy innego. Możesz zobaczyć je na naszym debiutanckim splicie. Niestety nie pamiętam, kto je narysował. Najsłynniejsze logo Sepultury, znane z albumów "Arise", "Chaos A.D." i "Roots" wyszło spod ręki Bozó, wspomnianego wokalisty Overdose.

Pozostając przy temacie wizerunku, natknąłem się kiedyś na stare zdjęcie Sepultury. Igor nosi na nim koszulkę ze swastyką. O co z tym chodziło?

O głupie prężenie muskułów. Każdy metalowiec chciał wyglądać bardziej ekstremalnie od innych, a nic tak skutecznie nie przyciąga wzroku, jak wyzywające ubrania lub obrazoburczy tatuaż. Sęk w tym, że byliśmy zupełnie nieświadomi historycznego znaczenia tego symbolu. Wiedzieliśmy tylko, że to coś złego. Igorowi wydawało się, że zakładając koszulkę ze swastyką będzie budził większy postrach. Paulo zresztą też taką miał. Starsi ludzie szybko wytłumaczyli nam, co to naprawdę znaczy. Czym prędzej pozbyliśmy się tych koszulek. Co ciekawe, około dekady później Igor poślubił Monikę Bass, Żydówkę pochodzącą z ortodoksyjnej rodziny. Ja natomiast zainteresowałem się tematyką II wojny światowej. Przeczytałem mnóstwo książek i stale pogłębiam swoją wiedzę. Przy okazji poznałem niejedną żydowską społeczność, w tym dawnych więźniów obozów koncentracyjnych w Dachau i Oświęcimiu. Z niektórymi połączyła mnie długotrwała przyjaźń. Dzisiaj patrzę na te fotki ze swastyką i myślę sobie: "Kurwa, co za wstyd!".

Pod koniec 1986 roku (5 grudnia w "Ginasio Mineirinho" w Belo Horizonte - przyp. red.) zagraliście swój pierwszy poważny koncert - zaprezentowaliście się przed Venom i Exciter. Pamiętasz ten wieczór?

No jasne. Na YouTube znajdziesz nawet wideo z tego występu. Na tym etapie wciąż nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak funkcjonuje przemysł muzyczny. Venom i Exciter byli naszymi idolami, więc poszliśmy odwiedzić ich w hotelu. Zgodzili się na wspólne zdjęcia, ale ewidentnie nie mieli ochoty na pogawędkę z bandą ledwo dukających po angielsku gówniarzy. Oni zdążyli już nabyć doświadczenia, my do wszystkiego podchodziliśmy z niemal dziecięcą naiwnością. Ba, postanowiliśmy spytać Dana Beehlera, czy Igor może zagrać na jego zestawie (śmiech). Cóż, okazało się, że nie może (śmiech). W klubie spodziewaliśmy się całej sceny tylko dla siebie. Tymczasem znaczną część estrady zajęła stojąca na podwyższeniu perkusja Exciter. Bębny Abaddona ustawiono z boku. W rezultacie musieliśmy tłoczyć się jak śledzie w beczce. Igor umieścił swoje gary pośrodku. Ja utknąłem po jednej stronie, a Max i Paulo po drugiej - nie dało się nigdzie przejść. Dystans pomiędzy moim wzmacniaczem a krawędzią sceny wynosił dwa metry. W trakcie pierwszego numeru Maksowi wypadło z ręki piórko. Nie był w stanie dostać się do mnie po kolejne. W akcie desperacji sięgnął do kieszeni, wygrzebał monetę i z jej pomocą wykonał resztę utworów (śmiech).

W 1987 roku wyruszyliście w trasę po Brazylii z Dorsal Atlantica. To było twoje ostatnie tournee z Sepulturą.

I najbardziej szalone. Coś jak niesławna trasa Ozzy'ego Osbourne'a i Motley Crue, tylko z nieporównywalnie mniejszym budżetem (śmiech). W niektórych mieścinach towarzyszyli nam Ratos te Porao i Korzus. Przemieszczaliśmy się głównie pociągami, bo nie było nas stać na wynajęcie busa. Ciągle brakowało nam kasy. Zdarzało się, że organizator koncertu odprawiał nas z kwitkiem pomimo tego, że zagraliśmy. W efekcie nie zawsze starczało pieniędzy na jedzenie. Pewnego razu byliśmy tak głodni, że w środku nocy włamaliśmy się do lokalnego baru i spałaszowaliśmy wszystko, co znaleźliśmy w kuchni. Nie ukradliśmy ani cruzado (ówczesna waluta Brazylii - przyp. red.), jedynie żarcie. Z kolei w Santa Isabel nie zapewniono nam noclegu, podczas gdy za oknem panował przejmujący chłód. Wałęsaliśmy się po klubie, aż Igor natknął się na nieczynną zamrażarkę. Położył się w niej i zasnął. Temperatura w tej skrzyni była wyższa, niż na zewnątrz (śmiech).

Po upadku dyktatury wojskowej Brazylia zmagała się w latach 80. ze wzrostem przestępczości. Czy rzutowało to na waszą działalność koncertową?

Bywało niebezpiecznie w zależności od regionu. W Belo Horizonte nie miewaliśmy kłopotów, za to w Sao Paulo sytuacja przedstawiała się zdecydowanie gorzej. Metalowcy musieli mieć się na baczności przed skinheadami, punkami i policją. Zwykle trzeba się było salwować ucieczką. Znajomka w koszulce Iron Maiden dorwali kiedyś skinheadzi i obcięli mu włosy nożem. W Alphaville radiowóz jeździł za nami, ilekroć pokazaliśmy swe gęby w okolicy.

Napisałeś większość materiału na album "Schizophrenia", po czym w drugiej połowie 1987 roku pożegnałeś się z Sepulturą. Dlaczego?

Mentalnie byłem już wtedy w innym miejscu. Na zbyt wczesnym etapie życia wszedłem w świat dorosłych. Małżeństwo, alkohol, papierosy... Wszystko zaczęło mi się wymykać spod kontroli, przestałem zjawiać się na próbach. Wierzyłem w to, że Sepultura odniesie sukces, ale czułem się bardziej zawadą, niż podporą. W końcu poprosiłem Maksa i Igora o rozmowę. Poinformowałem ich, że odchodzę. Widziałem zawód malujący się na ich twarzach. Dali mi tydzień na przemyślenie decyzji, ale nie zmieniłem zdania. Postanowiłem, że pomogę im znaleźć nowego gitarzystę. Zaproponowałem trzech kandydatów, którzy w mojej opinii prezentowali najwyższy poziom: Indio (Marcelo d'Castro - przyp. red.) z grupy Necromancia, Alexandra Magoo z Mutilator i Andreasa Kissera z Esfinge. Jak wiadomo, to Andreas dołączył do zespołu. Cieszyłem się, że zostawiam ich w dobrych rękach.

Bardzo ci dziękuję za rozmowę.

3
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »
re: The Troops of Doom, Sepultura
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2024-03-18 14:10:17 | odpowiedz | zgłoś
Fajny musi być poziom edukacji w Brazylii, skoro kolesie nie wiedzieli co to jest swastyka. Biorąc pod uwagę jak potoczyła się kariera Exciter, a jak Sepultury, to w latach 90., to Dan Beehler mógłby prosić o możliwość pogrania na zestawie Igora Cavalery. :D
re: The Troops of Doom, Sepultura
Krasnal Adamu
Krasnal Adamu (wyślij pw), 2024-03-19 05:42:49 | odpowiedz | zgłoś
Dałeś mi do myślenia. Uświadomiłem sobie, że nie mam pojęcia, które kraje Ameryki Południowej brały udział w II wojnie światowej. Teraz próbuję sobie przypomnieć, czy mój podręcznik do historii wspominał coś o swastyce - może była tylko na jakimś zdjęciu. Nie zdziwiłbym się, gdyby ci młodzi muzycy z Brazylii kojarzyli swastykę głównie ze zdjęć członków Sex Pistols.
re: The Troops of Doom, Sepultura
Verghityax (wyślij pw), 2024-03-20 16:07:14 | odpowiedz | zgłoś
Będąc gówniarzem też nie rozumiałem pełnego kontekstu swastyki, znanej na moim podwórku pod nazwą hakenkreuz. Dopiero po obejrzeniu Listy Schindlera otworzyły mi się oczy.
re: The Troops of Doom, Sepultura
Pumpciuś (gość, IP: 89.74.19.*), 2024-03-17 01:13:31 | odpowiedz | zgłoś
Wagner i jego Sarcofago ! Jeszcze lepsze niż Sepultura. Płyta "Inri" to siarczysty black metal z którego czerpała kilka lat póżniej Norwegia, "Rotting" to w zasadzie surowy thrash z kultową okładką no i "death metalowy "The Laws of Scourge"
re: The Troops of Doom, Sepultura
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2024-03-16 16:32:29 | odpowiedz | zgłoś
Czaderski wywiad.
re: The Troops of Doom, Sepultura
Krasnal Adamu
Krasnal Adamu (wyślij pw), 2024-03-16 13:18:20 | odpowiedz | zgłoś
Ciekawe, kto pierwszy zakończy działalność - The Troops of Doom czy Sepultura. Nie życzę nikomu rozwiązania zespołu, tylko się zastanawiam, jakie są szanse, że Jairo ze swoją grupą zostanie takim spadkobiercą Sepultury po jej odejściu.
re: The Troops of Doom, Sepultura
Rafaust (wyślij pw), 2024-03-14 16:20:41 | odpowiedz | zgłoś
Rewelacyjny wywiad, Redakcjo - dziękujemy!

Materiały dotyczące zespołów

Na ile płyt CD powinna być wieża?