- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Shodan
Wykonawca: | Szczepan Inglot - Shodan (gitara, wokal) |
strona: 1 z 2
Shodan, Kraków 27.08.2021, fot. Justyna Kamińska
Shodan należy do kategorii zespołów, które poruszają się w nurcie death metalu, aczkolwiek robią to na swój sposób, niejednokrotnie zbaczając z utartych szlaków. Szczepana Inglota - gitarzystę i wokalistę grupy - odpytałem z tematu "Death, Rule over Us", drugiego longplaya w dorobku formacji. Do rozmowy o muzyce prędko wdarły się jednak inne wątki, wliczając w to szczury, dyktatorów i odrobinę polityki.
rockmetal.pl: Pomówmy na początek o ostatnim dokonaniu Shodan, o albumie studyjnym, zatytułowanym "Death, Rule over Us". Porównując go z jego poprzednikiem, "Protocol of Dying", odnoszę wrażenie, że do nowego materiału wpuściliście więcej powietrza i luzu. Numery nie są już tak zwarte, a brzmienie tak skompresowane.
Szczepan Inglot, Shodan: Zgadzam się z tym wrażeniem. Od początku planowaliśmy nagrać płytę, która - jakkolwiek kretyńsko to nie zabrzmi - będzie bardziej przestrzenna, naturalna. Z uwagi na to, że same kompozycje odznaczają się odmiennym charakterem niż te z "Protocol of Dying", musieliśmy zastosować adekwatną do nich produkcję. W rezultacie zmieniliśmy studio i niemal całą ekipę techniczną, jedynie Malta (Arkadiusz Malczewski - przyp. red.) ostał się z tamtego personelu. Powiedzmy, że chłop ma monopol na produkcję ścieżek gitarowych dla Shodan (śmiech).
Utwory na "Death, Rule over Us" to wynik współpracy z trzema różnymi studiami: "Zordon Studio", "Raven Studio" i "Sound Division Studio". Co spowodowało taki rozstrzał?
Wpłynęła na to decyzja o zaangażowaniu kilku różnych ludzi. Chcieliśmy, by każdy z nich mógł pracować w naturalnym dla siebie środowisku, gdzie czuje się najbardziej komfortowo. "Raven Studio" wybraliśmy dlatego, że udziela się tam nasz zaufany przyjaciel Andrzej Dziadek. To nadzwyczaj uzdolniony realizator. Jego nazwisko niekoniecznie znane jest w metalowych kręgach, ale w świecie rocka, hip-hopu czy alternatywnego popu już owszem. Zależało nam na tym, by perkusję zarejestrować w wielkim pomieszczeniu, pozwalającym wyraźnie uchwycić jego gabaryt i na szczęście słychać to w efekcie końcowym. Do Malty pojechałem zrobić gitary, a w "Zordon Studio" powstały wyłącznie partie wokalne.
Bas również realizowaliście u Malty?
Nie. Generalnie staramy się korzystać z dobrodziejstw tak zwanego home recordingu. Ślady gitary i basu przygotowaliśmy u siebie, następnie wysłałem surówkę do Malty i Kikuta (Kuby Mańkowskiego - przyp. red.), by poddali ją re-ampingowi.
Shodan, Katowice 7.04.2018, fot. Verghityax
Okładkę do "Death, Rule over Us" narysował Pachu, z którego usług korzystaliście przy "Protocol of Dying". Dostał od was wytyczne, czy to jego własna inwencja?
Powiedziałem mu tylko, jak zatytułowana jest płyta i czego dotyczą teksty. Tydzień czy dwa później przesłał nam wstępny szkic, który całkowicie wyczerpuje temat (śmiech). Szczury, tutaj spięte koroną cierniową, kojarzą się z naszym rodzinnym miastem - Wrocławiem. Prócz tego są zwiastunami zarazy, a co za tym idzie, śmierci. Ten rysunek jest w 99% owocem inwencji twórczej Pacha.
Macie problem ze szczurami we Wrocławiu?
Kiedyś Wrocław uchodził za miasto, w którym grasują szczury. Tkwiło w tym ziarno prawdy, bo czasem wciąż można je zobaczyć w fosach i w rejonie ulicy Podwale, ale w rzeczywistości to taki sam folklor jak to, że wszyscy poznaniacy jedzą pyry. Mimo to łatka przylgnęła. Wątpię, czy w Warszawie szczurów jest mniej (śmiech).
Shodan, Kraków 27.08.2021, fot. Justyna Kamińska
"Breslau", utwór otwierający płytę, rozpoczyna się kwestią Klausa Kinsky'ego z filmu "Aguirre, gniew boży" Wernera Herzoga. Co konkwistadorzy mają wspólnego z Wrocławiem?
Aguirre pragnął być niezwyciężony i do zaspokojenia swojej ambicji dążył za wszelką cenę. Motyw ten świetnie pasował do tekstu i przekazu piosenki. Poza tym, Klaus Kinsky ma niesamowicie upiorny głos i gdy mówi o tym, że nikt nie stanie mu na drodze do El Dorado - deklamując po niemiecku - jest to piękne i demonicznie zarazem.
Pozwolę sobie na małą dygresję w tym miejscu. Jesteś fanem starego kina?
Niezupełnie. Ja po prostu lubię filmy, które robią na mnie wrażenie i nie ma różnicy, czy jest to "Aguirre, gniew boży", "Aż poleje się krew" czy serial "Ostre przedmioty", który oglądałem ostatnio. Nie ograniczam się do konkretnej epoki w dziejach kinematografii.
Shodan, Katowice 24.10.2021, fot. Verghityax
Skoro już rozmawiamy o sztuce filmowej, chcę odnieść się do teledysku, który wypuściliście do "Fuel to Grandeur". Pojawiają się w nim między innymi ujęcia z pogrzebu Breżniewa.
Breżniew to tylko jedna z postaci, które się tam znalazły. Są też Ceausescu, Lenin, Stalin, nawet Putin, wszystkie te gwiazdy światowej dyktatury. Pisząc słowa do "Fuel to Grandeur", inspirowałem się wydarzeniami przedstawionymi w serialu "Czarnobyl". Sama historia nie była mi przedtem obca - rzecz w tym, że ukazano ją w tak piorunujący sposób. Te wycieranie sobie gęby ideami, kult jednostki, okłamywanie społeczeństwa, byle zachować pozory godności. Zresztą mamy w tym wideo fragment archiwalnego nagrania, na którym żołnierze usuwają grafit z dachu elektrowni. To nie jest numer typowo polityczny, choć rozumiem, że w połączeniu z klipem może sprawiać takie wrażenie.
Shodan, Kraków 27.08.2021, fot. Justyna Kamińska
Był jednak moment, kiedy zajęliście stanowisko w sprawie, jakby nie patrzeć, upolitycznionej, wspierając Strajk Kobiet. I to nie prywatnie, lecz jako zespół. Zauważyłem, że pojawiły się wówczas krytyczne głosy ze strony metalowego środowiska, które ma w swoich szeregach wielu konserwatystów. Prawdę mówiąc ta reakcja rozbawiła mnie i zażenowała zarazem, bo osobiście znam przypadki metalowców, którzy ze śmiertelną powagą podchodzą do piosenek o czczeniu diabła i zabijaniu, a potem idą za rączkę z obrońcami życia nienarodzonego i biorą ślub kościelny, żeby się babcia nie obraziła.
Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy mają odmienne zdanie niż ja, dopóki potrafią to zdanie poprzeć logicznymi argumentami, a nie jakimiś mrzonkami wprost z podręcznika wiary katolickiej czy "moralnym" przekonaniem, gdzie najważniejsze jest egoistyczne "ja". Z niektórymi da się podyskutować bez bicia piany. Natomiast cały temat Strajku Kobiet, przynajmniej w moim odczuciu, dalece wykracza poza bycie lewakiem czy prawakiem. To kwestia zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. Jeżeli jakiś śmieć wyjeżdża mi z tekstami, że baby należy lać, kiedy chcą mieć, słuszne zresztą, prawo do swojego ciała, to nie jestem zainteresowany kolegowaniem się z kimś takim.
Shodan, Katowice 24.10.2021, fot. Verghityax
Jakiś czas temu czytałem wywiad, którego udzieliłeś dla "Chaos Vault". Wspomniałeś w nim, że w trakcie komponowania materiału na "Death, Rule over Us" kwestionowałeś celowość dalszego istnienia zespołu.
Powody moich rozterek były natury czysto osobistej. To był dość trudny rok w moim życiu i bez wdawania się w szczegóły - zapadłem na niemoc twórczą. Nie byłem w stanie wymyślić ani jednego fajnego riffu, a podejmowane wysiłki uświadamiały mi, że się do tego zmuszam. Reszta kapeli była tym faktem rozgoryczona, bo wkurzało ich trwanie w niepewności. Chcieli czym prędzej brać się do roboty, a z mojej strony nic nie było gotowe. Na szczęście udało mi się z tego marazmu wyjść. Efektem jest to, że mam już przygotowane kawałki na następny album.
Za "Aguirre, gniew boży" mieli u mnie plusa, ale "Czarnobyl" to gniot. Zwłaszcza dwa ostatnie odcinki to toporna propagandówka w stylu amerykańskim - po ich obejrzeniu trzy wcześniejsze odcinki przy drugim seansie nie miały już dla mnie nic piorunującego. Wręcz przeciwnie - zalatywały manipulacją i tanim graniem na uczuciach.
Dobrze wiedzieć, skąd nazwa Shodan. Wyglądała mi na japońskie słowo, które powinno się wymawiać "siodan". Muszę wreszcie z ciekawości sprawdzić, czy Iron Maiden mówi (w przybliżeniu) "sendziucu", czy przekształca tytuł w jakieś "sendżutsu".
Extinct Gods cztery lata temu wracał podobno do życia i miał nagrać album "Metaevolution". Też się zastanawiam, co było dalej. Jeśli zależy to głównie od Dominika, to pewnie rzeczywiście Extinct Gods zamarł przez Hate.