- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Scorpion's Songs Symphonic
Wykonawca: | Herman Rarebell - Scorpion's Songs Symphonic (instrumenty perkusyjne) |
strona: 1 z 2
Scorpion's Songs Symphonic, Katowice 13.11.2021, fot. Verghityax
Herman Rarebell sławę zdobył jako perkusista i tekściarz Scorpions w złotych latach działalności zespołu. Choć mógłby spocząć na laurach, muzyk nie zamierza składać broni. Zamiast tego sięgnął po przeboje, których jest współautorem, i tchnął w nie nowe życie. O swoim symfonicznym projekcie - Scorpion's Songs Symphonic - bębniarz opowiedział mi w związku z nadchodzącymi koncertami, które odbędą się 17 czerwca 2022 roku w Białymstoku, 18 czerwca w Lublinie, 19 czerwca w Warszawie, 30 października w Rybniku i 31 października w Rzeszowie. Herman, jak na urodzonego gawędziarza przystało, nie poskąpił szczegółów dotyczących swojej kariery muzycznej. Jeśli chcecie się dowiedzieć, jak wypad na wesele może zmienić życie człowieka, co łączy Scorpions z Pink Floyd oraz jak doszło do występu na gruzach Muru Berlińskiego, zapraszam do lektury.
rockmetal.pl: Porozmawiajmy najpierw o twoim nowym projekcie - Scorpion's Songs Symphonic. Współtworzysz go z The Hurricane Orchestra. Razem koncertujecie, wydaliście również płytę (w styczniu 2022 roku, pod egidą Piosenka Plus Records - przyp. red.). Czy mógłbyś opowiedzieć o kulisach jego powstania?
Herman Rarebell: Pomysłodawcą przedsięwzięcia jest Toby Thalhammer (prezes zarządu agencji Piosenka Plus - przyp. red.). To on zwrócił się do mnie z propozycją współpracy, dając mi tym samym szansę powrotu do piosenek Scorpions, których jestem współautorem. Idea wykonywania tych kompozycji w wersji symfonicznej bardzo przypadła mi do gustu.
Oprócz orkiestry w skład twojej grupy wchodzą Andrew Graser na wokalu, Fabian Nafziger i Christos Efstathiou na gitarze, Sam Zarrinkoub na basie i Julian Heller na instrumentach perkusyjnych. Jak ich poznałeś?
To w większości młodzi muzycy, których znam z Monachium. Julian pełni rolę mojego technika. Wokalistę wyszukał Toby i przesłał mi próbkę jego możliwości. Andrew ma świetny głos. Od razu wiedziałem, że to człowiek, jakiego mi trzeba.
Kto odpowiada za aranżację utworów na orkiestrę symfoniczną?
To dzieło Toby'ego i jego ludzi. On skompletował całą orkiestrę i zaangażował odpowiednich specjalistów, ja zebrałem resztę formacji.
Scorpion's Songs Symphonic, Katowice 13.11.2021, fot. Verghityax
Po jakie utwory z repertuaru Scorpions sięgnąłeś? Czy są wśród nich takie, których nigdy nie prezentowałeś na scenie?
Jak najbardziej. Jedną z takich piosenek jest "Passion Rules the Game". Z jakiegoś powodu nigdy nie trafiła do koncertowej setlisty Scorpions. Wykonuję również "Falling in Love" i "Always Somewhere". Dzięki Scorpion's Songs Symphonic wreszcie doczekały się one premiery na żywo.
Scorpion's Songs Symphonic to w pewnym sensie podsumowanie twoich życiowych dokonań, będących owocem trwającej ponad pięć dekad kariery. Jak wyglądały początki twojej drogi? Co sprawiło, że zapragnąłeś grać na perkusji?
Gdy miałem dwanaście albo trzynaście lat, rodzice zabrali mnie ze sobą na wesele. W oko wpadł mi należący do kapeli zestaw perkusyjny. Kiedy impreza dobiegała końca i wszyscy byli już nieco wcięci, siadłem za bębnami i zacząłem eksperymentować. To wtedy zakochałem się w tym instrumencie.
Scorpion's Songs Symphonic, Katowice 13.11.2021, fot. Verghityax
Czy pamiętasz swój pierwszy zestaw perkusyjny?
Oczywiście. Składał się z bębna basowego, werbla, małego toma i pojedynczego talerza. Nie miał nawet hi-hata. To był używany zestaw firmy Trixon. Kupiła mi go matka.
Rodzice zachęcali cię do rozwijania nowej pasji?
Wprost przeciwnie (śmiech). Perkusja była dla nich o wiele za głośna. Z tego powodu miałem spore trudności ze znalezieniem sali prób. Zwłaszcza ojciec nie znosił tego hałasu (śmiech). Z zawodu był policjantem i liczył na to, że pójdę w jego ślady.
Jesteś samoukiem czy odebrałeś wykształcenie muzyczne?
W dużej mierze jestem samoukiem, choć przez dwa lata uczęszczałem do akademii muzycznej w Saarbrucken. Namówił mnie do tego ojciec. Stwierdził, że skoro chcę robić karierę jako profesjonalny muzyk, to powinienem zdobyć należyte wykształcenie.
Scorpion's Songs Symphonic, Katowice 13.11.2021, fot. Verghityax
Pierwszym zespołem, do którego dołączyłeś, był The Mastermen. Jak wspominasz to doświadczenie?
To było w 1965 roku, miałem piętnaście albo szesnaście lat. Początkowo grywaliśmy w knajpach i na potańcówkach. Nieco później jeden z kolegów wpadł na pomysł, by występować dla żołnierzy w amerykańskich bazach wojskowych. Mieli tam kluby dla oficerów i podoficerów, którzy czekali na rozkaz wyruszenia do Wietnamu. Na takich koncertach można było nieźle zarobić, aczkolwiek wiązało się to z wielogodzinną harówką co wieczór.
Po The Mastermen udzielałeś się w formacji o nazwie RS Rindfleisch. Co to był za projekt?
Prawdę mówiąc RS Rindfleisch był bezpośrednią kontynuacją The Mastermen. Powołaliśmy ten zespół do życia w 1968 albo 1969 roku. O ile w The Mastermen graliśmy wyłącznie piosenki z list przebojów, o tyle w RS Rindfleisch komponowaliśmy już własny materiał. Niestety nie odnieśliśmy z nim żadnych znaczących sukcesów.
Scorpion's Songs Symphonic, Katowice 13.11.2021, fot. Verghityax
Kiedy postanowiłeś przeprowadzić się do Londynu?
To nastąpiło w 1971 roku. Pojechałem tam z dwoma tysiącami marek niemieckich w kieszeni. Myślałem, że zrobię błyskawiczną karierę w branży muzycznej, tymczasem po czterech tygodniach skończyły mi się pieniądze. Imałem się różnych fuch, żeby przetrwać - pracowałem jako barman, ogrodnik i taksówkarz. Tak było przez dwa lata. Któregoś dnia wybrałem się do klubu "Speakeasy" i tam poznałem Michaela Schenkera, będącego wówczas członkiem UFO. Mieli już za pasem takie hity jak "Doctor Doctor" czy "Lights Out". Michael powiedział mi, że jego brat gra w kapeli o nazwie Scorpions i że szukają nowego perkusisty. Skorzystałem z jego rady i zgłosiłem się. Okazało się, że na przesłuchanie stawiło się około pięćdziesięciu perkusistów. Po castingu usłyszałem klasyczne: "nie dzwoń do nas, to my zadzwonimy do ciebie" (śmiech). Pomyślałem sobie: "ok, pewnie się nie odezwą". Jednak to mnie wybrali, ale musiałem przenieść się z powrotem do Niemiec.