zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Paradise Lost

26.12.2021  autor: Verghityax

Wykonawca:  Gregor Mackintosh - Paradise Lost (gitara)

strona: 1 z 3

Paradise Lost, Kraków 16.09.2021, fot. Verghityax
Paradise Lost, Kraków 16.09.2021, fot. Verghityax

Pomimo trwającej pandemii i chaosu zmieniających się przepisów, Brytyjczycy z Paradise Lost - i ich fiński perkusista - nie złożyli broni. W 2021 roku wypuścili aż dwa albumy koncertowe, jubileuszowy zestaw z ery Peaceville Records oraz oficjalną biografię. O tych wszystkich rzeczach, a także o rzucaniu mikrofonem, urokach spania pod vanem oraz najgorszym epizodzie w dziejach formacji opowiedział mi gitarzysta i kompozytor Greg Mackintosh.

rockmetal.pl: W 2021 roku wydaliście dwa albumy koncertowe. Pomówmy najpierw o tym bardziej aktualnym, zatytułowanym "At the Mill". Znalazł się na nim zapis waszego pierwszego występu online, do którego skłoniła was pandemia. Podoba mi się jego brzmienie, a jednocześnie dziwnie słuchało mi się koncertówki zrealizowanej bez udziału publiczności. Czy ciężko wam było zdecydować się na taki krok?

Greg Mackintiosh: Długo to rozważaliśmy i stale odkładaliśmy decyzję na później. Obejrzeliśmy kilka tych najwcześniejszych koncertów online i nie mogę powiedzieć, by przypadły nam do gustu. To udawanie, że jesteś na scenie, że grasz dla ludzi, których tam nie ma, to wszystko wyglądało sztucznie i kiczowato. Nie chcieliśmy brać w czymś takim udziału. Niestety, im bardziej wydłużały się nałożone przez rząd obostrzenia, tym większą presję zaczęliśmy odczuwać ze strony wytwórni i menedżmentu. Ciągle mówili: "musicie coś zrobić". W końcu się zgodziliśmy, lecz musiało się to odbyć na naszych zasadach. Wpadliśmy na pomysł, że po prostu zagramy próbę na żywo. Staraliśmy się wykreować intymną i kameralną atmosferę, jakbyś słuchał starych taśm z sali prób. Żadnego udawania, że to prawdziwy koncert z publicznością.

Paradise Lost, Kraków 16.09.2021, fot. Verghityax
Paradise Lost, Kraków 16.09.2021, fot. Verghityax

Zauważyłem, że repertuar na "At the Mill" niemal w stu procentach pokrywa się z tym, co zagraliście we wrześniu w Krakowie (Paradise Lost wystąpił 16 września 2021 roku w "Hype Parku" - przyp. red.).

O tak, jesteśmy nad wyraz zadowoleni z tego zestawu, a pozytywne opinie na temat "At the Mill" tylko utwierdziły nas w tym przekonaniu. Widzisz, tradycyjny koncert opiera się na synergii pomiędzy publiką a zespołem - my żywimy się jej energią, a ona naszą. Muzyka stanowi tu ważny element, ale nie jedyny. Cała ta otoczka, spotkanie z przyjaciółmi, nie da się tego uchwycić ani symulować w skrajnie odmiennych warunkach, jakimi są występy online. To nie miałoby sensu. Dlatego na "At the Mill" uchylamy drzwi i pozwalamy ludziom zobaczyć nas w naszym naturalnym środowisku.

Może to niuans, ale podczas występu ani razu nie spojrzeliście w obiektyw kamery. Zamiast tego byliście całkowicie pochłonięci grą i samymi sobą. Nawiązując do tego, o czym mówiłeś, obejrzałem parę wczesnych koncertów online i były naprawdę okropne, z muzykami patrzącymi prosto w kamerę niczym cielę w malowane wrota...

Tak, kojarzyło mi się to z teledyskami glamrockowymi z lat 80. Potworna tandeta. Nie bylibyśmy w stanie zrobić czegoś takiego na poważnie albo zachęcać niewidzialnej publiczności do klaskania.

W setliście "At the Mill" znalazła się garść starych numerów, zawierających żeńskie chórki. Nie kusiło was, żeby z tej okazji poprosić jakąś wokalistkę o wykonanie ich na żywo?

Nie byłoby to szczególnie trudne, biorąc pod uwagę, że wszystkie sample z żeńskimi wokalami, jakie wykorzystujemy na koncertach, nagrała moja żona (Heather Thompson - przyp. red.). Sęk w tym, że jesteśmy smętnymi zgredami i nie lubimy, kiedy nam się przeszkadza. Gdy rejestrowaliśmy "At the Mill", oprócz nas w pomieszczeniu byli tylko kamerzyści i dźwiękowiec. W tym samym budynku swoją salkę ma New Model Army i Justin (Sullivan - przyp. red.) zaglądał do nas, robiąc co w jego mocy, aby nas wytrącić z równowagi. Ostatecznie nie mieliśmy innego wyjścia, jak go wyprosić (śmiech).

Wspomniałeś, że podczas koncertów korzystacie z sampli zrealizowanych przez twoją żonę. Co się stało z oryginalnymi nagraniami?

Oryginalne taśmy - to były taśmy dwucalowe - uległy zniszczeniu. Kiedy postanowiliśmy wrócić do materiału z "Gothic" na żywo, okazało się, że partie żeńskich wokali trzeba nagrać na nowo.

Paradise Lost, Kraków 16.09.2021, fot. Verghityax
Paradise Lost, Kraków 16.09.2021, fot. Verghityax

Wracając do "At the Mill", występ miał miejsce w klubie "The Mill" w Bradford. Graliście tam wcześniej?

Koncertu nie graliśmy, ale w ramach promocji "The Plague Within" nakręciliśmy tam teledysk do "Beneath Broken Earth". "The Mill" to właściwie cały kompleks, szeroko znany w rockowych i metalowych kręgach Bradford. To, co widać i słychać na "At the Mill", odbyło się w klubowej części gmachu, teledysk powstał w piwnicy, a na piętrze my i New Model Army mamy swoje salki.

Przejdźmy teraz do drugiego albumu koncertowego Paradise Lost, który ukazał się w 2021 roku, choć nie jest to materiał nowy. Mam na myśli "Gothic - Live at Roadburn 2016". Co sprawiło, że na premierę tego wydawnictwa trzeba było czekać aż pięć lat?

Dyskutowaliśmy o tym tuż po "Roadburn Festival 2016", uzależniając potencjalną premierę od jakości zarejestrowanego audio i wideo. A potem wpadliśmy w wir komponowania i nagrywania albumu "Medusa", przez co zupełnie wyleciało nam to z głowy. Później wybuchła pandemia i temat powrócił. Czy powinniśmy to wydać teraz? Nie mieliśmy pojęcia, kiedy wszystko się unormuje, a przecież jeszcze nawet nie pojechaliśmy w trasę z "Obsidian". Klamka zapadła, daliśmy zielone światło.

Cykl wydawniczy w 2021 roku zamknął się dla Paradise Lost za sprawą "The Lost and the Painless", zestawu zawierającego pierwsze demówki, dwa longplaye nagrane dla Peaceville Records, a także nieco archiwaliów koncertowych. Większość z nich ujrzała już światło dzienne jako samodzielne wydawnictwa, zaciekawił mnie natomiast dysk, zatytułowany "Live in Ludwigsburg, Germany, 1991".

Hammy (Paul Halmshaw - przyp. red.) z Peaceville Records skontaktował się z nami w tej sprawie, ponieważ na horyzoncie pojawiła się trzydziesta rocznica wydania albumu "Gothic". Zapytał, czy mamy cokolwiek z tamtych lat, co nie doczekało się oficjalnej publikacji. Wydaje mi się, że taśma z zapisem tego koncertu (Paradise Lost wystąpił 14 kwietnia 1991 roku w klubie "Rockfabrik" w Ludwigsburgu - przyp. red.) była w posiadaniu Tudsa (Matthew Archera - przyp. red.), naszego dawnego perkusisty. Stwierdziliśmy, że nie mamy nic przeciwko, jeśli jakość będzie przyzwoita i fani dostaną coś wyjątkowego, w przeciwnym razie byłoby to tylko kolejne wznowienie "Gothic". Ludzie z Peaceville przyłożyli się do swojej roboty, więc daliśmy im nasze błogosławieństwo.

« Poprzednia
1
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?