zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Overkill, Vio-lence

28.08.2023  autor: Verghityax

Wykonawca:  Bobby Gustafson - Overkill, Vio-lence (gitara)

strona: 1 z 5

Bobby Gustafson, fot. Juan Cantu
Bobby Gustafson, fot. Juan Cantu

Bobby Gustafson to nazwisko doskonale znane każdemu maniakowi thrash metalu. Jako główny kompozytor czterech pierwszych albumów Overkill położył podwaliny pod przyszłą karierę zespołu. Dowodów nie trzeba szukać daleko - chociaż Gustafson od lat nie jest już członkiem grupy, amerykański kwintet do dziś sporą część swojej koncertowej setlisty opiera na jego muzycznym talencie. W trakcie niemal półtoragodzinnej rozmowy Bobby Gustafson ze szczegółami opowiedział mi historię swojej drogi przez metal. Jeśli chcecie się dowiedzieć, w jak niebezpiecznych dla zdrowia okolicznościach powstawała okładka do "Feel the Fire", za co członków Overkill aresztowała PRL-owska milicja i czy trudno jest zastąpić Jamesa Hetfielda w Metallice, to zapraszam do lektury.

rockmetal.pl: W 2020 roku niespodziewanie pojawiłeś się w szeregach Vio-lence. Jak doszło do rozpoczęcia współpracy?

Bobby Gustafson: Od lat przyjaźnię się z Perrym Stricklandem, do niedawna ich perkusistą. Będąc jeszcze członkiem Overkill, kilka razy dzieliłem z Vio-lence scenę, przez chwilę łączyła nas także wytwórnia: Megaforce Records. Perry'ego poznałem lepiej, kiedy na zaproszenie Billy'ego Milano przyleciałem do Kalifornii - mieliśmy założyć zespół o nazwie Bully Dance, ale ostatecznie pomysł spalił na panewce, bo Billy ponownie zajął się M.O.D. Co do twojego pytania, chłopakom nie układało się z gitarzystą (Rayem Vegasem - przyp. red.), więc Perry zaproponował, bym do nich dołączył. Odparłem, że z chęcią pomogę. Na luty 2020 roku wyznaczyliśmy z Vio-lence termin trasy po Japonii, Australii i Nowej Zelandii, lecz pandemia pokrzyżowała nam plany.

Z Vio-lence zarejestrowałeś cover "California uber Alles" Dead Kennedys oraz EP-kę "Let the World Burn". Biorąc pod uwagę fakt, że mieszkacie w różnych częściach USA, jak wyglądało komponowanie materiału na "Let the World Burn"?

Wszystkie numery na EP-kę skomponował Phil (Demmel, gitarzysta - przyp. red.). Niestety zagranie próby na żywo nie wchodziło w grę, ponieważ większość składu mieszka na zachodnim wybrzeżu, a ja po drugiej stronie - na Florydzie. Poradziliśmy sobie z tym tak, że Phil spotykał się z Seanem (Killianem, wokalistą - przyp. red.) i Perrym na miejscu, po czym wspólnie przechodzili przez materiał, dokumentując to na wideo. Dzięki tym nagrywkom mogłem przećwiczyć poszczególne partie w domu.

W październiku 2022 roku, na miesiąc przed planowaną trasą po Europie, gruchnęła wieść, że Vio-lence zrezygnował ze współpracy z tobą, a drugim gitarzystą będzie Ira Black. Co się stało?

Zorientowałem się, że coś jest nie tak, kiedy nie uwzględniono moich rzeczy na liście sprzętu. Zapytani o to przyznali, że finansowanie moich przelotów do Kalifornii zbytnio obciąża ich budżet i musimy się pożegnać. To Phil miał zostać w domu i to jego Ira miał zastąpić. Uważam, że trzymanie tego w tajemnicy do ostatniego momentu było nie w porządku.

Vio-lence, fot. Harold O.
Vio-lence, fot. Harold O.

Jeszcze bardziej zszokowało mnie, gdy na początku 2023 roku odszedł Perry, który był przecież jednym z założycieli Vio-lence.

Sean ma tam najwięcej do powiedzenia i najwyraźniej jest przekonany, że dopóki on jest na pokładzie, resztę ekipy można dowolnie wymieniać. Wielu fanom się to nie spodobało. Myślę jednak, że ich reaktywacji w 2019 roku przyświecał najprostszy cel pod słońcem: dobrze się bawić. Nie sądzę, by nastawiali się robienie zawrotnej kariery. Wiem, że Phil ma już na oku jakiś nowy projekt. Nadal się z nim koleguję, z Perrym również. Mimo wszystko to była fajna przygoda.

Od 2014 roku spełniasz się w solowym projekcie, pod szyldem Satans Taint. W sferze graficznej i tekstowej odwołujesz się tam do epoki Wikingów.

Zawsze interesowałem się historią, a ponieważ jestem w połowie Szwedem, dzieje Wikingów to temat bliski mojemu sercu. Fascynuje mnie, jak odległe były ich wyprawy. W Satans Taint za główne wyznaczniki przyjąłem luz i zabawę. Oczywiście same utwory są jak najbardziej na serio, nie chciałem jednak wikłać się w żaden wielki projekt ani związane z tym oczekiwania. Na obu albumach ("Axe to the Head of My Enemies" i "Destruction Ritual" - przyp. red.) korzystałem z usług muzyków sesyjnych.

Wspomniałeś, że jesteś w połowie Szwedem. Ze strony matki czy ojca?

Ze strony ojca. Jego rodzice wyemigrowali ze Szwecji, on już urodził się w Ameryce. Natomiast matka jest Włoszką z pochodzenia.

Miałeś szansę zobaczyć kolebkę swoich przodków?

Kilkanaście lat temu odwiedziłem Włochy. Byłem tam również w 1989 roku w ramach trasy - wystąpiliśmy z Overkill przed Slayer w Mediolanie. Wydaje mi się, że i do Skandynawii zawędrowaliśmy. Niestety koncertowanie nie sprzyja zwiedzaniu. Ciągle siedzisz w autokarze, a potem kursujesz między klubem a hotelem. Oczywiście zdarzają się dni wolne, co nie znaczy, że spędzisz je akurat w turystycznej miejscowości. Możesz wylądować w samym środku rolniczego regionu Niemiec, gdzie w promieniu kilometrów nie ma nic, poza łanami zboża czy uprawą kapusty. Mimo to staram się budować więź z każdym miastem, w którym gram.

Wracając do Satans Taint, oba longplaye powstały z udziałem perkusisty Jima McCourta oraz wokalistów Dana Ortegi i Paola Velazqueza. Znałeś ich osobiście czy skorzystałeś z polecenia?

Z Jimem koleguję się od dawna. Swego czasu bębnił w grupie Response Negative, do której dołączyłem po przeprowadzce na Florydę. Szybko jednak dotarło do mnie, że ta kapela zmierza donikąd, więc rozstaliśmy się, ale zachowałem kontakt z Jimem. To solidny perkusista: uczy się ekspresowo i świetnie trzyma tempo. Gdy zacząłem pisać solowy materiał, uznałem, że wygodniej będzie mi zaangażować niezrzeszonych muzyków, niż dołączać do istniejącej formacji.

Na albumie "Axe to the Head of My Enemies" znalazło się solo gitarowe Jamesa Murphy'ego, który udzielał się między innymi w Obituary, Death i Testament.

Zgadza się. Poznałem go za pośrednictwem Facebooka. James zajmuje się masteringiem i pierwotnie na tym właśnie właśnie polu nawiązaliśmy współpracę. Sesja nagraniowa do "Axe to the Head of My Enemies" odbyła się w północnej części Florydy, niedaleko miejsca, gdzie mieszka. Kiedy podrzuciłem mu surówkę, poprosiłem, by dodał od siebie solo gitarowe i tak też uczynił.

« Poprzednia
1
Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Overkill, Vio-lence
Sebulba (gość, IP: 31.0.46.*), 2023-09-10 12:40:41 | odpowiedz | zgłoś
Extra wywiad! Dzięki!!!
re: Overkill, Vio-lence
Thrash Lover (wyślij pw), 2023-09-10 12:04:44 | odpowiedz | zgłoś
Fajny wywiad. Jednak czy rola Gustafsona w Overkill nie jest trochę przeceniana? The Years of Decay to oczywiście świetna płyta, ale od odejscia Gustafsona minęło 30 lat i Overkill wciąż ma się bardzo dobrze.
re: Overkill, Vio-lence
Verghityax (wyślij pw), 2023-09-10 23:09:49 | odpowiedz | zgłoś
Z jednej strony jest tak, jak mówisz, bo Overkill potrafi tworzyć świetne numery bez Gustafsona w składzie. Z drugiej nie wiadomo, czy w ogóle dotarliby do miejsca, w którym są dzisiaj, gdyby nie płyty, które on napisał na początku ich wspólnej kariery.
re: Overkill, Vio-lence
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2023-09-11 12:21:11 | odpowiedz | zgłoś
Z tymi dyskusjami z gatunku "kto ile skomponował", to zawsze jest tak, że prawdę znają tylko sami muzycy, ewentualnie osoby będące bardzo blisko zespołu w procesie twórczym. Mam po prostu wątpliwości, że przez cztery albumy Gustafson skomponował prawie wszystko, a DD przyniósł tylko kilka słabych riffów. Zresztą nie było mnie tam.
re: Overkill, Vio-lence
Thrash Lover (wyślij pw), 2023-09-12 12:25:55 | odpowiedz | zgłoś
No tak, całej prawdy pewnie nigdy nie poznamy. Ale pewne wątpliwości budzi jeden fakt. Skoro Gustafson to taki dobry gitarzysta i kompozytor to dlaczego po odejściu z Overkill przez 30 lat nie stworzył nic godnego uwagi?
re: Overkill, Vio-lence
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2023-09-13 15:16:09 | odpowiedz | zgłoś
Czy godne uwagi to nie wiem, bo przyznaję, że nie słuchałem Vio-lence, ani tych innych niszowych poczynań, ale wiem jedno, że Overkill dalej nagrywał zajebiste płyty. Może narażę się jakimś ortodoksom, ale przecież taki "Ironbound" według mie nie jest w niczym gorszy od tych klasycznych płyt. Tyle że po prostu powstał już w czasach, kiedy rock, a już na metal na pewno, został praktycznie zepchnięty na margines, przynajmniej w mediach tradycyjnych i po prostu nie było i nie ma komu wylansować i promować tych nowszych albumów. Niby Overkill to zawsze była jakaś tam nisza, ale jednak wtedy na przełomie lat 80. i 90. była moda na thrash, sprzedaż fizycznego nośnika była wielokrotnie większa, a i koncerty (przynajmniej takie mam wrażenie) ludzie jakoś bardziej przeżywali i cieszyli się nimi.
re: Overkill, Vio-lence
mjsivi (gość, IP: 195.189.89.*), 2023-09-08 17:10:44 | odpowiedz | zgłoś
Najnowsza płyta jest super. ,,Won't Be Comin Back,, wymiata.
re: Overkill, Vio-lence
TKR (gość, IP: 5.173.160.*), 2023-09-06 20:57:37 | odpowiedz | zgłoś
Z tym opieraniem setlisty w dużej mierze na utworach Gustafsona to chyba ktoś przefajnował. Owszem, kilka jest, ale nie nazwałbym tego "dużą miarą".
re: Overkill, Vio-lence
Verghityax (wyślij pw), 2023-09-07 08:26:47 | odpowiedz | zgłoś
Po przemyśleniu masz rację, lekko przeszarżowałem. Poprawiłem, żeby bardziej oddawało istotę sprawy.
re: Overkill, Vio-lence
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2023-09-05 16:41:56 | odpowiedz | zgłoś
Wywiad gigant. Do tego ja mam słabość do oglądania tych wszystkim starych rockowych memorabiliów. Stare bilety, plakaty koncertowe, demówki itd. Nawet jak kiczowate to miały duszę. A sam Overkill to taki trochę kontynuator Motorhead w sensie dzierżenia bycia esencją zajebistości. Zresztą wiadomo skąd wzięli nazwę. Co do okoliczności rozstania - nie oceniam. Jak we wszystkich rockowych i metalowych konfliktach - jeśli się nie było tam przy zespole, to zawsze jest się zdanym na doniesienia medialne i to co ktoś powie w wywiadach. Każdy może mieć swoją wersję. Niemniej jednak jeśli tak było to słabo ze strony DD i Blitza.
No i chyba nie jestem osamotniony w tym, że generalnie w Big 4 zamiast Anthrax powien być albo Testament albo Overkill. No ale już tak zostało, że po prostu są tam te 4 zespoły, które osiągnęły największy komercyjny sukces. Ważne że koncertowo wymiatają.
« Nowsze
1

Materiały dotyczące zespołów

Na ile płyt CD powinna być wieża?