zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Overkill

24.05.2017  autor: Verghityax

Wykonawca:  Bobby "Blitz" Ellsworth - Overkill (wokal)

strona: 1 z 2

Overkill, Kraków 16.11.2016, fot. Verghityax
Overkill, Kraków 16.11.2016, fot. Verghityax

rockmetal.pl: Cześć, Bobby! Witaj ponownie na łamach rockmetal.pl. Zacznijmy od waszego ostatniego wydawnictwa, zatytułowanego "The Grinding Wheel". Czy ten tytuł coś znaczy?

Bobby "Blitz" Ellsworth, Overkill: Wiesz, ludzie często doszukują się głębszego znaczenia tytułów naszych płyt, ale to po prostu zabawa słowem. Nie ma podwójnego dna, nie ma tam żadnych politycznych podtekstów. Brzmi świetnie, brzmi jak Overkill i nam to pasuje. To jedna z najwspanialszych cech sztuki - każdy może zobaczyć to, co chce zobaczyć, a nie to, co moim zdaniem powinien widzieć.

O ile poprzedni "White Devil Armory" miał zdecydowanie thrashowe brzmienie, o tyle "The Grinding Wheel" mocno flirtuje z heavy metalem. To celowy zabieg czy po prostu tak wyszło?

Zauważyliśmy to już na początku pisania materiału, to było zupełnie spontaniczne. Numer "The Long Road" jest głęboko zakorzeniony w New Wave of British Heavy Metal, ale czerpaliśmy też z innych wzorców. Na przykład "Red, White & Blue" ma nieco hardcore'owy posmak. Zanim jeszcze wpadliśmy na tytuł roboczy, mówiliśmy "Hardcore", mając na myśli ten właśnie utwór. Myślę, że różnorodność wyszła albumowi na dobre.

Do nowego materiału rękę przyłożył Andy Sneap. Jak się z nim pracowało?

On odpowiada za miksy i mastering, ale produkcja to nasza robota. Gitary, bas i bębny zarejestrowaliśmy w studiu należącym do D.D., wokale zawsze nagrywamy osobno. Dopiero pod koniec sesji spotykamy się na tydzień całą ekipą, żeby zrobić chórki, poprawki i nakładki. A wracając Andy'ego, to chcieliśmy z nim pracować już przy "The Electric Age", tylko nie byliśmy w stanie dogadać terminów.

Overkill, Kraków 16.11.2016, fot. Verghityax
Overkill, Kraków 16.11.2016, fot. Verghityax

"The Grinding Wheel" to piąty album Overkill nagrany w tym samym składzie, czyli z Ronem Lipnickim za bębnami. Czy chemia Was łącząca oraz tryb pracy uległy znaczącym zmianom od czasu "Immortalis"?

Myślę, że ludzie, którzy śledzą dokonania Overkill, są w stanie wychwycić rozwój Rona od czasu wydania "Immortalis". Mamy komfortową sytuację, ponieważ Ron to bębniarz, na którym możemy polegać. A bębniarz ma w zespole fundamentalne znaczenie - to on wszystko napędza. W dużym skrócie, jeśli masz gównianego perkusistę, to nie zrobisz dobrej płyty. Koniec kropka.

Krótko po premierze "The Grinding Wheel" wydaliście split z Kreator, na którym zamieściliście cover "Man In Black" Johnny'ego Casha. Czy numer miał się ukazać na tym longplay'u?

Nie, ten cover nagraliśmy jeszcze w trakcie sesji do "White Devil Armory". To bardzo wyjątkowa wersja, bo zaśpiewaliśmy w niej z D.D. w duecie. Towarzyszyły nam tylko gitara akustyczna, bęben basowy, werbel i miotełki perkusyjne.

Na limitowanym wydaniu "White Devil Armory" ukazał się inny cover, "Miss Misery" Nazareth...

Tak, zarejestrowaliśmy ten numer z gościnnym udziałem Marka Tornillo z Accept. Wiesz, to chłopak z Jersey, podobnie jak ja. Wybraliśmy "Miss Misery", ponieważ nasze wokale tam pasują, więc we dwóch tworzymy jednego Dana McCafferty (śmiech). Miałem w 2006 roku poboczny projekt pod nazwą The Cursed. To był zespół, który powołaliśmy do życia z jedną tylko myślą - aby dobrze się bawić. Traktowałem to jako świetną odskocznię od tego, co na co dzień robię w Overkill. Zagraliśmy dosłownie jeden koncert, miało to miejsce w Nowym Jorku. Nasz repertuar składał się z dziesięciu utworów: było coś z Non-Fiction, coś z Overkill, a do tego garść coverów, które pasowały do mojego głosu i stylu gry Dana Lorenzo. Pamiętam, że wykonaliśmy coś Nazareth i The Rolling Stones. Ten koncert udało nam się zarejestrować i któregoś dnia wiele lat później puściłem go D.D. Gdy usłyszał, jak śpiewam repertuar Nazareth, zawyrokował, że koniecznie musimy to wykorzystać.

Overkill, Warszawa 15.11.2016, fot. Ewelina Eliasz
Overkill, Warszawa 15.11.2016, fot. Ewelina Eliasz

Na "White Devil Armory" znalazł się utwór, który wkręcił mi się od pierwszego odsłuchu, mam na myśli "Pig". Czy mógłbyś opowiedzieć o jego powstaniu?

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem riff do tego numeru, z jakiegoś powodu skojarzyło mi się to z wokalami z "Helter Skelter" The Beatles. Idąc tym tropem, zainteresowałem się tematem morderstw Sharon Tate oraz Leno i Rosemary LaBianca w 1969 roku. "Rodzina" Charlesa Mansona zabiła najpierw Sharon Tate i jej gości, a potem wypisała krwią na ścianie hasła "Helter Skelter" i "pig". Skąd tytuł utworu, łatwo się domyślić.

Od kilku lat wszystkie wasze teledyski kręci Kevin J. Custer. Co sprawia, że ciągle z nim współpracujecie?

Jedną z rzeczy, które sprawiają, że praca z Kevinem jest wyjątkowa, jest jego zamiłowanie do muzyki. To nie tylko reżyser, ale również perkusista - gra w kapelach punkowych i hardcore'owych. Dzięki tak nabytemu doświadczeniu Kevin doskonale wie, na co zwracać uwagę w swoich ujęciach i jak dynamicznie montować materiał.

Wasze koncerty zawsze są dynamiczne, więc pewnie łatwo wam było znaleźć wspólny język. Widziałem was na żywo mnóstwo razy i zawsze mnie zastanawia, jak to robisz, że na scenie jesteś takim wulkanem energii? Werwy mógłby ci pozazdrościć niejeden młodszy frontman.

Mam po prostu bardzo dobre narkotyki (śmiech). A najlepszym jest adrenalina, jaką daje mi występowanie na żywo przed publicznością. To właśnie to, co mnie najbardziej pociąga w byciu w zespole. I nigdy nie traktowałem swojego statusu jako czegoś mi należnego. Nie usłyszysz z moich ust słów typu: "ok, znowu gramy koncert w Warszawie". Każdy kolejny występ traktuje, jakby był najważniejszy w moim życiu. Wiesz, nawet dziś, kiedy wchodzę na scenę, z nerwów nie potrafię ustać w miejscu. Żołądek od razu zaciska mi się w supeł i oblewam się potem, choćby w klubie wiało chłodem. To dla mnie dowód na to, że wciąż podchodzę do sprawy poważnie. Na początku kariery nie byłem w stanie utrzymać kontaktu wzrokowego z publiką, dlatego tak szybko biegałem po scenie. Im szybciej biegałem, tym bardziej się rozmywali. Z czasem stało się to moim znakiem rozpoznawczym. Zacząłem też podglądać innych frontmanów. Spójrz na przykład na Jamesa Hetfielda, on nawet nie musi się ruszać. Potrafi zapanować nad ludźmi samym spojrzeniem. Z kolei Iggy Pop śmiga po scenie jak szalony. Jest, kurwa, niesamowity. A Freddie Mercury? Poruszał tłumami z prawdziwą gracją. Zadałem sobie pytanie, jakim frontmanem ja chcę być? Odpowiedź brzmiała: chcę być nimi wszystkimi (śmiech).

« Poprzednia
1
Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Overkill
oczy (gość, IP: 83.5.229.*), 2017-05-31 21:29:18 | odpowiedz | zgłoś
czasami już nudzą mnie te polityczne przepychanki,i religijne też,dlatego fajnie jest sobie zrobić odskocznie i posłuchać jakiś zespołów śpiewających o czarownicach albo smokach,czy wojownikach,jak np. Manowar,albo Grave Digger.
wiem,że komentarz trochę od pały,ale jak widzę te przepychanki, to cieszę się, że są też na scenie takie power metalowe zespoły jak Hammerfall.
re: Overkill
pik (gość, IP: 79.184.148.*), 2017-06-01 15:26:35 | odpowiedz | zgłoś
bleeeeee
re: Overkill
Dzumiec
Dzumiec (wyślij pw), 2017-05-31 11:47:17 | odpowiedz | zgłoś
Znakomicie zgasił większość thrashowych zespolików, którzy śpiewają o tym, że kapitaliści są kryzysem, mimo że od dziesiątek lat w ich krajach rządzili socjaliści i komuniści. :----D
re: Overkill
Thrash Lover (gość, IP: 194.11.254.*), 2017-05-25 11:18:28 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo fajny ten cover Overkill "Man in Black"! Nigdy wczesniej o tym nie slyszalem. Jest do posluchania na YouTube :)
re: Overkill
parapet68 (wyślij pw), 2017-05-25 10:07:19 | odpowiedz | zgłoś
Spoko wywiad :)
re: Overkill
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2017-05-27 14:45:46 | odpowiedz | zgłoś
Spoko zespół ;)

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?