- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Napalm Death
Wykonawca: | Mark Greenway - Napalm Death (wokal) |
strona: 1 z 2
Napalm Death, Ostry Grun 23.07.2016, fot. Verghityax
rockmetal.pl: Cześć, Barney. Porozmawiajmy o waszym ostatnim albumie studyjnym, pt. "Apex Predator - Easy Meat". Jedną z inspiracji do jego powstania była katastrofa budowlana w Szabharze w Bangladeszu.
Mark "Barney" Greenway: Mogłoby się wydawać, że zdarzenie tego kalibru coś zmieni, że warunki życia tych ludzi ulegną poprawie. Co prawda przez chwilę uwaga opinii publicznej skupiona była na tragedii i jej ofiarach, ale na dłuższą metę wszystko zostało po staremu. Delikatnie mówiąc, to bardzo rozczarowujące. Problem w tym, że zbyt wiele rzeczy traktujemy, jakby się nam należały: odzienie na naszym grzbiecie, jedzenie na stole, urządzenia elektryczne... To nie do przyjęcia.
Czy okładka z paczką ludzkiego mięsa stanowi nawiązanie do tego tematu?
Okładka ma wymiar symboliczny. Na początek weźmy samo opakowanie, które ma się kojarzyć z tanią, wstrętną żywnością z supermarketu. Wewnątrz widnieje odstręczająca mięsna pulpa i to ona stanowi odniesienie do szwaczek z Bangladeszu oraz ludzi, których spotkał podobny los. W tym przypadku właściciel zakładu potraktował ich jak zwykłe mięso.
Wielokrotnie udowodniłeś, że problemy społeczne nie są ci obce...
Oczywiście, jestem istotą ludzką, więc reaguję jak człowiek.
Napalm Death, Ostry Grun 23.07.2016, fot. Verghityax
Odnoszę wrażenie, zwłaszcza czytając komentarze w internecie, że wielu ludzi ma gdzieś problemy innych.
To prawda. Jednak według mnie, aby być człowiekiem, trzeba się najpierw zachowywać jak człowiek. I postępować humanitarnie. To jedna z przyczyn, dla których świat jest takim popieprzonym miejscem. Ludzie nie mają pojęcia, jak się do siebie odnosić. Albo o tym zapomnieli, albo nigdy się nie nauczyli. Niektórzy dorastają w tak złych warunkach, że znieczula ich to na krzywdę innych.
Nieraz ruszaliście innym z pomocą, na przykład w 2014 roku nagraliście cover "To Go Off And Things" Cardiacs. Przychód z jego sprzedaży przeznaczony został na rehabilitację Tima Smitha, wokalisty zespołu. Czy od tego czasu stan jego zdrowia się poprawił?
Niestety nie. Pomysłodawcą był Shane, ponieważ to on znał się z Cardiacs najlepiej i przyjaźnili się od dawna. Postanowiliśmy zrobić coś, bo Tim potrzebował pomocy. I to wszystko. Głęboko pragnę wierzyć, że każdy pomógłby drugiemu człowiekowi, byle mu ulżyć w cierpieniu.
Napalm Death, Katowice 5.08.2016, fot. Verghityax
W 2015 roku napisałeś list do prezydenta Indonezji Joko Widodo, prosząc o ułaskawienie dwóch obywateli Australii zamieszanych w przemyt narkotyków. Ostatecznie wyrok śmierci wykonano. Kilka dni po pierwszej próbie napisałeś ponownie, tym razem wstawiając się za Brytyjką Lindsay Sandiford. Jak zaangażowałeś się w tę sprawę?
Joko Widodo jest fanem Napalm Death, a przynajmniej tak wnoszę ze zdjęcia, na którym pozuje w koszulce naszego zespołu. O sprawie dowiedziałem się od aktywisty z Australii, zajmującego się obroną praw człowieka. Poprosił mnie o pomoc, ponieważ sądził, że mój apel zmieni zdanie prezydenta. Zawsze byłem przeciwny karze śmierci i odbieranie innym życia uważam za coś z gruntu niewłaściwego. Jeżeli państwo zabija ludzi, to nie jest lepsze od zwykłego mordercy. Takie postępowanie tylko nakręca spiralę agresji.
Indonezja ma dość paskudną historię samosądów i przemocy na tle religijnym. W moim liście do prezydenta odwołałem się do jego sumienia, przypominając mu o jego obietnicach wyborczych. Miał być inny niż jego poprzednicy i szanować prawa człowieka. Moim zdaniem jednym z najważniejszych gwarantów poszanowania praw człowieka jest zniesienie kary śmierci. Jak wiemy, nie uczynił tego. Oczywiście nie jestem na tyle naiwny, by wierzyć, że moje słowa zmienią porządek prawny państwa. Mam jednak nadzieję, że rząd zacznie kwestionować zasadność śmierci jako najwyższej formy kary. Mój apel w tej sprawie nie był jedynym. Pisali też inni ludzie, pisały rozmaite organizacje. Gdy znowu będzie się działo coś podobnego, opinia publiczna z pewnością zareaguje i zacznie wywierać presję.
Co było do przewidzenia, nie wszystkim się mój apel spodobał. Ktoś zarzucił mi, że jestem po prostu kolejnym gościem z Zachodu, który wtyka nos w nieswoje sprawy i próbuje mówić Azjatom, jak mają żyć. Nie o to, kurwa, chodzi. Gdyby to miało miejsce w Ameryce, postąpiłbym tak samo. To nie ma nic wspólnego z narodowością, tylko z ideą kary śmierci. Ona niczego nie rozwiązuje ani nie zmniejsza liczby przestępstw.