- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: John Corabi
Wykonawca: | John Corabi - John Corabi (wokal, gitara) |
strona: 3 z 3
Eric Singer Project, Zlin 1.04.2011, fot. Verghityax
Cofnijmy się teraz w czasie. Skąd pojawiło się u ciebie zainteresowanie muzyką? I co sprawiło, że postanowiłeś chwycić za gitarę?
Pamiętam, że moja pierwsza styczność z muzyką miała miejsce, gdy byłem jeszcze bardzo młody. Zobaczyłem jakiś program w telewizji, gdzie pokazywali The Beatles grających "Hey Jude" i "Let It Be". Pomyślałem wówczas: "Wow! To jest super!". Wkrótce udało mi się skombinować gitarę i zacząłem na niej pogrywać. Jednak prawdziwy przełom nastąpił, kiedy mama kupiła mi parę płyt pod choinkę, w tym "Led Zeppelin IV". Włączyłem ją i usłyszałem "Black Dog". Ależ to było zajebiste! Całymi dniami siedziałem w pokoju, próbując się nauczyć tego riffu. Ta piosenka miała niesamowitą moc! O Zeppelinach chciałem wiedzieć wszystko, więc czytałem każdy artykuł o nich, jaki tylko wpadł mi w ręce. Wtedy właśnie poczułem, że też chcę to robić.
Pamiętasz swój debiut sceniczny?
O tak. To było jeszcze w szkole - wzięliśmy udział w konkursie zespołów, który wygraliśmy. Jednak dopiero w wieku siedemnastu czy osiemnastu lat dołączyłem do mojej pierwszej profesjonalnej kapeli. Nazywaliśmy się Toys i wykonywaliśmy głównie covery Aerosmith. Co więcej, płacono nam za występy. Byłem oniemiały z wrażenia, bo zarabiałem na życie, grając cudze piosenki (śmiech).
Skoro już mowa o cudzych piosenkach, wiem, że z Eric Singer Project wykonujesz niektóre utwory Rainbow z okresu, gdy Ronnie James Dio był na wokalu. Miałeś okazję poznać go osobiście?
Właściwie to spotkałem go wiele razy. Uwielbiam jego piosenki, zwłaszcza "Man On The Silver Mountain". Ten mój pierwszy zespół, o którym wspomniałem, Toys - wśród granych przez nas coverów znajdował się "Long Live Rock 'n' Roll" Rainbow. W 2001 roku, kiedy byłem członkiem RATT, zrobiliśmy trasę po Skandynawii razem z Alice Cooperem i solowym zespołem Dio. Zaczęliśmy koncertem w Goteborgu, na którym pojawił się Mikkey Dee z Motorhead. On, Ronnie i reszta chłopaków wyciągnęli mnie po występie do knajpy, żeby uczcić moje urodziny. Siedzimy sobie i pijemy w najlepsze, aż w pewnym momencie palnąłem coś na temat moich problemów z wokalem i o tym, że zastanawiałem się nad pójściem do chirurga. Wtedy Ronnie wziął mnie na stronę i powiedział: "Nie rób żadnego zabiegu, bo zniszczysz sobie głos. Słuchałem twoich płyt i jesteś świetnym wokalistą. Po prostu ćwicz więcej, ale nie rób zabiegu". Wróciliśmy do stolika, siedzę nad swoim drinkiem i pięć minut później dociera do mnie: "Wow! Ronnie James Dio powiedział, że ja jestem świetnym wokalistą". Nie byłem w stanie w to uwierzyć. Ronnie był niesamowitym człowiekiem. Każdego wieczoru sterczał przy autokarze z kieliszkiem wina i rozdawał fanom autografy, dopóki wszystkiego nie podpisał. A na koncertach nigdy się nie oszczędzał. Zwykłem stać z boku sceny i obserwować jego występy. Zawsze brzmiał tak samo, jak na płytach. Niewiarygodne! Czuję się zaszczycony, że mogłem spędzić z nim czas. I nie tylko z nim. Udało mi się poznać większość moich idoli i wszyscy okazali się cudownymi ludźmi: Steven Tyler, Robert Plant, Brian Johnson, którego spotkałem na wyspie Catalina na weselu, Glenn Hughes, David Coverdale, Steve Marriott... To wspaniałe.
Ok, dziękuję ci za poświęcony czas.
Dzięki!
A płyta MC z 1994 r. to mój ulubiony album załogantów z LA, i niemała w tym zasługa Johna i jego kapitalnego wokalu. I dobrze, że ta płyta po latach wraca do łask i jest nadal chętnie kupowana - w USA ma w końcu platynowy status, do którego dobiła ładnych pare lat po premierze...