- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Impaled Nazarene
Wykonawca: | Mika Luttinen - Impaled Nazarene (wokal) |
strona: 1 z 2
Impaled Nazarene, Katowice 18.12.2010, fot. Verghityax
W związku ze zbliżającym się koncertem fińskiej formacji Impaled Nazarene na festiwalu "Metalmania 2017" postanowiliśmy sprawdzić, co słychać u jej frontmana, wokalisty Miki Luttinena. Rozmowa niespodziewanie potoczyła się jak pogawędka ze starym kumplem. Pomimo licznych kontrowersji, jakie wzbudza zespół za sprawą bezkompromisowych tekstów, prywatnie lider Impaled Nazarene okazał się bardzo pogodnym i sympatycznym facetem. Szczerze, z humorem i na ogromnym luzie rozmawialiśmy zarówno o bieżącej działalności zespołu, jak i o odwołanych koncertach, fińskich drinkach, alkoholowych ekscesach, Lemmym z Motorhead oraz ohydnych okładkach płyt.
rockmetal.pl: Witaj, Mika! Z tej strony rockmetal.pl, dzwonimy do ciebie z Polski. Jak ci mija niedziela?
Mika Luttinen, Impaled Nazarene: Cześć! Właściwie to... mam koszmarnego kaca. Ale poza tym wszystko w porządku (śmiech).
Graliście wczoraj koncert czy po prostu byłeś na imprezie?
Ani jedno, ani drugie... (śmiech). Grałem sobie na PlayStation i towarzyszył mi Jack Daniel's.
Podobno to twój ulubiony trunek.
O tak, zdecydowanie. Generalnie bardzo lubię whisky, także różne rodzaje szkockiej czy irlandzkiej, choć na prowadzeniu pozostaje oczywiście Jack.
A gdybyś miał polecić jakiegoś typowo fińskiego drinka?
Mamy w Finlandii drinka, który nazywa się lonkero. Został wymyślony w latach pięćdziesiątych przy okazji Olimpiady w Helsinkach jako drink dla zagranicznych turystów. Chodziło o to, żeby zaproponować ludziom coś lokalnego i charakterystycznego. Tak powstało lonkero, które stanowi mieszankę ginu i gazowanego napoju grejpfrutowego. Drink się przyjął i nawet po zakończeniu Olimpiady chętnie sięgali po niego nie tylko turyści, ale i Finowie. To dobry napój na lato. Świetnie smakuje z lodem w upalne dni.
Jak oceniasz scenę metalową w Finlandii? W Szwecji i Norwegii jest mnóstwo dobrych zespołów ekstremalnych, dobrze mają się zarówno black, jak i death metal. W Finlandii podstawowym towarem eksportowym wydają się melodyjne kapele pokroju Nightwish.
W Finlandii wbrew pozorom jest bardzo silna podziemna scena. Szczególnie dobrze ma się u nas black metal. Jest klika popularnych kapel, które są bardzo znane za granicą, jak na przykład Satanic Warmaster czy Horna. Niestety jednak najbardziej popularnym fińskim zespołem jest Nightwish i to z tego typu kapelami Finlandia jest kojarzona przez osoby, które są w muzyce metalowej nieco mniej zorientowane. Ja niestety nie mam wiele do powiedzenia o fińskich zespołach, bo najzwyczajniej w świecie ich nie słucham. Nie obchodzi mnie to ani trochę, między innymi z uwagi na to, że kiedy Impaled Nazarane zaczynało grać, nikt nas w tym kraju nie wspierał. Stwierdziliśmy, że jeżeli Finlandia nas nie chce, to trzeba wyjść z naszą muzyką za granicę. Tak też zrobiliśmy. Skoncentrowaliśmy się na graniu koncertów w innych krajach i w dużej mierze pozostało tak do dziś. W ojczyźnie gramy może jeden koncert rocznie. No i co poradzę? Jeśli nie chcą nas tu oglądać, to wolę jechać do Polski albo innego kraju, w którym nasza muzyka kogoś obchodzi.
Impaled Nazarene, Katowice 18.12.2010, fot. Verghityax
Skoro o tym mowa, niedługo zagracie w Polsce na festiwalu "Metalmania" w Katowicach. Pamiętasz wasz ostatni koncert w tym mieście w roku 2010?
Och, pamiętam ten koncert aż za dobrze... (śmiech) A to dlatego, że jeszcze przed nim na chwilę udałem się do baru, żeby porozmawiać z fanami, a tam każdy chciał się ze mną napić wódki... (śmiech). Wypiłem siedem albo osiem kieliszków pod rząd i z przerażeniem patrzyłem ile jeszcze zostało osób, które czekają na swoją kolej. Musiałem wtedy przerwać i ich przeprosić, bo gdyby tak dalej poszło, nie byłbym w ogóle w stanie wyjść na scenę. Picie z Polakami to ciężka sprawa! (śmiech)
W przeszłości zdarzało się, że wasze koncerty w Polsce były odwoływane z powodu antyreligijnych treści zawartych w waszych tekstach. Miewacie podobne problemy w innych krajach? O ile nam wiadomo, wiele waszych koncertów nie doszło do skutku również w Niemczech.
Z koncertami w Niemczech to była nieco inna sprawa. W Polsce, kiedy mieliśmy zagrać w Warszawie przed Mardukiem, chodziło o satanistyczne teksty. Inne kontrowersje wzbudził utwór "Zero Tolerance", który przysporzył nam wielu wrogów. Mieliśmy z tego powodu nieprzyjemności i wiele koncertów zostało odwołanych, ale na szczęście ostatnio miało to miejsce w roku 2008. Odtąd nie przypominam sobie, żeby gdziekolwiek zabroniono nam wejścia na scenę.
Marduk ma ostatnio mniej szczęścia niż wy. Słyszałeś o odwołanych koncertach w Stanach z powodu protestów Antify?
Tak, wiem o tym. Śledzę na bieżąco, co się dzieje u chłopaków z Marduk. Byliśmy kiedyś razem w trasie i lubimy się prywatnie. To właśnie z powodu Antifiy w 2006 roku odwołano większość naszych koncertów w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. We wszystkich niemieckojęzycznych krajach mieliśmy kłopoty. Z Anitifą nie da się skutecznie walczyć. To nie jest zorganizowana forma działalności, więc nie można skorzystać z normalnych środków w celu obrony swoich praw, na przykład przez wniesienie pozwu do sądu. A mielibyśmy solidne podstawy. Przez działania tych osób straciliśmy w 2006 roku naprawdę sporo pieniędzy. Koncerty zostały odwołane i byliśmy w plecy jakieś piętnaście tysięcy euro. To bardzo duża suma. Po tamtej trasie na jakiś czas zawiesiliśmy działalność, bo byliśmy tym totalnie przybici i zostaliśmy bez grosza przy dupie. Jak znaleźć motywację do grania, jeśli za każdym razem, kiedy próbowaliśmy coś zrobić, komuś to tak bardzo przeszkadzało, że koncert był odwoływany? To było dla nas gwoździem do trumny, bo wtedy odwołano nam jedenaście sztuk w Niemczech, dwie w Austrii i jedną w Szwajcarii, dlatego, że rzekomo jesteśmy nazistami. A na zakończenie trasy wisienką na torcie było odwołanie naszego koncertu we Francji, gdzie dla odmiany zbojkotowała nas prawica! (śmiech) Nie pozwolili nam zagrać, bo jesteśmy złymi satanistami i obrażamy Pana Boga. Umieraliśmy wtedy ze śmiechu.
Nie wydaje ci się, że działacze Antify sami sobie przeczą, skoro jako przeciwnicy skrajnych poglądów występują przeciwko wolności słowa i swobodzie artystycznego przekazu?
Powiedziałbym nawet, że zachowania tych osób są bardziej nazistowskie niż niejednej osoby, przeciwko której wytaczają swoje działa. Bronią wolności słowa tylko wtedy, gdy jest to zbieżne z ich poglądami. Każdy, kto prezentuje jakkolwiek odmienne stanowisko, jest automatycznie traktowany jak nazista i atakowany zupełnie niewspółmiernie do tego, co rzeczywiście zrobił. To jakaś pieprzona hipokryzja i rak, którego należy się pozbyć. Nie mam tylko pomysłu, jak to zrobić.
Coraz częściej dochodzi do tego, że aby dorobić się łatki "nazisty" wystarczy być patriotą.
Niestety dokładnie tak to wygląda. Finlandia graniczy ze Szwecją. Mam tam wielu przyjaciół i opowiadali mi, że jeśli wywiesisz w oknie szwedzką flagę, możesz nawet dostać wyrok za nacjonalistyczne zachowania i poglądy nazistowskie. Tymczasem jeśli jesteś imigrantem i powiesisz sobie na przykład flagę Iraku, to jest w porządku. Dochodzi do absurdu - Szwedzi nie mogą we własnym kraju manifestować przywiązania do swojej narodowości i swoich narodowych symboli, a obcokrajowiec może sobie wieszać co chce i gdzie chce, bo inaczej zacznie się wojna, że jest dyskryminowany.
Impaled Nazarene, Katowice 18.12.2010, fot. Verghityax
Przejdźmy do tematów muzycznych. Czwartego marca 2017 ukazała się na winylu wasza EP-ka "Morbid Faith", na którą wybraliście dwa utwory - tytułowy i cover Motorhead "Riding With The Driver". Skąd pomysł na wypuszczenie takiego wydawnictwa?
W roku 2015 obchodziliśmy dwudziestopięciolecie istnienia Impaled Nazarene. Chcieliśmy wydać tę EP-kę już wtedy, z tamtej okazji. "Morbid Faith" to utwór, który znalazł się na obu naszych demach, ale nigdy nie doczekał się porządnego zarejestrowania w jakości studyjnej. Chcieliśmy go nagrać już od dawna. Jeśli chodzi o cover Motorhead "Riding With The Driver", nasz basista już od dawna chciał go zagrać. Pierwszy raz wspominał o tym około roku 2003, ale ja wtedy zaprotestowałem, bo nie chciałem grać żadnych coverów Motorhead. To tak, jak coverowanie Slayera. Po co? Są zespoły, których muzyki powinno się słuchać wyłącznie w oryginale. Motorhead, Slayer, Metallica, Venom... Nie da się nagrać kawałków tych zespołów lepiej niż brzmią one w oryginale, więc jaki jest sens, żeby to robić? Dopiero kiedy zmarł Lemmy zdecydowałem, że możemy nagrać jego piosenkę, ale teraz traktujemy to raczej jako złożenie mu hołdu i wyraz naszego szacunku.
Niektórzy twierdzą, że Lemmy wciąż by żył, gdyby w porę przerwał koncertowanie i zajął się swoim zdrowiem.
Może to prawda, ale pamiętajmy, że Lemmy nie znał innego życia. Może po prostu chciał odejść w ten sposób. Pozostać aktywnym do samego końca. Wydaje mi się, że to była jego świadoma decyzja.
Spotkałeś go?
Graliśmy kiedyś na tym samym festiwalu w Finlandii, "Nummirock". Motorhead występował dzień po nas. Kiedy rano wyjeżdżaliśmy z pola festiwalowego, oni akurat przyjechali. Widziałem Lemmy'ego, jak stał niedaleko i nawet mogłem do niego podejść i zagadać, ale naprawdę nie miałem pojęcia, co mógłbym powiedzieć. Spanikowałem jak nastoletni fan (śmiech). Lemmy był jak bóg, a do boga nie podchodzi się, żeby powiedzieć byle głupotę (śmiech).
Wracając do wydawnictwa "Morbid Fate", wybraliście dość kontrowersyjną okładkę. Nie możecie jej nawet opublikować w mediach społecznościowych, które ją cenzurują. To był celowy zabieg?
Zaprzyjaźniliśmy się bardzo z Samim Haavisto, który prowadzi "Horror-Shop" w Finlandii i robił nam kilka wzorów na koszulki. Poprosiliśmy go, żeby zrobił okładkę dla innego wydawnictwa, które również ukaże się niedługo na winylu, a mianowicie reedycji albumu "Motorpenis". O cholera... my chyba zapomnieliśmy tego ogłosić... (śmiech). Wydajemy ten album na dziesięciocalowym winylu i właśnie Sami robił nam okładkę. Przy tej okazji poprosiliśmy go, żeby zajął się również oprawą graficzną "Morbid Fate". Wyjaśniłem mu wtedy, że utwór tytułowy został zainspirowany książką Clive'a Barkera "Cabal", która opowiada o mordercy w masce. Ta maska jest jakby drugą osobą i każe kolesiowi zabijać. Na podstawie książki został też nakręcony film, w którym główną rolę gra David Cronenberg. Powiedziałem Samiemu, że o tym właśnie opowiada utwór i żeby stworzył coś ciekawego na tej podstawie. Zapytał wtedy, czy coś go ogranicza, na co ja odpowiedziałem, że absolutnie nic i może zrobić, co tylko chce. Choćby była to najohydniejsza rzecz, jaka przyjdzie mu do głowy. Uważam też, że jest to całkiem niezłe posunięcie marketingowe, bo skoro okładka jest tak paskudna, że nie można jej nawet nigdzie opublikować, ludzie będą o tym mówili.