zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku poniedziałek, 25 listopada 2024

wywiad: Exodus

31.01.2018  autor: Verghityax

Wykonawca:  Steve Souza - Exodus (wokal)

strona: 1 z 2

Exodus, Katowice 12.11.2016, fot. Verghityax
Exodus, Katowice 12.11.2016, fot. Verghityax

"Gdyby zachował się jak na mężczyznę przystało i wypełnił swoje zobowiązania, a dopiero potem stwierdził, że ten tryb życia go przerasta i dłużej już nie może, uścisnąłbym mu dłoń i życzył wszystkiego dobrego. Ale nie po tym, co zrobił. Teraz jest moim wrogiem. Nienawidzę go bardziej niż kogokolwiek innego na tym świecie. To najzwyklejszy śmieć. Jebać go". Po oświadczeniu wydanym przez Gary'ego Holta we wrześniu 2004 roku nikt przy zdrowych zmysłach nie wpadłby na pomysł, że dziesięć lat później gitarzysta Exodus i Steve "Zetro" Souza zakopią topór wojenny, a co dopiero, że wznowią współpracę. W końcu nie co dzień wokalista waszej kapeli wycofuje się z zagrania lukratywnego koncertu w Meksyku na dwadzieścia cztery godziny przed zaplanowanym występem. Mimo to niemożliwe stało się możliwe. Steve Souza niczym syn marnotrawny powrócił na łono zespołu i nagrał wokale na "Blood In Blood Out", najlepszym dokonaniu Exodus od czasu "Tempo of the Damned". Wokalista opowiedział nam - momentami nieco zbyt dyplomatycznie - o kulisach swego powrotu do formacji, a także o swoich pozostałych zespołach, wadach i zaletach internetu oraz czego tak nie znosi w płycie "Force of Habit".

rockmetal.pl: Twoje rozstanie z Exodus w 2004 roku odbyło się w nienajlepszej atmosferze, dlatego przyjąłem to, co zdarzyło się dziesięć lat później, ze sporym zaskoczeniem. Jak doszło do wznowienia współpracy między tobą a Garym Holtem, Tomem Huntingiem i Jackiem Gibsonem?

Steve "Zetro" Souza: Wszystko zaczęło się od telefonu od menedżmentu zespołu. Poprosili mnie o przygotowanie kilku starych piosenek z repertuaru Exodus i przyjście na przesłuchanie. Na tym etapie nie wiedziałem jeszcze, jakie mają względem mnie oczekiwania. Spotkaliśmy się, pośpiewałem trochę, po czym padło pytanie: "Czy chciałbyś jeszcze spróbować sił w dwóch nowych utworach?". Zapytałem tylko: "Czemu?". Z początku mieli opory przed wyjawieniem mi całego planu, ale po paru dniach sytuacja się wyklarowała i udało nam się dojść do porozumienia.

Exodus, Warszawa 15.06.2015, fot. Lazarroni
Exodus, Warszawa 15.06.2015, fot. Lazarroni

Na krótko przed ogłoszeniem twojego powrotu świat muzyczny obiegła wieść, że Rob Dukes nie jest już wokalistą Exodus. Orientujesz się, co się stało?

Nie mam pojęcia i szczerze mówiąc, nie chcę wiedzieć. To ich prywatna sprawa, ja nie miałem z tym nic wspólnego. Oczywiście życzę Robowi jak najlepiej.

Nie miałeś obaw przed ponownym dołączeniem do kapeli?

Nie, żadnych obaw. Doskonale wiem, jak poruszać się w tym środowisku. Po raz pierwszy przystąpiłem do Exodus mając dwadzieścia dwa lata, dziś mam pięćdziesiąt trzy. Możesz zrobić sobie dekadę przerwy od zespołu, ale pewnych rzeczy się nie zapomina. Myślę, że poradziłem sobie z nowym materiałem całkiem nieźle, zarówno w studio jak i na żywo. Zachowanie na scenie chłopaków znam od podszewki, niczym więc mnie nie zaskoczyli, jedynie Lee Altus stanowił dla mnie zagadkę, bo nigdy wcześniej nie miałem okazji z nim pracować.

A jak to wyglądało od strony personalnej? Gdy w 2004 roku opuszczałeś Exodus, Gary nie szczędził cierpkich słów pod twoim adresem.

Postanowiliśmy przejść nad tym do porządku dziennego. Gary postawił sprawę jasno, powiedział mi: "Słuchaj, nie będziemy roztrząsać tamtych wydarzeń, po prostu skupmy się na tym, co należy zrobić". Ochoczo się z nim zgodziłem. Od tego czasu nasze wzajemne relacje wyglądają lepiej niż kiedykolwiek przedtem.

Exodus, Warszawa 15.06.2015, fot. Lazarroni
Exodus, Warszawa 15.06.2015, fot. Lazarroni

W momencie, gdy zaproponowano ci powrót do Exodus, album "Blood In Blood Out" był już praktycznie gotowy. Jak oceniasz materiał, z którym przyszło ci się zmierzyć?

Uważam, że to świetnie napisana płyta, dopięta na ostatni guzik. Wszyscy w zespole stanęli na wysokości zadania - pod względem muzycznym w Exodus zawsze tak było, niczym w dobrze naoliwionej maszynie, przynajmniej z mojej perspektywy. Różnica jest taka, że teraz mamy bardziej poukładane w głowie i nauczyliśmy się wystrzegać nadmiernego imprezowania w trasie. Priorytetem jest satysfakcja fanów, którzy mimo zawirowań w naszej ponad trzydziestoletniej historii, wiernie przy nas trwali. Możemy też poszczycić się najmocniejszym, w moim odczuciu, składem w dziejach kapeli. Odnosi się to także do koncertów, które Kragen Lum gra z nami w zastępstwie za Gary'ego. Jak się nad tym zastanowić, to od mojego powrotu dwa razy częściej dzieliłem scenę z Kragenem niż z Garym (śmiech).

"Blood In Blood Out" wspiął się na 38. miejsce listy sprzedaży "Billboard 200", stając się najwyżej notowanym wydawnictwem, jakie ukazało się pod szyldem Exodus. Czy nie sądzisz, że decydującą rolę odegrało tu twoje ponowne zejście się z zespołem?

Nie zaprzeczę, w jakimś stopniu na pewno znalazło to swoje odbicie w wynikach sprzedaży. Ludzie uwielbiają takie powroty do przeszłości. Wiem to, bo każdego wieczoru widzę reakcję szalejącego tłumu. Fani przychodzą potem po koncercie i dziękują mi za to, że znów jestem w Exodus. Oni czują się świetnie, a ja razem z nimi. Historia zatoczyła pełne koło.

Exodus, Katowice 12.11.2016, fot. Verghityax
Exodus, Katowice 12.11.2016, fot. Verghityax

"Blood In Blood Out" to szczególna płyta również z uwagi na gościnny udział dwóch weteranów sceny thrashmetalowej. W utworze "BTK" swojego głosu użyczył Chuck Billy, który w 1986 roku zastąpił cię w Legacy, z kolei w "Salt the Wound" solówkę na gitarze zagrał Kirk Hammett, jeden z założycieli Exodus. Kto wyszedł z tą inicjatywą?

To nie był mój pomysł, jeśli o to chciałeś zapytać. Chuck zaśpiewał u nas, ponieważ należąca do niego firma zarządzała w tym czasie karierą Exodus. Co prawda epizod ten nie trwał długo, bo na stopie zawodowej chłopaki nie potrafili znaleźć wspólnego języka, lecz prywatnie nadal jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.

Z Kirkiem wyszło nieco inaczej. W okresie świąt Bożego Narodzenia 2013 roku, kiedy Gary pisał jeszcze materiał na "Blood In Blood Out", parę razy wybrali się we dwóch na obiad. W końcu Gary się przełamał i zapytał Kirka, czy ten nie chciałby gościć na nowej płycie Exodus. Podobno Kirk odparł: "Czekałem, aż mnie o to poprosisz". To była bardzo ekscytująca współpraca, Metallica i Exodus znowu razem.

O "Blood In Blood Out" wypowiadasz się w samych superlatywach. Jest jednak pewna płyta, o której masz ponoć skrajnie odmienne zdanie. W jednym z wywiadów przeczytałem, że "Force of Habit" to twój znienawidzony album w dyskografii Exodus.

To nie jest tak, że nienawidzę całego albumu, tylko poszczególnych piosenek z jego repertuaru. Kilka numerów nadal darzę ogromną sympatią, na przykład "Architect of Pain" czy "Me, Myself & I". Nie ma natomiast innej płyty Exodus, o której mógłbym powiedzieć, że znajduje się na niej coś, czego szczerze nienawidzę.

« Poprzednia
1
Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Exodus
Krist (wyślij pw), 2018-02-09 18:46:21 | odpowiedz | zgłoś
"Dlaczego wydaliście album, z którego nie byliście zadowoleni?

Szefostwo wytwórni wyprowadziło nas w pole, mamiąc obietnicami wspaniałej promocji. Najpierw wiercili nam dziurę w brzuchu, żebyśmy nagrali coś z większym potencjałem komercyjnym. Mogło być ciężkie, ale zarazem na tyle chwytliwe, by dało się to sprzedać. Zarzekali się, że zdziałają cuda z tym materiałem."
Szczerzy, aż do bólu...
re: Exodus
Thrash Lover (wyślij pw), 2018-02-09 22:19:31 | odpowiedz | zgłoś
To chyba dobrze? Lepsze takie szczere podejście niż jakieś mdłe PR-owe wypowiedzi.
re: Exodus
ylvlse (gość, IP: 178.42.118.*), 2018-01-31 11:11:50 | odpowiedz | zgłoś
"Blood In Blood Out", najlepszym dokonaniu Exodus od czasu "Tempo of the Damned"... ktoś tu się zapędził. Exhibition A i B to kwintesencja thrashu i jedne z czołowych płyt gatunku. A Dukes (z całym szacunkiem do Zetro za jego dokonania)po prostu śpiewa o niebo lepiej i nie skrzeczy ;))
re: Exodus
Thrash Lover (wyślij pw), 2018-01-31 12:16:57 | odpowiedz | zgłoś
No bez jaj! Przeciez tego co robil Dukes nie da sie nawet nazwac spiewem.
re: Exodus
Dziubek (gość, IP: 89.64.29.*), 2018-01-31 13:12:11 | odpowiedz | zgłoś
Dukes to najgorszy wokalista Exodus jeśli chodzi o śpiewanie, ale nikt tak jak on nie rozgrzewał występów na żywo. W tym był najlepszy i będę bronił tego stanowiska.
re: Exodus
Verghityax (wyślij pw), 2018-01-31 16:59:31 | odpowiedz | zgłoś
na żywo Dukes był świetnym frontmanem, ale płyty z nim jakoś nie zrobiły na mnie większego wrażenia. z wokalem Zetro to taki system zero-jedynkowy, albo go kochasz albo nienawidzisz.
re: Exodus
Ziomaletto
Ziomaletto (wyślij pw), 2018-02-16 11:36:00 | odpowiedz | zgłoś
Kwintesencja thrashu i czołowe płyty w gatunku? Raczej ty się zapędziłeś kolego.

Exhibity to kwintesencja mielenia jednego riffu przez kilka minut w większości utworów. Holt musiał być pod wrażeniem nowych płyt Maiden, skoro nagrywał takie jałowe kloce jak "Children of a Worthless God", albo "Nanking", których słuchanie równa się torturom. Albo część środkowa "Beyond The Pale", w której poza podchodzącym pod groove suchym napierdolem nic się nie dzieje, nie prowadzi to do żadnej solówki - absolutne, kurwa, nic. Z drugiej strony takie "Funeral Hymn" to też mielenie jednego riffu, ale kawałek jest tak zajebiście skomponowany i przemyślany, że 8 minut mija jak z bicza strzelił i ten jeden bez przerwy powtarzany riff jednak aż tak bardzo nie denerwuje.

A "śpiew" Dukesa to po prostu darcie ryja i nic więcej, może się to podobać, ale do pięt Zetro - który także śpiewał czysto, a nawet growlował i przede wszystkim ma unikalny głos wśród innych wokalistów (czym Dukes nie może się pochwalić) - to on nie dorasta. Posłuchaj sobie człowieku płyty "Dawn of the New Centurion" Hatriot i wtedy mi powiedz, że Zetro tylko "skrzeczy". Dodajmy do tego fakt, że oglądanie koncertów z Dukesem kurewsko męczy przez jego wrzucanie faków co kilka słów. Co za dużo, to nie zdrowo.

Właściwie jedyna rzecz, w której Exhibit A powala na łopatki albumy z Zetro, to brzmienie - mięsiste, mocarne w przeciwieństwie do suchych "Tempo (...)" oraz "Blood In (...)", które również produkował Sneap.
re: Exodus
zuska (wyślij pw), 2018-01-31 09:16:19 | odpowiedz | zgłoś
Czyli kasa misiu kasa, a wytwórnia ich prowadzi jak boysband.
Exodus dobrzy rzemieślnicy z Dukesem dało się słuchać a Souza jak Kaczor Donald szczeka i mnie odpycha
re: Exodus
Pumpciuś (gość, IP: 80.55.193.*), 2018-01-31 14:47:32 | odpowiedz | zgłoś
ja kasa, więcej zarobisz prowadząc kiosk ruchu, to nie iron maiden czy metallika, przecież oni normalnie pracują i biorą urlopy na trasy a do grania to często dokładają z pensji.

Materiały dotyczące zespołu

- Exodus

Na ile płyt CD powinna być wieża?