- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Exciter
Wykonawca: | Dan Beehler - Exciter (wokal, instrumenty perkusyjne) |
strona: 2 z 3
Exciter, Byczyna 11.06.2022, fot. Verghityax
W sierpniu 1982 roku zarejestrowaliście wasz debiutancki longplay, zatytułowany "Heavy Metal Maniac". Podobno zamierzaliście wypuścić ten materiał jako demówkę?
To prawda, nie znaczy to jednak, że zakasaliśmy rękawy i od razu wyszedł nam "Heavy Metal Maniac". Pomiędzy 1979 a 1982 rokiem skleciliśmy sporo gównianych numerów, które wylądowały w koszu na śmieci. Powszechna praktyka wyglądała wtedy tak, że najpierw przygotowywało się demo, następnie rozsyłało je do wytwórni i dopiero po zawarciu umowy realizowało się właściwy album. Z takim nastawieniem wybraliśmy się do Johna Belrose'a - gościa, który na co dzień nagłaśniał nasze koncerty. John mieszkał w Quebecu ze swoimi rodzicami. Pod należącym do nich domem znajdowała się wielka piwnica, w której John urządził sobie prowizoryczne studio nagraniowe wyposażone w ośmiośladowy magnetofon. Sama sesja przebiegła szybko i sprawnie, gdyż regularnie ćwiczyliśmy ten materiał na próbach. Będąc przekonanym, że robimy demo, wykorzystałem tylko połowę zestawu perkusyjnego, ponadto część tekstów była niedopracowana. Musieliśmy nawet wypożyczyć mikrofon do wokalu. Wszystkie kawałki zaśpiewałem w jednym podejściu, momentami fałszując (śmiech). Później zwróciliśmy mikrofon, a John Belrose zajął się miksami. Początkowo rozglądaliśmy się za kanadyjskim wydawcą, lecz żadnemu nie spodobała się nasza muzyka. Zetknąwszy się z dość obcesową odmową, postanowiliśmy rozprowadzić naszą kasetę drogą tape tradingu. Nie spodziewaliśmy się dużego odzewu, dlatego zdumiała nas jego skala. Wyrazy uznania płynęły z różnych zakątków USA i Europy. W rezultacie skontaktował się z nami Mike Varney ze Shrapnel Records i zaproponował nam kontrakt. "Super" - ucieszyliśmy się - "to teraz nagramy ten album profesjonalnie?". "Nie, nie, nic nie zmieniamy. Wasza taśma brzmi idealnie" - odparł. Nie mogliśmy w to uwierzyć.
Exciter, Byczyna 11.06.2022, fot. Verghityax
Na stronie A winylowego wydania "Heavy Metal Maniac" numer matrycy wieńczą słowa "In God We Trust". O co z tym chodziło?
Mike Varney to głęboko wierzący gość. Krótko po tym, jak zainteresował się naszą demówką, zadzwonił i poważnym tonem oświadczył: "Nici z umowy. Nie mogę tego wydać. Wasze teksty przesiąknięte są złem". "Mike, co ty wygadujesz?" - wypaliłem osłupiały - "Przecież jestem katolikiem". Co niedzielę chodziłem do kościoła. Znacznie mroczniejsze treści, niż na płytach Exciter, usłyszysz w wykonaniu Black Sabbath i Slayer. Daleko nam do satanizmu czy okultyzmu. Mimo to Mike zdecydował się dmuchać na zimne i do numeru stempla dodał słowa "In God We Trust", by w ten sposób odpędzić złe moce (śmiech).
"Heavy Metal Maniac" zdobi jedna z bardziej ikonicznych okładek w dziejach metalu. Jaka historia kryje się za jej powstaniem?
To była niezła fuszerka. Fotograf (Andy Brown - przyp. red.) pokpił sprawę, bo zamiast przynieść kolorową kliszę, zjawił się z rolką czarno-białego filmu. Wyciągnęliśmy elektronikę wzmacniacza z obudowy i w jej miejsce poupychaliśmy kawałki pieczonej wołowiny unurzane we krwi. Patrząc od przodu wyglądało to świetnie - jakby z głośnika wyłaziły flaki. Sęk w tym, że na czarno-białym zdjęciu efekt ten stał się kompletnie niewidoczny. Mike Varney potrzebował projektu okładki "na wczoraj", nie było więc czasu na powtórzenie ujęć. Fotograf starał się retuszować to zdjęcie. Obecnie Exciter kojarzony jest głównie z tą grafiką. W pewnym sensie to nasza wizytówka - coś jak trzy paski dla Adidasa - i uważam, że koncept wciąż broni się znakomicie. Jedynie świadomość tego, jak miał się on prezentować, bywa frustrująca.
Czyją rękę Andy Brown uwiecznił na fotografii?
Moją. Ze zmywalnymi tatuażami (śmiech).
Exciter (od lewej do prawej: John Ricci, Dan Beehler i Allan Johnson), materiały prasowe
"Heavy Metal Maniac" ujrzał światło dzienne 14 czerwca 1983 roku. Ruszyliście z nim w trasę?
W pełnoprawną trasę nie. Promowaliśmy go pojedynczymi koncertami, przede wszystkim we wschodniej Kanadzie. Odwiedziliśmy między innymi Ottawę i Montreal, a za granicą Nowy Jork. Pierwsze tournee z prawdziwego zdarzenia doszło do skutku po związaniu się z Megaforce Records.
Jeszcze w tym samym roku połączyliście siły z Jonem Zazulą, szefem wówczas raczkującej wytwórni Megaforce Records, która miała w katalogu dwa wydawnictwa: "Kill 'Em All" Metalliki i "Into Glory Ride" Manowar. Skąd wziął się pomysł, by nawiązać z nim współpracę?
To Jon odezwał się do nas. Bardzo mu zależało na ściągnięciu Exciter do swojej stajni, więc uparcie do nas wydzwaniał. Nie da się ukryć, że złożył nam lukratywną ofertę. Jeśli mnie pamięć nie myli, kiedy podpisywał z nami kontrakt, weekendy nadal spędzał w więzieniu (śmiech) (Jon Zazula i pozostali pracownicy Mineral Resources Corporation zostali aresztowani w 1981 roku pod zarzutem oszustwa polegającego na sprzedaży złomu jako tantalu - przyp. red.). Dzięki niemu nasza kariera nabrała rozpędu.
Exciter, Byczyna 11.06.2022, fot. Verghityax
W listopadzie 1983 roku weszliście do "Pyramid Sound" w Nowym Jorku, gdzie zrealizowaliście swój drugi album, pt. "Violence & Force". Domyślam się, że różnica między tą miejscówką a piwnicą, w której powstał "Heavy Metal Maniac", była ogromna.
O tak. Tym razem mieliśmy do czynienia z profesjonalnym studiem, dostaliśmy też producenta i o wiele większy budżet.
Na okładce "Violence & Force" powrócił motyw ręki z nożem.
Owszem. Szata graficzna to najgorszy aspekt tego longplaya. Fotograf nałożył na ręce naszego metalowca zbyt dużo farby, stwarzając tym samym pozory, że czarnoskóry koleś próbuje sforsować drzwi. Po premierze "Violence & Force" zarzucono nam rasizm, co nie miało nic wspólnego z rzeczywistością. Okładki dwóch pierwszych albumów Exciter okazały się wizualną porażką. O ile przywykłem do obrazka, który ilustruje "Heavy Metal Maniac", o tyle - podobnie jak Al - nienawidzę koszmarka z "Violence & Force". Nie jestem w stanie nawet na niego patrzeć.
Czemu pomalowaliście te ręce na czarno?
I tu leży sedno problemu. To nie była czarna farba, lecz ciemnoniebieska. Na zdjęciu kolory uległy wypaczeniu.
Nie wiem czy to Jeff Waters jest taki trudny w obyciu... Bo akurat sprawia wrażenie miłego i sympatycznego gościa.