- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Dragonforce, Vigil of War
Wykonawca: | Alicia Vigil - Dragonforce, Vigil of War (gitara basowa) |
strona: 1 z 2
Dragonforce, Katowice 14.11.2022, fot. Verghityax
Z formalnego punktu widzenia Dragonforce to zespół brytyjski, jednak z uwagi na pochodzenie jego członków - zarówno byłych, jak i obecnych - ciężko określić go inaczej, niż jako międzynarodowy. W ramach tego ponadpaństwowego ducha najnowszym nabytkiem kapeli została kalifornijska basistka: Alicia Vigil. W trakcie półgodzinnej rozmowy Alicia - w nieodłącznej czapce na głowie - opowiedziała mi o kulisach swej przygody z Dragonforce, a także o pozostałych projektach, doniosłości filmu "Titanic" oraz urokach bycia podopieczną Jerry'ego Only z Misfits. Zapraszam do lektury.
rockmetal.pl: Cześć! Dragonforce promuje obecnie swój dziewiąty longplay studyjny, zatytułowany "Warp Speed Warriors". Jak wspominasz sesję? O ile się orientuję, każde z was nagrywało swoje partie niezależnie.
Alicia Vigil: Zgadza się. To było niezwykłe, ale interesujące doświadczenie. Jestem przyzwyczajona do innego trybu pracy. Z moimi poprzednimi zespołami wchodziliśmy do studia całą ekipą. W przypadku Dragonforce taki scenariusz nie jest możliwy. Nasz perkusista (Gee Anzalone - przyp. red.) mieszka we Włoszech, gitarzysta (Sam Totman - przyp. red.) i wokalista (Marc Hudson - przyp. red.) w Anglii, a drugi gitarzysta (Herman Li - przyp. red.) i ja w Los Angeles. Na szczęście Damien (Rainaud - przyp. red.), nasz producent, ma tu swoje studio, z którego mogłam korzystać. Dało mi to spore poczucie komfortu. Potem przesyłaliśmy sobie z zespołem ścieżki do przesłuchania. Z powodu różnicy czasu nieraz trzeba było czekać na odpowiedź do następnego dnia. Jestem dumna, że miałam swój wkład w powstanie tego albumu.
Listę utworów na "Warp Speed Warriors" zamyka cover "Wildest Dreams" Taylor Swift. Przyznasz chyba, że to dość niecodzienny wybór?
Tak. To była decyzja Hermana. Ma czteroletnią córkę, więc siłą rzeczy dołączył do grona fanów Taylor Swift (śmiech). Według mnie chłopaki nigdy nie bały się innowacyjnych rozwiązań, które pozwoliłyby im wyróżnić się na metalowej scenie. Wiesz, lepiej zaskakiwać, niż stać się przewidywalnym. Nazwa Dragonforce kojarzy się przede wszystkim z power metalem i szybkimi piosenkami - i jasne, nadal stosujemy sprawdzone zagrywki, ale niestraszne nam ballady, dyskotekowe rytmy czy nietypowe covery. To pokazuje, że jesteśmy czymś więcej, niż kolejną kapelą powermetalową. Cieszę się, że nasza interpretacja Taylor Swift wywołuje skrajne emocje. Najgorsze numery to takie, o których momentalnie zapominasz.
Jak duży wpływ miałaś na kształt utworów na "Warp Speed Warriors"?
Sam Totman pełni w Dragonforce rolę głownego kompozytora. W trakcie pandemii rozrysował szkielet całego albumu, a my wypełniliśmy pozostawione przez niego luki. Dorzuciłam od siebie garść riffów i basowych solówek. Po pięciu latach wspólnego koncertowania fajnie było wreszcie odcisnąć swoje piętno na nagraniu studyjnym.
Dragonforce, Katowice 14.11.2022, fot. Verghityax
Gdy zaczęłaś wspierać Dragonforce jako basistka koncertowa w 2020 roku, formacja posiadała już na koncie osiem longplayów studyjnych. Ile czasu zajęło ci opanowanie repertuaru?
To było nie lada wyzwanie. Moje muzyczne korzenie osadzone są w melodyjnym rocku i punku. Nigdy wcześniej nie grałam czegoś tak technicznie skomplikowanego i do tego w takich tempach. Ćwiczyłam po osiem - dziewięć godzin dziennie, żeby się należycie przygotować, a w samochodzie na okrągło leciały płyty Dragonforce. Myślę, że uczyniło mnie to lepszą instrumentalistką.
Na żywo Dragonforce sięga po liczne rekwizyty. Podczas trasy z Powerwolf w 2022 roku mieliście na scenie olbrzymie automaty do gier, a Marc Hudson strzelał z pistoletu na CO2. Co sądzisz o korzystaniu z efektów wizualnych? Odwracają uwagę od muzyki czy wręcz przeciwnie?
Uwielbiam je. Zawsze podoba mi się, kiedy zespoły eksponują swoją teatralność. Dzięki temu możesz wpaść na nasz występ i świetnie się bawić, nawet jeśli nie znasz ani jednego kawałka. Ostatnio załatwiliśmy sobie dwa ogromne smoki. Ciągle staramy się wprowadzać jakieś nowe elementy. Dystans do samych siebie to podstawa.
Dragonforce, Katowice 14.11.2022, fot. Verghityax
Pamiętam, że na koncercie w Katowicach (14 listopada 2022 roku w "Międzynarodowym Centrum Kongresowym" - przyp. red.) ty, Sam i Herman nosiliście na twarzy okulary-żaluzje. Zastanawiam się, jakim cudem widzieliście przez nie struny.
Tak, pole widzenia jest wtedy nieco ograniczone (śmiech). Potraktowałam to jako dodatkowe wyzwanie. Raz uderzyłam się w tych okularach w głowę i spadłam ze sceny. Na szczęście złapał mnie zgromadzony poniżej tłum i obyło się bez kontuzji (śmiech).
W 2019 roku szeregi Dragonforce opuścił basista Frederic Leclercq. Rok później dołączyłaś do zespołu na jego miejsce, początkowo na potrzeby zaplanowanych koncertów. Jak do tego doszło?
Mam w Los Angeles własny zespół rockowy, nazywa się Vigil of War. Śpiewam w nim i gram na basie. Jeden z naszych wieloletnich fanów - gość imieniem Dave - koleguje się z Hermanem. Gdy w Dragonforce zaczęli się rozglądać za następcą Frederika, to właśnie Dave mnie zarekomendował. Herman odezwał się do mnie na Instagramie i zapytał, czy chcę przyjść na próbę. Zgodziłam się bez wahania, choć ani przez chwilę nie przypuszczałam, że się uda. Trwało to kilka miesięcy zanim sprawdzono wszystkich kandydatów. Z resztą kapeli zetknęłam się tylko raz, a potem byłam już z nimi w trasie. Czyste szaleństwo (śmiech).
Dragonforce, Katowice 14.11.2022, fot. Verghityax
Jakie wrażenie wywarli na tobie muzycy Dragonforce?
Zobaczyłam ich występ (w 2020 roku obowiązki basisty pełnił chwilowo Damien Rainaud - przyp. red.) i wprost oniemiałam. Z całego serca zapragnęłam być częścią tego spektaklu. Wszyscy byli dla mnie bardzo mili. Okazało się też, że są obdarzeni wielkim poczuciem humoru. Sądzę, że prędko się wpasowałam w to towarzystwo.
Chciałbym teraz porozmawiać o twoim drugim projekcie, czyli Vigil of War. Mogłabyś rzucić nieco światła na jego historię?
Vigil of War narodził się w 2017 roku. Przedtem zdarzało mi się przewodzić zespołom, ale to był pierwszy raz, kiedy stałam się twarzą grupy. Co ważne, jestem w tym przypadku całkowicie niezależna, daje mi to kreatywną wolność. W swojej twórczości mieszamy przeróżne wpływy. Niektóre numery są bardziej punkowe, niektóre metalowe, a jeszcze inne czerpią z alternatywy. Nie musimy się przejmować niczymi uwagami, bo sami sobą zarządzamy i sami organizujemy koncerty. Vigil of War jest dla mnie idealną przeciwwagą dla Dragonforce.
Grywacie poza Los Angeles?
Tak, kilkukrotnie odwiedziliśmy Wielką Brytanię. Stany Zjednoczone to z przyczyn logistycznych cięższy kawałek chleba. Samo przemieszczanie się z miejsca na miejsce pochłania mnóstwo czasu i pieniędzy. Jesteśmy zbyt małą kapelą, by nam się to opłacało. Mam nadzieję, że któregoś dnia to się zmieni.