- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Doomas
Wykonawca: | Peter Betko - Doomas (wokal, gitara basowa) |
strona: 1 z 2
Doomas, Wałbrzych 26.08.2017, fot. Verghityax
rockmetal.pl: Cześć, Peter. Grupie Doomas przewodzisz od 2006 roku. Zważywszy na to, że źródła pisane nie mówią wiele na temat jej historii, czy mógłbyś opowiedzieć, jak to się wszystko zaczęło?
Peter Betko: Swój pierwszy zespół założyłem mając 15 lat. Trzy lata później ożeniłem się i rozkręciłem własny biznes, co drastycznie zmieniło moje priorytety. Granie musiało ustąpić miejsca ważniejszym sprawom i dopiero po kilkunastu latach udało mi się do niego wrócić. Tak narodził się Doomas. Początkowo mieliśmy trudności z utrzymaniem stałego składu, lecz obecnie towarzyszą mi bardzo dojrzali życiowo muzycy. Spędzamy czas nie tylko w studio i na koncertach, ale także poza nimi. Wiem, że w każdej sytuacji mogę liczyć na ich pomoc, a oni na moją. Dzięki temu Doomas to coś więcej niż zespół, to prawie jak rodzina.
Wasz debiutancki album, zatytułowany "Seven Sins", ujrzał światło dzienne w 2008 roku, na następny trzeba było czekać aż siedem lat. Co było przyczyną tak długiej przerwy?
Przetasowania personalne. Kapela nie jest i nigdy nie była naszym głównym źródłem utrzymania, każdy z nas ma swoje zobowiązania zawodowe. Zwykle gramy około czterdziestu koncertów rocznie, co oznacza, że średnio co drugi weekend spędzamy poza domem. Wielu muzyków nie było w stanie sprostać takiemu reżimowi, a ja potrzebowałem kogoś, kto będzie w pełni zaangażowany. Nie stać mnie na zabawę w półśrodki. Większość pierwszego składu Doomas stanowili studenci. Wydawało im się, że z dnia na dzień staną się gwiazdami, a kiedy ich oczekiwania rozmijały się z rzeczywistością, szybko tracili zapał. Nie potrafili zrozumieć, że to ciężki i mozolny proces wymagający wyrzeczeń.
Doomas, Ostry Grun 22.07.2016, fot. Verghityax
Sytuacja uległa poprawie, gdy do grupy dołączył Kalmi, gitarzysta. Najpierw było mu nie po drodze ze stylistyką, w jakiej poruszał się Doomas, gdyż jego korzenie muzyczne były odmienne od moich. On preferował techniczny death metal, ja wolałem doom z elementami gotyku. Mimo to uczyliśmy się od siebie, chodząc razem na rozmaite koncerty i poszerzając swoje horyzonty. Kalmi, który obecnie pełni rolę głównego kompozytora, umiejętnie połączył oba nasze światy. Ja zajmuję się już wyłącznie wokalami, promocją i marketingiem.
Ze znalezieniem odpowiedniego perkusisty było nieco trudniej. Przez dwa lata występowaliśmy nawet z automatem perkusyjnym, ale coś takiego kiepsko się prezentuje na scenie w zespole metalowym. Wreszcie w 2012 roku trafiliśmy na Erika Sabo, naprawdę utalentowanego bębniarza. Gość ćwiczy co najmniej dwadzieścia godzin tygodniowo. Niedawno został ambasadorem marki Czarcie Kopyto.
Doomas, Wałbrzych 26.08.2017, fot. Verghityax
Zarzuciłeś komponowanie muzyki na rzecz działań promocyjnych, lecz nadal jesteś wokalistą. Czy sam piszesz teksty, które potem śpiewasz?
Nie, Kalmi jest autorem tekstów. Ja przedstawiam mu swoje pomysły, nakreślam ogólną atmosferę, jaką powinny emanować, a następnie on ubiera to w słowa. Lubię wszystko, co mistyczne, tajemnicze i niezgłębione. Nie interesują mnie ładne piosenki o tańczących dziewczynach ani wywnętrzanie się na tematy polityczne.
Skoro o dziewczynach mowa, swego czasu w Doomas udzielała się wokalistka Zuzana Molnarova, której głos usłyszeć można na płycie "Seven Sins". Czemu wasza współpraca się skończyła?
Zuzana jest śpiewaczką operową, należała do zespołu w latach 2008 - 2010. Przyczyna naszego rozstania była prozaiczna. Faceci to świnie i w trasie lubią sobie pofolgować. Zachowania, które w męskim gronie uchodzą za normalne, dla kobiety z jej wykształceniem i obyciem były nie do zniesienia. Wiecznie bałaganiliśmy, stroiliśmy sobie rubaszne żarty, za kołnierz też nie wylewaliśmy. Ostatecznie miarka się przebrała i Zuzana odeszła. Na szczęście pożegnaliśmy się po przyjacielsku i wciąż utrzymujemy kontakt, ale nasza muzyczna współpraca zakończyła się.
Doomas, Ostry Grun 22.07.2016, fot. Verghityax
"LaMuerte", wasz drugi album studyjny, promował teledysk do utworu "Forlorn". Występujecie w nim kostiumach, których jednak nie używacie podczas koncertów. Nie przepadacie za nimi, czy są po prostu niepraktyczne?
To raczej kwestia braku spójności pomiędzy tym, jak graliśmy dawniej, a jak gramy teraz - w "Forlorn" ich zastosowanie było uzasadnione atmosferą utworu. Nasz materiał jest jednak na tyle zróżnicowany, że w przypadku pozostałych kompozycji wyglądalibyśmy w tych szatach głupio i absurdalnie.
Ten teledysk utrzymany jest w brudnej i mrocznej konwencji. To był wasz pomysł czy reżysera?
Koncept był nasz. Ktoś mógłby nam zarzucić, że uciekamy się do oklepanych motywów, ale też nie szukaliśmy nowych środków wyrazu. Klip miał być ponury, brutalny i sugestywny, i taki efekt udało się uzyskać. Nakręciliśmy dużo bardziej makabryczne sceny niż te, które widać w finalnej wersji, lecz po obejrzeniu ich na ekranie postanowiliśmy z nich zrezygnować. Były mocno przesadzone.