zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Dodheimsgard

22.05.2011  autor: Katarzyna "KTM" Bujas

Wykonawca:  Kvohst - Dodheimsgard (wokal)

strona: 2 z 3

W pisaniu muzyki wyznajecie zasadę "żadnych zasad". Sporo eksperymentujecie i używacie bardzo zróżnicowanych środków przekazu, podczas gdy większość kapel blackmetalowych wręcz unika jakiegokolwiek rozwoju, żeby przypadkiem nie przestać być "true BM". Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje?

Bycie "true BM" naprawdę niewiele mnie obchodzi. Podobnie jak to, co robią lub czego nie robią inne kapele. Nam przyświeca tylko jedna idea: "rób to, na co masz ochotę" i nie przejmuj się niczym innym. To naprawdę zadziwiające, że piętnaście lat po wydaniu przez nas "666 International" nadal istnieją kapele, dla których wprowadzanie do black metalu jakichkolwiek inspiracji innym gatunkiem to zbyt duża rewolucja! No proszę was...

Vicotnik opowiadał, jak funkcjonowała norweska scena blackmetalowa w Oslo w latach 90-tych. Podobno istniało coś takiego, jak okres próbny dla nowych kapel. Trzeba było grać przez co najmniej dwa lata i spełnić kilka warunków, żeby zyskać szacunek i zostać formalnie przyjętym przez środowisko. Wiesz coś na ten temat?

Myślę, że w dużej mierze to tylko takie pierdolenie. Ta cała norweska scena blacku w latach 90-tych to była zwykła banda dzieciaków, udających kogoś, kim nie są. Zadziwiające, w jakiś sposób wyszło z tego kilka naprawdę dobrych płyt. Ale z drugiej strony - morderstwa, aresztowania i odsiadki. Nie jestem co prawda Norwegiem i nie uczestniczyłem w tym ruchu, ale jako dzieciak byłem nim w jakimś stopniu zafascynowany. Kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, widzę że ta cała blackmetalowa scena składała się z dzieci i ich żałosnych zasad i dogmatów. Nie wiem, czy robili sobie jakieś testy i okresy próbne. Według mnie banda gówniarzy po prostu popisywała się przed sobą nawzajem. Powstawało wtedy wiele kapel, a duża część znikała tak szybko, jak się pojawiła. Były też zespoły, które grały od lat, a i tak nie udało im się przetrwać. Wiesz, według mnie receptą na sukces jest talent, kreatywność i determinacja. No i przede wszystkim łeb do interesów. Chociaż czasami wybijają się kapele, które nie prezentują sobą absolutnie nic i to już jest naprawdę dołujące. Jak w piosence Swans "wielu gnojkom się udaje" (Swans "Failure" - przyp. red.). I to już nie ma nic wspólnego z zasadami albo jakimś wyimaginowanym poczuciem "bycia kultowym". Prawda jest też taka, że jeśli zbyt wielką wagę przywiązujesz do tego, co dzieje się w środowisku, z którego pochodzisz i co się tam gra, w ogóle się nie rozwijasz. I to właśnie stało się z norweską sceną blackową. Było zbyt duże zapotrzebowanie na "norweskie granie" i rynek się przesycił. Zdecydowanie wolę taką sytuację, jaka ma miejsce teraz - media nie zwracają już takiej uwagi na to, skąd pochodzą kapele. Liczy się to jak grasz, a nie skąd jesteś.

To ortodoksyjne, stare środowisko bardzo lubi wieszać etykietkę "pozerzy" na zespołach, którym udało się osiągnąć sukces. Słyszałeś może, kto jest najmniej szanowany wśród norweskich muzyków?

Wiesz, po pierwsze to nie jest tak, że w Norwegii funkcjonuje jakaś Izba Lordów, która orzeka, kto jest true, a kto nie. To tylko ludzie, zarówno muzycy, jak i fani, którzy wyrażają swoje opinie. Na scenie metalowej jest pełno pozerów, nie tylko w Norwegii, ale i na całym świecie. Zresztą dotyczy to nie tylko metalu, ale każdego gatunku muzycznego. Mnie obrabianie dupy innym kapelom zwyczajnie nie interesuje. Dla mnie wszystkie zespoły, które ciężko pracują na swój sukces, zasługują na szacunek. Gdybyś spytała mnie, czy Emperor i Dimmu Borgir fajnie grają, powiedziałbym ci, że ich muzyka jest śmieszna. Ale pracowali ciężko na swoje osiągnięcia i tym bronią swojego miejsca na scenie metalowej. Może i wyglądają jak banda pozerów, ale na pewno się tak nie zachowują. Jeśli już mam być czymś zniesmaczony, to raczej takimi sezonowymi zespolikami, które pojawiają się, bo jest na coś trend i można szybko wypłynąć, jeśli się w niego wpasujesz. A są i stare kapele, które robią sobie teraz cover-up na tatuażach Emperora... jeśli wiesz, o co chodzi... (śmiech). Myślę, że wszyscy metalowcy z Norwegii, którzy mają dość oleju w głowie, są dumni z tego, że mają tak silną scenę metalową. Pozerzy czy nie, te kapele też przyczyniły się do jej rozwoju. Na przykład w Finlandii wszyscy równo jadą po HIM, a zapominają o tym, że dzięki tym kolesiom naprawdę rozwinęła się tutejsza scena. O, albo Nightwish. Mnie też bolą uszy, jak tego słucham, ale wiem, jaki jest wkład takich kapel w funkcjonowanie tego środowiska. Pośrednio to także dzięki nim mogę sobie iść do knajpy i posłuchać przy piwie Slayera, Voivod albo innej cięższej muzyki. Trzeba spojrzeć na to szerzej, żeby zrozumieć, że właśnie dzięki tym komercyjnym, znanym kapelom lepiej rozwija się całe środowisko.

To skoro jesteśmy przy metalowym środowisku... jak dogadujecie się z byłymi członkami DHG? Najbardziej znani muzycy, którzy przewinęli się przez wasz skład, to chyba Fenriz z Darkthrone, Galder z Dimmu Borgir i Czral z Aura Noir. Macie z nimi kontakt?

Ja osobiście jestem w dobrych stosunkach z Aldrahnem, Czralem i Fenrizem. Galdera nie miałem okazji poznać. Vicotnik chyba też ma dość fajny kontakt z tymi wszystkimi kolesiami i chętnie zamienia z nimi słowo, jeśli wpadną na siebie w knajpie albo na ulicy. Ale wiesz, rozmawiamy o kapeli, która zaczynała w latach 90-tych. Od tamtego czasu każdy jakoś poukładał sobie życie, mnóstwo się zmieniło i może się okazać, że po tylu latach tak naprawdę nie wiadomo, o czym ze sobą rozmawiać. Ale na pewno nie przewidujemy żadnych wielkich powrotów. Ci goście odeszli swojego czasu, a DHG poradził sobie bez nich. Wszyscy życzymy sobie dobrze i cieszymy się, jeśli byłym muzykom DHG powodzi się w ich muzycznej podróży. Istnieje tylko zdrowa rywalizacja i ja na przykład jestem pewien, że jeszcze nie raz usłyszymy coś fajnego nagranego przez każdego z tych kolesi. Co ciekawe, większość najbardziej utalentowanych metalowych muzyków z Oslo albo przewinęła się przez Dodheimsgard, albo w inny sposób była z nami związana, a to chyba najlepiej świadczy o zdolnościach Vicotnika i całej kapeli.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Dodheimsgard
Chemik
Chemik (wyślij pw), 2011-05-26 21:04:07 | odpowiedz | zgłoś
Chłopaczyna ma bardzo zdrowe podejście do tego wszystkiego - podobnie jak jego kompan z zespołu - porównanie do kolejki w lunaparku jest porażające:- )
Dodheimsgard
Gryzelda
Gryzelda (wyślij pw), 2011-05-24 13:43:54 | odpowiedz | zgłoś
Mam ich jedną płytę - jeszcze na kasecie nagraną "Kronet til konge" - w liceum była wałkowana non stop;) innych niestety nie słuchałam ale obadam na pewno :)
Dobry wywiad
Christophoros
Christophoros (wyślij pw), 2011-05-23 20:49:15 | odpowiedz | zgłoś
Nie znam zespołu, ale gość mówi bardzo sensownie. Dobry wywiad.
re: Dobry wywiad
CozzY (gość, IP: 77.252.233.*), 2011-05-24 13:29:46 | odpowiedz | zgłoś
Dokładnie! Chyba już nie pamiętam tak fajnego wywiadu w rockmetal.pl. I pytania sensowne i odpowiedzi na poziomie. DHG (wtedy jeszcze pod starą nazwą) skończyłem słuchać na Satanic Art, ale potem wydali mi się za mało true ;) Chyba trzeba będzie sprawdzić co grają bo raz że gusta mi się mocno zmieniły od tego czasu, a i to co facet mówi brzmi przekonująco.

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?