zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Bolzer

28.09.2016  autor: Katarzyna "KTM" Bujas

Wykonawca:  Okoi 'KzR' Jones - Bolzer (wokal, gitara)

strona: 1 z 3

Zespół Bolzer wdarł się przebojem na scenę muzyki ekstremalnej, jeszcze zanim wydał swój pierwszy album długogrający. Demo i dwie EP-ki wystarczyły, aby pochodzący ze Szwajcarii duet dzielił scenę z czołowymi przedstawicielami gatunku. Wielkiemu sukcesowi tej formacji towarzyszy jednak równie wiele kontrowersji, co zachwytów. Z powodu pogańskiej symboliki, którą posługuje się lider - Okoi Jones, Bolzer był wielokrotnie posądzany o propagowanie rasistowskich treści. O fałszywych oskarżeniach, ale i o ciężkiej pracy, biznesie muzycznym i fenomenie muzyki Bolzer, rozmawiałam ze skromnym i kulturalnym człowiekiem, któremu sukces ani trochę nie przewrócił w głowie i dla którego tworzenie szczerej i prawdziwej muzyki ma o wiele większą wartość niż kontrakt w dużej wytwórni. Mimo późnej pory, zmęczony po swoim koncercie na festiwalu "Gothoom", wokalista i gitarzysta Okoi Jones poświęcił mi ponad pół godziny na udzielenie wywiadu.

Bolzer, Ostry Grun 21.07.2016, fot. Verghityax
Bolzer, Ostry Grun 21.07.2016, fot. Verghityax

rockmetal.pl: Media określają przebieg dotychczasowej kariery Bolzer jako jeden największych sukcesów w muzyce ekstremalnej ostatniej dekady. Nie wydaliście jeszcze płyty długogrającej, a popularność zespołu już jest godna pozazdroszczenia. Jak do tego doszło?

Okoi 'KzR' Jones, Bolzer: Można nazywać to sukcesem, ale dla mnie to po prostu duże zainteresowanie muzyką Bolzer ze strony fanów ekstremalnej muzyki. Oczywiście nie wydarzyło się to z dnia na dzień. Stało się to z dwóch przyczyn. Po pierwsze, bardzo dużo koncertujemy. Staramy się docierać z naszą muzyką do wielu miejsc, grać dla ludzi na żywo i stwarzać jak najwięcej możliwości bezpośredniego odbioru naszej twórczości. To wymaga od nas naprawdę wielu wyrzeczeń. Częste wyjazdy powodują, że mamy dość ograniczone możliwości zarobkowania w domu i w większości jesteśmy zdani na to, co zarobimy w trasie. Po drugie, bardzo wiele zawdzięczamy ludziom, z którymi współpracujemy. Patrick z wytwórni Iron Bonehead bardzo pomógł nam wypromować demo, które u niego wydaliśmy, a następnie Darragh z Invictus Productions w Irlandii, gdzie wydaliśmy EP-kę "Soma", również wykonał kawał znakomitej roboty. Mamy przy sobie wspaniałych przyjaciół i bardzo to doceniamy.

Czy to z tego powodu nie planujecie na razie podpisać kontraktu z żadną większą wytwórnią?

Dokładnie tak. Przez ostatnie trzy lata otrzymaliśmy wiele propozycji od naprawdę dużych metalowych wytwórni, ale wszystkie odrzuciliśmy. Wolimy współpracować z ludźmi, z którymi łączy nas jakaś personalna więź. Uczucie przyjaźni i braterstwa ma dla nas większą wartość niż wielkie nazwy. Patrick z Iron Bonehead jest z nami od początku i pomógł nam, kiedy zaczynaliśmy od zera. Chcemy teraz okazać swoją wdzięczność i udowodnić, że my też jesteśmy wiernymi przyjaciółmi. To poniekąd kwestia honoru. Poza tym wokół tych wielkich wytwórni krąży wiele mitów i plotek, z których niestety znaczna część okazuje się prawdą. Jest wiele zespołów, które po znakomitym debiucie trafiło pod skrzydła takich kolosów i okazało się, że ich kolejne wydawnictwa nie miały już w sobie tej energii, która sprawiła, że wytwórnia zainteresowała się zespołem i złożyła mu ofertę. Jeśli twoja druga i trzecia płyta nie będzie miała w sobie takiego samego ognia co debiut, żadna duża firma nie będzie marnować czasu, żeby wymyślać cuda dla twojej promocji. Takie zespoły stają się prędzej czy później zespołami drugiej kategorii i nie mogą liczyć na nic nadzwyczajnego ze strony swojego wydawcy. Przykro to mówić, ale w tych naprawdę wielkich wytwórniach nie ma czegoś takiego jak zasady, metalowe braterstwo i tym podobne slogany. Liczy się tylko sprzedaż. Zupełnie jak na rynku muzyki pop. W rezultacie wiele zespołów, chcąc utrzymać swoją pozycję, idzie na mniejsze lub większe kompromisy, żeby poprawić wyniki sprzedaży. My nie chcemy tego robić, dlatego kontrakt z wielkimi wytwórniami w ogóle nie wchodzi w grę w przypadku Bolzer. Powodem, dla którego w ogóle zabieramy się za pisanie muzyki, jest to, że chcemy coś wyrazić, a to wypływa z naszych emocji i aktualnego stanu ducha. Przepisem na sukces Bolzer być może jest właśnie ta szczerość w naszej muzyce i to, że wypływa ona bezpośrednio z nas, a nie jest wynikiem chłodnej kalkulacji. Dlatego jest dla nas ważne, aby współpracować z ludźmi, którzy nam to umożliwią.

Bolzer, Ostry Grun 21.07.2016, fot. Verghityax
Bolzer, Ostry Grun 21.07.2016, fot. Verghityax

Bolzer jest zespołem dwuosobowym. Dlaczego nie zdecydowaliście się na rozszerzenie składu na koncerty?

Bo nam to niepotrzebne. Tak ograniczony skład nie jest wynikiem jakiegoś przebiegłego planu, lecz po prostu pewnego dnia ja i Fabian zaczęliśmy sobie razem jammować, a że szło to we właściwym kierunku, nie zapraszaliśmy do zespołu dodatkowych muzyków.

Jak poznaliście się z Fabianem?

Poznaliśmy się w Zurychu. Pochodzę ze Szwajcarii, ale wychowywałem się w Nowej Zelandii, dokąd wyemigrowali moi rodzice. Wróciłem do kraju dziesięć lat temu i właśnie wtedy zaczęła się moja znajomość z Fabianem (Fabian "HzR'"Wyrsch - perkusista, przyp. red.). Okazało się, że mamy wspólne zainteresowania i podobny gust muzyczny. Najpierw po prostu się kumplowaliśmy, a po prawie roku znajomości zdecydowaliśmy, że spróbujemy coś razem pograć. Nie było żadnego konkretnego planu. Chcieliśmy zobaczyć, co z tego wyjdzie. Na początku graliśmy całkiem inną muzykę, niż teraz w Bolzer i przez chwilę rozważaliśmy nawet zwerbowowanie do składu basisty. Jednak po przesłuchaniu trzech osób stwierdziliśmy, że to nienajlepszy pomysł. Nie było między nami tego samego muzycznego porozumienia. Zdecydowaliśmy, że zamiast tracić czas na szukanie człowieka, który zrozumie to, co mamy do przekazania, po prostu będziemy kontynuować jako duet i postaramy się najlepiej wykorzystać nasz potencjał.

Jak rekompensujecie brak gitary basowej w brzmieniu Bolzer?

Na początku grałem po prostu na dwóch wzmacniaczach, bez żadnego dodatkowego basowego brzmienia. Z czasem dotarło do mnie jednak, że brzmienie gitary wymaga wzbogacenia o basowe częstotliwości, dlatego zdecydowałem się na użycie rozdzielacza sygnału gitarowego i basowego. Szersze spektrum dźwięku pomaga mi osiągnąć to, że gram na gitarze dziesięciostrunowej. Zaczynałem od modelu BC Rich Bitch z lat osiemdziesiątych. Udało mi się kupić naprawdę świetny egzemplarz w dobrej cenie. To na tej gitarze nagrywałem demo i dwie EP-ki. Jej możliwości uświadomiły mi, że mogę dołączyć jeszcze basowy wzmacniacz i poszerzyć spektrum brzmienia. Służyła mi świetnie na wszystkich dotychczasowych wydawnictwach. Sprzedałem ją dopiero niedawno. Teraz gram na gitarze zrobionej przez mojego przyjaciela, angielskiego lutnika Duncana Jamesa. Nie byłem zbyt zadowolony z poprzedniego modelu, który zamówiłem w Neal Moser Guitars, więc zdecydowałem się na kolejną gitarę robioną na zamówienie. Teraz jest idealnie. To wiosło ma wspaniały sustain, do tego jest praktycznie niezniszczalne, a na dodatek bardzo wygodne.

Bolzer na scenie jest bardzo oszczędny w środki przekazu. Wygląda, że stawiacie na szczerość i prostotę.

To prawda, nasze koncerty nie są przemyślanym, sztucznym show. To, co widać na scenie, to szczery przekaz i naturalna energia, która towarzyszy nam przy graniu. Nie udajemy kogoś innego i nie wymyślamy jakichś specjalnych elementów choreografii, które w żaden sposób nie odzwierciedlałyby tego, jacy naprawdę jesteśmy. Nasz wizerunek na scenie jest dość surowy i organiczny, ale taka właśnie jest nasza muzyka.

Takie samo przesłanie niesie nazwa zespołu.

Zgadza się, "Bolzer" to nazwa utworzona od czasownika "bolzen", który oznacza zrobienie czegoś z wielką dawką energii i agresji, nie zważając na konsekwencje i bez konkretnego celu. To bardzo szerokie pojęcie, ale jego wydźwięk estetyczny dobrze odzwierciedla naszą muzykę. Daje też możliwość szerokiej interpretacji i metaforycznego przekazu.

« Poprzednia
1
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- Bolzer

Na ile płyt CD powinna być wieża?