- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Blaze Bayley
Wykonawca: | Blaze Bayley - Blaze Bayley (wokal) |
strona: 3 z 4
Blaze Bayley, Lublin 29.03.2013, fot. Robert Rojewski
Brałeś kiedyś lekcje śpiewu?
Praktycznie od samego początku. Oczywiście, jestem naturszczykiem. Na własną rękę uczyłem się, jak trzymać tonację przy akompaniamencie fortepianu. I wtedy, ilekroć natrafiałem na problem lub czułem się niepewnie, szedłem do nauczyciela po pomoc. Nawet, gdy już byłem w Iron Maiden, nadal korzystałem z lekcji śpiewu. Będąc wokalistą metalowym, jest niezwykle ważne, by poznać swoje możliwości, a także przyswoić sobie, jak śpiewać z najmniejszym obciążeniem dla twojego głosu. Niełatwo jest utrzymać dobrą kondycję wokalną w trasie. Jeśli pracujesz w stałym miejscu, to wszystko jest prostsze, ponieważ wracasz na noc do domu, śpisz w swoim łóżku i masz swoją rutynę. Śpiewając w kapeli metalowej, czasem dajesz pięć czy sześć koncertów tygodniowo, pokonujesz setki kilometrów i pół dnia spędzasz w busie. Prowadząc taki tryb życia, szybko można wypaść z formy. Dlatego każdy wokalista powinien dobrze znać swój organizm i podejmować wszelkie niezbędne środki, by chronić swój głos. Bo koniec końców, to twoje narzędzie pracy.
Czy potrafisz grać na jakimś instrumencie?
Odrobinę na gitarze i na klawiszach. Teraz żałuje, że nie chwyciłem za gitarę wcześniej, ale staram się nadrobić braki. Jeśli kiedykolwiek stanę na scenie z gitarą, będzie to raczej instrument akustyczny, niż elektryczny.
Wspomniałeś wcześniej, że dużo koncertujesz. Jak wygląda twój powrót do domu? Czym zajmujesz się, kiedy nie szalejesz na scenie?
Uwielbiam jeździć na motorze. Mam stary model Yamahy V-Twin - Virago 1100. Nie jest to może najpotężniejsza maszyna na świecie, ale za to bardzo prosta w obsłudze i praktycznie niezawodna. A jeśli pomiędzy kolejnymi trasami pojawia się zbyt długa przerwa, wtedy zwyczajnie szukam pracy, choćby na kilka tygodni. Nie sprawia mi to problemu, ponieważ nie sądzę, żebym w jakiś sposób był bardziej wyjątkowy od pozostałych. Jasne, mam kupę szczęścia, mogąc robić to, co kocham, lecz w razie konieczności potrafię tyrać w fabryce czy magazynie. Mówię to z poczuciem godności i dumy, bo wiem, że jestem w stanie wykonać dobrą robotę, gdy się takowej podejmę. Naczelnym priorytetem dla mnie jest zapewnienie bytu mojej rodzinie. Poza tym, jeżeli chcę tworzyć muzykę na swoich zasadach, a nie pod czyjeś dyktando, muszę iść do pracy. Staję się wówczas Blaze'em Bayley pracującym w fabryce albo Blaze'em Bayley pracującym w magazynie. Czasem ludzie mnie rozpoznają i dziwią się, co ja tu robię. A ja im odpowiadam: "Zarabiam na życie, tak samo, jak wy".
Dzięki swojej rozpoznawalności wielokrotnie gościłeś na wydawnictwach innych artystów. Czy lubisz tego typu współpracę?
O tak, jest to coś, co pociągało mnie od bardzo dawna. W Iron Maiden nie miałem możliwości bawić się w projekty poboczne, ale jako solowy wykonawca mam wolną rękę. Nagrałem gościnne wokale między innymi dla francuskiej kapeli Lonewolf. To świetna zabawa i część bycia muzykiem.
Bodaj największym spośród twoich gościnnych występów był udział w koncercie Doro na "Wacken Open Air" w 2004 roku. Jak doszło do tego, że zaśpiewaliście razem na scenie?
Doro jest uroczą damą. Znajomość nawiązaliśmy poprzez agenta. Gdzieś tam zrodził się pomysł, bym wziął swoją kapelę i supportował Doro na trasie, co wyszło naprawdę fajnie. Potem z jej strony nadeszło zaproszenie, bym pojawił się na specjalnym koncercie, gdzie oprócz zespołu miała zagrać orkiestra symfoniczna. Bardzo miło wspominam te chwile.
W solowej karierze jest trochę gorzej z repertuarem,ale nie dno i muł.
Za to prawdziwą heavymetalową siłę stanowią jego znakomite solowe albumy (oprócz ostatniego "The King of Metal").
Barwa głosu to już rzecz gustu, dla mnie ma zajebisty mroczny i ciężki ton.
Nie chce porównywać IM z Blazem, ale sam dużo częściej muzycznie wracam do pana Bayleya.