- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
książka: Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World
strona: 1 z 2
Kilka lat temu dostałem od mojej szwagrowskiej, która wspiera brytyjską gospodarkę, w charakterze prezentu gwiazdkowego bardzo interesującą książkę. Nosi ona buńczuczny tytuł "Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World", który można by przetłumaczyć jako "Heavymetalowy piorun. Okładki albumów, które rozjebały świat". Dwóch autorów, Neil Aldis i James Sherry, przypomniało albumy, które ozdobiły szokujące, zdumiewające, olśniewające, bluźniercze czyli po prostu heavymetalowe arcydzieła graficzne. Miło wiedzieć, że brytyjscy fani mogą fascynować się takimi lekturami, bo w biednej Polsce podobne zestawienia mogą pojawiać się co najwyżej w serwisach internetowych, ewentualnie w prasie muzycznej (ale na mniejszą skalę i to przeważnie jako średnio udane rankingi). Tu otrzymujemy zestawienie subiektywne, w którym główny nacisk kładziono na kapele brytyjskie, ale zarzut o dyskryminację innych nacji byłby bezpodstawny, ponieważ autorzy istotnie przedstawili płyty wybitne pod względem walorów graficznych.
Już sama książka prezentuje wysoki poziom edytorski: oprawa jest miękka, lecz zarówno ona, jak i wszystkie karty są drukowane na usztywnionym, lakierowanym papierze. Jest jednak duża wada: blok książki jest źle sklejony z oprawą. Pomimo tego, że obchodziłem się z nią, jak z Biblią, to i tak wszystko się rozkleiło. Karty jeszcze trzymają się razem, ale przy bardziej "intensywnym" czytaniu i one mogłyby się rozsypać. Wynagradza ten niedostatek jakość zdjęć i ogólnie treść książki. Na czarnej okładce mamy pysk diabła, pieczęć z napisem "Parental Advisory. Explicit Content" - nieodłączny symbol płyt metalowych, tytuł wybity ozdobną czcionką oraz informację, że "foreword by Scott Ian, Anthrax". Z pewnością Ian jest jednym z tych muzyków sceny metalowej, który uważnie obserwował jej rozwój, toteż jego przedmowa ma tu swój sens. Najogólniej mówiąc, stwierdza on, że w czasach, kiedy muzyka "pakowana" była na winylach, młodzi wyznawcy często dokonywali wyboru konkretnej płyty właśnie z uwagi na okładkę - im bardziej udana, tym lepsza sprzedaż płyty. Dużo się jednak zmieniło po wprowadzeniu na rynek płyt CD, które można było w sklepie przesłuchać i na tej podstawie dokonać wyboru. Szef Anthraxu wspomina wyprawę do sklepu muzycznego ze swoim ojcem w 1975 r. Wtedy to wpadła mu w oko płyta Kiss "Alive!", od której wszystko się u niego zaczęło. Fajna jest też anegdota dotycząca Motorhead. Pewnego razu Scott szperał wśród płyt i zobaczył "Ace Of Spades". "Fajne" - pomyślał. "Ci kolesie wyglądają jak meksykańscy bandyci". Kiedy w domu odpalił winyla, doznał szoku. Nie mógł zrozumieć, jak zespół z Meksyku może grać tak szybko.
Książka zawiera osiem rozdziałów, posłowie, indeks zespołów, spis artystów i wytwórni płytowych oraz podziękowania. Ma też dedykację: "This book is dedicated to Milo, Maisy, and Sadie, metal nuggets in the making, and to Vanessa and Jane, for putting up with years of metal hell. Hail Satan!". Materiał posegregowany został mniej więcej według gatunków metalu. Generalnie fotografie prezentowane są w małym rozmiarze tak, by na jednej stronie mogły się zmieścić cztery obrazki, ale kiedy dochodzimy do płyty przełomowej lub bardzo udanej grafiki, wtedy wydawca - nie szczędząc miejsca - ukazuje ją na całej stronie. Każdy rozdział zawiera wprowadzenie traktujące o przełomowym momencie w historii rocka oraz zatrzymuje się tam, gdzie rzeczywiście wybrane płyty zatrzęsły światem.
Rozdział pierwszy, wymownie zatytułowany "For Those About to Rock...", wyszczególnia okładki płyt z pierwszego okresu, kiedy heavy metal dopiero powstawał, kiedy hard rock i surowy rock and roll zdobywały coraz liczniejsze, a może należałoby powiedzieć coraz mroczniejsze dusze. Wszyscy dobrze wiemy, że pierwszym zespołem heavymetalowym był Black Sabbath, więc nie mogło zabraknąć okładki przedstawiającej upiorną kobietę w czerni na tle starego domostwa. Nie mniej słynne są okładki do płyt "Paranoid" (1970), "Volume 4" (1972) i "Sabbath Bloody Sabbath" (1973); ta ostatnia dodatkowo miała bardzo interesujący tył, w którym tajemnicze postaci rozpaczają nad leżącym w łożu mężczyzną. Bardzo silny wstrząs w swojej epoce musiały wywołać okładki płyt Kiss (tu jedynie "Destroyer" 1976). W tym rozdziale nie mogło zabraknąć AC/DC, ale o dziwo wyeksponowali autorzy jedynie "High Voltage" (1976) oraz "If You Want Blood" (1978). Na swój sposób wulgarne, choć bez dosadności były okładki Scorpionsów. Która "normalna" baba nie obraziłaby się za "Lovedrive" (1979) czy za "Animal Magnetism" (1980). Wiekopomnym dziełem jest dla mnie "British Steel" (1980) - najbardziej obok "Painkillera" (1990) fantastyczna okładka Judas Priest, który to raczej miał gówniane covery. Na całą stronę wyeksponowany została front płyty "Wheels Of Steel" (1980) Saxon. Niezmiennie doskonałymi okładkami mogły się poszczycić zespoły dowodzone przez Kinga Diamonda. Z racji osobistych zainteresowań moją uwagę przykuła rubryka poświęcona Motorhead. Dowiadujemy się z niej, że tak muzycznie, jak i graficznie trochę zamieszania wywołały albumy "Overkill" (1979), "Bomber" (1979), "Ace Of Spades" (1980) i "Another Perfect Day" (1983). Artystą odpowiadającym za te "front covery" był Joe Petagno, który poznał Lemmy'ego jeszcze w czasie jego działalności w Hawkwind. Snagletooth, którego wymyślił, stał się ikoną zespołu, przy czym - rzecz przedziwna - najsłynniejsza płyta zespołu ukazuje nie Szablozębego, a muzyków stojących na wydmie.
"Lipstick and Leather" to tytuł rozdziału drugiego i chyba nie trzeba wyjaśniać, że będzie on traktował o glam metalu. Za przełomową dla tego gatunku płytę uważa się "New York Dolls" (1973) zespołu o takiej samej nazwie. Mamy więc na okładce pięć ciot, które wyglądają w połowie jak faceci i w połowie jak baby, oraz nazwę kapeli wymalowaną - a jakże! - różową szminką. I najczęściej okładki zespołów z tego kręgu obracają się wokół autoprezentacji, gdzie dominującymi rekwizytami są skórzane wdzianka, ćwiekowane pasy, tapirowane kudły, pończochy, trochę erotyki i śmierci, i motocykle. Za reprezentatywne grafiki uznamy: "Two Steps From The Move" (1984) Hanoi Rocks, "Stay Hungry" (1984) Twisted Sister, "We Reserve The Right" (1984) Madame X, "Girls, Girls, Girls" (1987) Motley Crue czy "Night Songs" (1986) Cinderella. Ale są też bardziej mylące przykłady: "Slave To The Grind" (1991) Skid Row wygląda jak replika dawnego obrazu, "London" (1989) Horse mógłby zakupić punkrockowiec, "L. A. Guns" (1988) L.A. Guns to również wciągająca okładka o pewnych skojarzeniach z hard rockiem. Oceniając płytę tylko po wyglądzie, trudno czegoś spodziewać się po muzyce Guns N'Roses, a przecież "Appetite For Destruction" (1987) czy "GN'R Lies" (1988) są w pewien sposób urzekające. A ich muzyka... no, trzeba taką lubić.
Rozdział zatytułowany "Metal Thrashing Mad" otwiera okładka zespołu, który wywrócił na lewą stronę dokonania Motorhead, czyli Venom. Debiutancka płyta "Welcome To Hell" (1981) w równym stopniu była prekursorska dla black metalu co thrash metalu. Czarne tło oraz narysowany pentagram z kozłem w środku w takim żółtawym kolorze, które od razu nasuwają skojarzenia ze zwierzęcym jadem, to strzał w dziesiątkę. Nikt, kto wybierał taką płytę, z taką okładką nie mógł się spodziewać po muzyce czego innego niż bluźnierczych tekstów i szalonej diabolicznej muzyki. Thrash metal w ogóle hołdował kontrowersyjnym okładkom, niektóre z nich stały się tak sławne, że wystarczy rzut oka, by nie pomylić zespołu z żadnym innym. Kilka przykładów: Anthrax "Among The Living" (1987) i "State Of Euphoria" (1988), Exodus "Bonded By Blood" (1985), Metallica "Ride The Lightning" (1984) i "Master Of Puppets" (1986), Megadeth "Peace Sells... But Who's Buying" (1986), Overkill "Taking Over" (1987), Nuclear Assault "Survive" (1988), Pantera "Vulgar Display Of Power" (1992). Osobna rubryka poświęcona jest okładkom Slayera, którego największy sukces "Reign In Blood" (1986) współtworzył grafik Steve Byram. Wspaniałymi grafikami mogą też się poszczycić europejscy giganci z Kreatora. Te okładki trudno jednoznacznie sklasyfikować, bo są niektóre poważne, inne epatują grozą, jeszcze inne wprowadzają nastój ironicznego dystansu, jak na przykład słabo u nas znane "Quack Em All" (1989) Metal Duck czy "The Meaning Of Life" (1990) Tankard. W tej kategorii z pewnością zmieściłyby się nasz Acid Drinkers, gdyby autorzy mieli świadomość, że taki zespół w ogóle istnieje.



Sama recenzja ani mnie nie zachęca, ani nie zniechęca do kupna książki - ot, informacja na temat zawartości. Nie jest to zarzut. Może po prostu wolę mieć swój ranking niż interesować się cudzym i po prostu nie jestem targetem książki.
Niemniej jednak szanuję za inicjatywę i wysmarowanie tego nie należącego do najkrótszych tekstu.
Nie widząc nigdy tej książki wiem, że nie ma ale chociaż sygnał zaczepny, ponieważ to wg mnie zaj.....a okładka. lecz pewnie odbiega od kanonu oceny w omawianej pozycji.