zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku poniedziałek, 28 kwietnia 2025

książka: Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World

19.02.2013  autor: Mikele Janicjusz

strona: 2 z 2


Osobny passus poświęcony został Iron Maiden, a właściwie ich nadwornemu grafikowi Derekowi Riggsowi, który stworzył maskotkę zespołu - postać Eddiego, jak również wszystkie okładki ich klasycznych albumów. Nie trzeba przypominać, jak ważną rolę odegrały w karierze Brytyjczyków tak znakomite płyty, jak: "Killers" (1981), "The Number Of The Beast" (1982), "Piece Of Mind" (1983), "Powerslave" (1984), "Somewhere In Time" (1986) i "Seventh Son Of A Seventh Son" (1988). Jednak tą najbardziej ukochaną grafiką spośród wszystkich dokonań Riggsa pozostaje "Live After Death" (1985). Ona chyba najczęściej wybierana jest przez fanów, którzy decydują się na zakup koszulki lub bluzy Iron Maiden. Ma w sobie to wszystko, co powinna mieć okładka płyty heavymetalowej - mrok, odpowiednią kolorystykę (granatowo-żółta), przesłanie, pewną dozę mistycyzmu, który my, metalowcy, tak lubimy.

W czwartym rozdziale wrzucono do wora pod nazwą "Requiem For Metal" głównie okładki płyt deathmetalowych, ale nie tylko. Płyta, która - zdaniem Aldisa i Sherry'ego - wywołała ów przewrót umysłowy, a wraz z nią grafika, stworzone zostały przez kapelę Possessed. Mowa oczywiście o albumie "Seven Churches" (1985). I podobnie, jak w przypadku Venom, tu również dostajemy surowy obraz, zrozumiały tylko dla wtajemniczonych. Głównym motywem dekoracyjnym jest odwrócony biały krzyż, bo to ów chrześcijański symbol stał się głównym celem ataków najbardziej radykalnych ruchów metalowych. Ale w niniejszym zestawieniu znajdziemy też - moim zdaniem - najbardziej ohydną okładkę w całej książce - chodzi o "Reek Of Putrifaction" (1988) Carcass. Niby nic takiego, a jednak jeśli przyjrzeć się dokładniej, to można zwymiotować: na całej przestrzeni leżą porozrzucane szczątki ludzkie (bez wyjątku zmasakrowane), tu ręka, tam noga, gdzieś flaki, a między nimi płód. Wszystko tak okropne, bo jakby bardziej rzeczywiste niż rysunkowe fantazje Cannibal Corpse. A propos Amerykanów. Też znajdziemy ich dzieła: "Eaten Back To Life" (1990) i zajmujący całą szerokość stronicy "Butchered At Birth" (1991). Główną dominantą graficzną płyt z tego nurtu jest wszędobylska śmierć, śmierć w każdej postaci, w każdym symbolu i w każdym stadium. Tematu nie wyczerpiemy, ale z tych najznamienitszych przykładów przypomnijmy co bardziej udane dzieła: "Torture Garden" (1989) Naked City, "Altars Of Madness" (1989) Morbid Angel, "Beneath The Remains" (1989) Sepultury, cała kolekcja płyt Death i Obituary, "Death Shall Rise" (1991) Cancer, "Matandos Gueros" (1993) Brujeria oraz (uwaga!) "Sothis" (1994) Vader. Wspomniałem, że do tego wora wrzucono nie tylko okładki albumów deathmetalowych. No bo za takie trudno uznać "Sumerian Cry" (1990) Tiamat lub "A'arab Zaraq Lucid Dreaming" (1997) Therion.

Najkrótszy rozdział ("Fuck You, I Won't Do What You Tell Me") mają buntownicy lub mówiąc mniej dosadnie nonkonformiści. Nawet trudno mi wymyślić, jakim mianem określić ich muzykę, bo grunge jest pojęciem zbyt wąskim, a alternatywa - zbyt szerokim. W każdym razie znajdziemy tu obrazy z płyt takich, jak "Nothing's Shocking" (1988) Jane's Addiction, "The Real Thing" (1989) Faith No More, "Blood, Sugar, Sex, Magik" (1991) Red Hot Chili Peppers, "Nevermind" (1991) Nirvana, "Nymphs" (1991) Nymphs, "Rage Against The Machine" (1992) Rage Against The Machine, "Meantime" (1992) Helmet, "Undertow" (1993) Tool, "The Origin Of The Feces" (1994) Type O Negative. Wyrażając swoje własne zdanie, chciałbym zakomunikować, że ten nurt jest mi zupełnie obcy, poza nazwami kapel nie znam nic z ich muzyki. Albo może inaczej: słuchałem niegdyś grunge'a, trochę poznałem Red Hot Chili Peppers. Ale dziś nie mam sentymentu do tamtych kapel. I dzięki tej książce wiem czemu. Po prostu nie znalazłem nic ciekawego w ich muzyce, a żadna z tych okładek nie dała szans na to, bym z ciekawości sięgnął po płytę.

Najbardziej przewidywalne okładki tworzą przedstawiciele nurtu blackmetalowego. Każdy, kto siedzi w metalu, stojąc w wielkim sklepie muzycznym, z łatwością powyciąga wszystkie płyty blackmetalowe. Czym się charakteryzują? Albo ukazują członków zespołu z obowiązkowo pomalowanymi ryjami i w czarnych skórzanych uniformach, albo ukazują krajobraz dalekiej północy (dzikie lasy, ostre granie skał, wieczna zima), albo zawierają motywy wampiryczno - diaboliczne. To oczywiście konieczne uogólnienie, ale pozostałe 5 procent kapel, które inaczej podchodzą do kwestii graficznej, nie może wpłynąć na całokształt. Zresztą nie one zdecydowały o popularności gatunku. Za prekursora uważa się nieistniejący już szwedzki projekt Bathory. Okładki takich płyt, jak "Bathory" (1984), "The Return" (1985), "Under The Sign Of The Black Mark" (1987) zdefiniowały nie tylko podejście kontynuatorów do black metalu, ale i grafików do projektów okładek. Wśród wyróżniających się grafik należy dostrzec "Deathcrush" (1987) Mayhem, doskonałe okładki miały trzy pierwsze nowatorskie płyty Burzum, w podobny klimat szedł "Dark Medieval Times" (1994) Satyricon, "Vinterskugge" (1994) Isengard, w wyjątkowo ponury nastrój wpędza "Through Chasm, Caves And Titan Woods" (1995) Carpathian Forest, "Lugburz" (1995) Summoning, wstydzić się wyglądu swoich albumów nie musi z pewnością Darkthrone. Mimo wszystko zniewagą byłby brak w zestawieniu choćby jednej płyty Behemoth - tu oglądamy "Sventevith (Storming Near The Baltic)" (1995).

Doom metal i stoner rock to gatunki muzyczne, które zmieściły się w rozdziale opatrzonym nazwą zaczerpniętą od piosenki Black Sabbath "Fairies Wear Boots". Ograniczę się tylko do podania tytułów kilku płyt, które autorzy uznali za ważne w tym zestawieniu: "Skull" (1984) Trouble, "Pentagram" (1985) Pentagram, "Epicus Doomicus Metallicus" (1986) Candlemass, "25... Tab" i "Superjudge" (1993) Monster Magnet, "In Search Of..." (1996) Fu Manchu, "Hopkins (The Witchfinder General)" (1997) Cathedral, "Our Problem" (1997) Iron Monkey.

Ostatni rozdział nosi nazwę "Planet Rock" i jest tam generalnie powtykany nowoczesny rock i metal, niekoniecznie tylko nu metal. No, ale do rozwinięcia się tego stylu potrzebna była płyta "Korn" (1994) Korna. Niepokojąca okładka tego krążka pokazuje siedzącą na huśtawce dziewuszkę, która rzuca cień na piasek. Ale jest jeszcze jeden cień, większy, należący do kogoś dorosłego. I wiemy, że to nic dobrego nie wróży. I tak musi być w metalu (jakiegokolwiek podgatunku), że zło czai się w pobliżu, tuż za obramowaniem okładki. Bo nie zawsze musi być dosadnie nazwane i ukazane w formie graficznej, ale zawsze musi niepokoić. Drugim szeroko rozreklamowanym i wielce zasłużonym dla nurtu zespołem jest Limp Bizkit; tu zobaczymy jego okładkę "Three Dollar Bill Y'All" (1997). Jak mogło by zabraknąć paskudnej grafiki "Mechanical Animal" (1998) kontrowersyjnego Marilyn Mansona. Albo "Slipknot" (1999) Slipknot. Albo "Hybrid Theory" (2000) Linkin Park. Albo "Toxicity" (2001) System Of A Down. Albo "Mutter" (2001) Rammstein. Ale obok tych klasyków nu metalu i industrialu pojawia się "wybuchowa" "New Found Power" (2004) Damageplan. I artystycznie wysublimowana grafika do "Leviathan" (2004) Mastodon. I erotycznie wyuzdana wizualizacja "Get A Load Of This" (2005) Slunt.

Ostatnie strony zostały poświęcone zespołowi Manowar. Trochę ten band znam, ale nie doszukałem się przyczyn, dla których autorzy wyróżnili go. Interpretuję to w ten sposób: Manowar to grupa szczególna, czy się to komuś podoba, czy nie. Spośród wszystkich zespołów świata, ten stworzył najpełniejszą filozofię dla swojej muzyki. Filozofię, która wyraża się w autentycznym przekonaniu muzyków co do ich roli w świecie heavy metalu. Otóż Joey DeMaio, Eric Adams i Ross Friedman - filary kapeli w latach 80. - wyruszyli na krucjatę przeciwko fałszywemu metalowi. Mając świadomość, że sami nic by nie zdziałali, pozyskali na całym świecie rzesze wiernych na zabój fanów. Takich relacji między zespołem a odbiorcami nie wytworzył poza Manowar żaden inny zespół. Oni naprawdę spotykają się ze słuchaczami, organizują dla nich specjalne festiwale, prowadzą korespondencję i wspierają lokalne fankluby. Muzyka to jedno, ale tu jest forsowany sposób na życie wyrażający się w bezgranicznym uwielbieniu klasycznego heavy metalu, kulcie siły (uprawianie kulturystyki) po to, by móc zmagać się (w konwencji zabawowej) z tymi "złymi". Naczelnym postulatem zespołu jest etos rycerski albo jeszcze lepiej wojskowy z czasów przedhistorycznych lub mitycznych (coś jak Conan). Wszystkie teksty oscylują wokół tej tematyki. Klasyczne płyty zespołu, czyli te z lat 80., miały w sobie tak duży ładunek arcygenialnych rozwiązań muzycznych przy całej prostocie przekazu, że w istocie tytuł królów metalu był formacji należny. I właśnie to przysporzyło im tyluż zwolenników, co przeciwników, uważających styl życia Manowar za przejaw skrajnego kiczu. Równie przyciągające dla jednych, co odpychające dla innych były okładki ich płyt. Najczęstszym motywem był potężny wojownik stąpający po pobojowisku ("Hail To England" 1984, "Kings Of Metal" 1988, "The Triumph Of Steel" 1992, "Louder Than Hell" 1996, "Warriors Of The World" 2002), innym razem są to sami muzycy ukazani w konwencji rycerskiej ("Into Glory Ride" 1983, "Fighting The World" 1987), innym razem symbol (orła w "Battle Hymns" 1982, młota w "Sign Of The Hammer" 1984).

Książka "Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World" nie jest jakąś wielką skarbnicą wiedzy, ale w sposób czytelny porządkuje to, co wiemy o muzyce metalowej. Można zarzucić autorom, że pominęli wiele ważnych okładek w tym zestawieniu (np. "Youthanasia" (1994) Megadeth), ale to był ich suwerenny wybór. Istotniejsze może jest to, że - przynajmniej ja - poznałem wiele nieznanych mi dotąd kapel, szczególnie z interesujących mnie nurtów heavy i thrash: Cirith Ungol, The Handsome Beasts, The Rods, Thor, Rock Goddes, Haunted Garaże, Cities, Acid Reign, Warfare, Metal Duck, Laaz Rocket, Mordred, Toranaga, D.R.I. Może dzięki tym co ciekawszym okładkom sięgnę również po płyty, o ile są one dostępne w Polsce.

2
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World
Schenkerowski (gość, IP: 78.88.48.*), 2013-02-22 20:55:47 | odpowiedz | zgłoś
Czy jest w tej książce coś na temat Scorpions i okładki płyty "In Trance"?
Nie widząc nigdy tej książki wiem, że nie ma ale chociaż sygnał zaczepny, ponieważ to wg mnie zaj.....a okładka. lecz pewnie odbiega od kanonu oceny w omawianej pozycji.
re: Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World
wac
wac (wyślij pw), 2013-02-22 23:45:09 | odpowiedz | zgłoś
w ogóle mieli trochę bezczelnych okładek, Lovedrive jest najlepsze
re: Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World
Mikele (gość, IP: 192.168.7.*), 2013-03-01 12:16:07 | odpowiedz | zgłoś
Scorpions reprezentują dwie okładki: "Lovedrive" i "Animal Magnetism".
re: Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World
Szamrynquie
Szamrynquie (wyślij pw), 2013-02-19 20:55:36 | odpowiedz | zgłoś
Nie żebym się czepiał, ale Mikele wyszło Ci bardziej streszczenie niż recenzja książki. Może to i dobrze, bo jeśli sięgnę po nią kiedyś to raczej jeśli się na nią natknę. Szukać szczególnie tej książki nie będę. Ciekaw jestem jednak czy jest wzmianka o okładce płyty "Metal Magic" Pantery? Ta ilustracja to "klasa" sama w sobie. Była wzmianka o "Bloody Kisses" Type'ów albo jedna z okładek Danzig?
re: Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World
Mikele (gość, IP: 192.168.7.*), 2013-02-21 12:21:20 | odpowiedz | zgłoś
Hail! Wyszło streszczenie, bo rzecz jest chyba trudno dostępna w Polsce. Po co więc recenzować coś, czego większość nie kupi? Lepiej przedstawić, co zawiera. Zresztą słusznie zauważyłeś, że nie będziesz tego specjalnie szukał. Nie ma to większego sensu, bo niczego nowego z tej książki się nie dowiesz. Co do Panterów to tylko "Vulgar...". Z Typów jest tylko "The Origin...". A z Danzigów - ino "Danzig". Udanego dzionka.
re: Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World
Szamrynquie
Szamrynquie (wyślij pw), 2013-02-21 20:46:12 | odpowiedz | zgłoś
Hough. Myślałem, że jeśli będzie jakaś okładka Danziga to raczej "How The Gods Kill", ale widać jedynka dzięki swej prostocie wpada w oko i pamięć. Pzdr
re: Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World
aaaaargh (gość, IP: 77.254.23.*), 2013-02-19 20:45:38 | odpowiedz | zgłoś
Jeśli "Sumerian Cry" Tiamat nie jest płytą deathmetalową, to chyba żyjemy w światach równoległych.

Sama recenzja ani mnie nie zachęca, ani nie zniechęca do kupna książki - ot, informacja na temat zawartości. Nie jest to zarzut. Może po prostu wolę mieć swój ranking niż interesować się cudzym i po prostu nie jestem targetem książki.

Niemniej jednak szanuję za inicjatywę i wysmarowanie tego nie należącego do najkrótszych tekstu.
re: Heavy Metal Thunder. Album Covers That Rocked The World
Mikele (gość, IP: 192.168.7.*), 2013-02-21 12:28:28 | odpowiedz | zgłoś
Hail! "Summerian..." ma w sobie - dla mnie - więcej elementów doom niż death. Ale mimo to warto żyć w światach równoległych. I ni mniej, ni więcej tekst ten jest właśnie informacją o książce. Chciałem jedynie uzmysłowić, że takie coś jest na rynku brytyjskim. Życzę wielu lotów narciarskich.