- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
felieton: Karmazynowe płyty Króla
strona: 6 z 8
"Discipline", "Beat", "Three Of A Perfect Pair". Lata 80 to był przedziwny epizod w karierze King Crimson. Fripp reaktywował zespół w epoce bardzo nieprzychylnej dla muzyki, którą nagrywał z KC jeszcze 7 lat wcześniej. Tymczasem okazało się, że to, co ma do zaproponowania KC AD 1981 ma się do wcześniejszych płyt jak pięść do nosa. Do tego stopnia kontrowersyjnie, że niektórzy stwierdzili, że nagrywanie tego pod nazwą Kink Crimson, to szarganie nazwy i świętości, bo prawdziwy KC skończył się w latach 70, a to jest jakaś dziwna kreatura odcinająca kupony od przeszłości.
Niemniej powstały trzy płyty i jak na King Crimson przystało - trzy bardzo dziwne i niekonwencjonalne płyty, które oczywiście wystawały przed szereg przed wszystkim, co wtedy grano na świecie. "Kolorową trylogię" nagrano w składzie Fripp, Bruford (czyli starzy znajomi), Tony Levin (naczelny basista Petera Gabriela) i Adrian Belew (zaczerpnięty z zespołu Franka Zappy), człowiek który wygryzł Frippa z pozycji lidera.
Z tymi trzema płytami jest dziwna sprawa. Można ich słuchać jako jednego wspólnego przedsięwzięcia, ale jakby się bliżej przyjrzeć, to każda jest inna i również o czym innym traktuje. Trylogia to zbiór piosenek ("Sleepless", "Two Hands", "Frame By Frame" - chociaż już balladowo - miłosny "Heartbeat" w wykonaniu KC dla wielu był przegięciem), eksperymentów (druga połowa "Three Of A...") i concept album o epoce bitników ("Beat") jednocześnie.
Oczywiście po wydaniu "Trójki" Fripp zawiesił zespół. Tym razem na 10 lat. Wydana w 1991 roku przez Rock Serwis książka o KC kończyła się stwierdzeniem, że King Crimson jest już zespołem zapomnianym. Tymczasem w 1994 roku...
2.Poseidon 8/10
3.Lizard 9/10
4.Islands 8/10
5.Larks 10/10
6.Starless 9/10
7.Red 10/10
"Epitaph", "In the Court...", "In the Wake..." - oczywiście utwory dobre, zwłaszcza dwa pierwsze, ale zawsze mi się kojarzą z nagranym parę lat wcześniej "Nights in White Satin" The Moody Blues. Ten klimat, melotron... Nie tylko Fripp coś takiego umiał wyczarować.
Prawie całkowicie nie zgadzam się z oceną, co jest najlepsze, a co jest najsłabsze, na "In the Wake..." i "Lizard".
Jeśli dobrze pamiętam, na "Islands" Fripp wykorzystał ostatnie pomysły z tych, które miał w czasie nagrywania "In the Court..." - stąd też zmiana stylu.
Burrell śpiewał jeszcze na koncertówce "Earthbound" z 1972 r.
David Cross podobno na koncertach grał lepiej, tylko w studiu sobie nie radził.
"Red" chyba nawet w połowie nie jest nagrane w trzyosobowym składzie. W części utworów słychać jeszcze Crossa, McDonalda i Collinsa.
W latach 80. zespół grał najpierw jako Discipline, dopiero potem Fripp stwierdził, że to jednak jest ciąg dalszy KC. Osobiście z tego okresu najbardziej lubię wydaną po latach koncertówkę "Absent Lovers".
dokładnie
Nie mniej jednak jest to album "perła" nad "perłami"
2. O nawiązaniu do The Moody Blues w tekście jest mowa.
3. Pierwsze słyszę o wykorzystaniu na "Islands" pomysłów z "In The Court..." (a naprawdę pisząc tekst zasięgnąłem do literatury). Zresztą obydwie płyty są z kompletnie innych planet. Czy raczej "wysp".
4. Tekst dotyczy płyt studyjnych, nie koncertowych.
5. "Red" oficjalnie jest nagrany w 3 osobowym składzie i w głównej mierze oparty na 3 instrumentach. Gościnnie na płycie wystąpili Cross, Collins, McDonald, Miller i Charing.
2. O The Moody Blues w tekście jest mowa w innym kontekście.
3. Wydaje mi się, że czytałem o tym co najmniej w dwóch miejscach, a jednym z nich była wkładka w TR. Musiałbym poszukać. Dokładniej to było tak, że Fripp na początku istnienia KC miał w głowie materiał lub chociaż zarys materiału na trzy pierwsze albumy i kawałek czwartego. Zresztą - chociaż jedno nie musi wynikać z drugiego - muzyka została skomponowana zespołowo tylko na pierwszy studyjny album, a potem dopiero od piątego - wszystkie pomiędzy są w zdecydowanej większości autorstwa Frippa.
4. Tak, zauważyłem, że tylko o studyjnych, ale płyta koncertowa to też płyta. Zresztą uważam, że KC to takie zjawisko i tacy muzycy, że pomijanie ich koncertówek i pobocznych "projeKctów" mocno zawęża obraz. Ale to też materiał na więcej artykułów.
5. Wymagało uzupełnienia, bo tekst sugerował, że na albumie było tylko trzech muzyków.