- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
felieton: Dziennik koncertowej podróży 2014
strona: 1 z 2
Coroczne podsumowanie moich koncertowych wojaży w zasadzie mógłbym w dużej części zamknąć informacją o wyprawie na francuski "Hellfest 2014". Zagrali tam praktycznie wszyscy, którzy w okresie wiosenno-letnim przetoczyli się przez Polskę czy europejskie festiwale. "Hellfest" postawił pod dużym znakiem zapytania sens rozdrabniania się na pojedyncze (coraz droższe) koncerty, skoro można to wszystkie łyknąć w pigułce w przeciągu trzech dni. Co prawda wymaga to dużych jednorazowych nakładów finansowych i poświęceń, ale i tak warto, na co wskazuje chociażby sam czynnik ekonomiczny (trzy bilety typu "golden circle" na koncerty w kraju kosztują obecnie więcej niż karnet na "Hellfest", na którym występuje prawie 150 zespołów i to głównie tych pierwszoligowych w swoich gatunkach).
"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna
"Hellfest 2015" jest już wyprzedany, z zakupem karnetów spóźniliśmy się dokładnie o jeden dzień. Może jeszcze nadarzy się okazja, aby je dostać z jakiejś dodatkowej puli i zorganizować taki sam - jeśli nie lepszy - wyjazd niż rok temu.
Ale "Hellfest" to nie wszystko, co obejrzałem w 2014 roku, bo w sumie byłem jeszcze na 34 innych imprezach, a koniec sezonu motywuje, aby szybko wspomnieć najważniejsze z nich, takie jak The Sisters Of Mercy, a właściwie jego cień na festynowej scenie gdzieś na końcu Krakowa, do tego przy okropnej pogodzie. Koncert, który nikomu się nie podobał, prócz mnie, bo miał w sobie coś z hołoty angielskiego przedmieścia lat 80. A ten post-punkowy klimat w tym wydaniu kupuję w całości.
The Sisters Of Mercy, Kraków 16.05.2014, fot. Verghityax
W "Kongresowej" obejrzałem Yes. Można się zapytać po co, a jednak był to najlepiej wyprodukowany pod względem dźwięku koncert na jakim byłem. I przede wszystkich zagrali w całości "Close To The Edge" - jedną z pierwszych płyt, jaką kupiłem wiele lat temu.
"In Memory Of Bathory: A Tribute To Seth Quorthon (1966 - 2004)" był z kolei najważniejszym koncertem, który do tej pory odbył się we wrocławskiej "Ciemnej Stronie Miasta", reklamującej się, że jest jedynym prawdziwym metalowym klubem w parafii. Można było poczuć się, jakby się znalazło na koncercie Bathory, który nigdy się przecież nie odbył. Wolfrider, sięgając po utwory z okresu "black - viking", przeszedł wszelkie ludzkie pojęcie. Także trochę szkoda, że na co dzień utkwił w klasycznym heavy.
Przez moje miasto przetoczyły się kolejno trasy: "Conquering Europe Tour 2014", "Bewitching The Polonia 2014", "We Are The Plague Tour 2014", rosyjska Arkona z supportami i niesamowity Black Label Society. Na festiwalu "Thanks Jimi" zrobiłem powtórkę z Uriah Heep, których ostatnio oglądałem jakieś 8 lat temu, i nie, to się już nie broni.
Na "Hellfeście" narodziła się idea wspólnych wyjazdów na koncerty pod banderą "Chamskiego Busa". Następną okazją do takiej podróży była wizyta Metalliki w Pradze (do której mamy bliżej i szybciej niż do Warszawy). Metallica "pod znakiem zapytania" pokazała, jak gra się znakomitą sztukę w rzęsistej ulewie dla publiczności stojącej po kolana w błocie. Nagłośnienie było głośne i chamskie, jak nasz bus czy kołchoz w środku miasta, na terenie którego zorganizowano imprezę. Nie spodziewałem się po Metallice 2014 tak dobrego występu, a jednak wypadli znakomicie.
Jakby coś grało w Trójmieście to zerknę chętnie.
Słowackie Tatry znam słabiej od naszych.
A Koszyce bardziej w klimacie naszego Krakowa.
Co prawda nie podzielam filozofii "po co chodzić na koncerty, jeśli te wszystkie zespoły mogę zobaczyć na jednym festiwalu" ale z drugiej strony fakt ciągłego podnoszenia cen biletów w Polsce, które już dawno są wyższe niż w Czechach i Słowacji, a powoli prześcigają ceny w Niemczech jest faktem. Nie będę wskazywał palcem, bo nie wszyscy promotorzy podnoszą ceny, ale tendencja jest raczej niepokojąca. Mam nadzieję że rynek zweryfikuje zapędy organizatorów.
Moja lista najlepszych gigów w 2014:
Triptykon - Fabryka Kraków
Black Sabbath - Atlas Arena Łódź
Terrorizer/ Cancer/God Macabre/Suffocation/Misery Index- 013 Tilburg
Carcass - Progresja Warszawa
Morgoth/Hail Of Bullets - Progresja Warszawa
Saint t Vitus/Orange Goblin - Fabryka Kraków
Immolation - Ucho Gdynia
Morbid Angel - B90 Gdańsk
Swans - B90 Gdańsk
Behemoth/Tribulation/Merkabah - B90 Gdańsk
Fu Manchu - Proxima Warszawa
Entombed AD/Grave - B90 Gdańsk
Mayhem - B90 Gdańsk
Ulver - B90 Gdańsk
Rozczarowanie: Laibach - B90, Dark Angel - 013