zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Unnamed

19.01.2001  autor: Marta "Lilly"

Wykonawcy:  Piotr - Unnamed (gitara), Konrad - Unnamed (gitara)

Usiadło nas troje - ja (Lilly), Piotrek (MonK) i Konrad (bob_marly), gitarzyści Unnamed. Chciałam zrobić poważny i kompetentny wywiad, ale tych dwóch łysoli nie zamierzało się poddać i na większość moich pytań odpowiedzieli bardzo oryginalnie. Cóż ja na to poradzę, że z nimi się nie da poważnie porozmawiać. Uwierzcie mi, nie będziecie się nudzić podczas czytania tego wywiadu, a i dowiedzieć się z niego można wielu ciekawych rzeczy... Zacznijmy zatem.

strona: 1 z 1

Marta (EMTE 'zine dla rockmetal.pl): Zacznijmy od zamierzchłych czasów, czyli roku '93, kiedy zespół powstał. Jak patrzyliście wtedy na wspólne granie i co w tym spojrzeniu zmieniło się do dzisiaj, a co pozostało z młodzieńczej werwy?

Konrad: Nie no, bez sensu jest to pytanie...

Piotr: Hi, hi, hi, ja w ogóle nie wiem o czym mowa...

Ej, no...

Konrad: Możemy nie odpowiadać i przejść do następnego?

Piotr: A jakie jest następne?

Wasza fascynacja doomem była słyszalna na wszystkich wydawnictwach. Co najbardziej ujmuje Was w tym gatunku muzycznym?

Konrad: Teraz już nic.

No, jeśli wszystkie odpowiedzi mają tak wyglądać, to ja nie zrobię tego wywiadu.

Konrad: Ale ja poważnie mówię.

No to dlaczego kiedyś cię fascynował?

Konrad: Bo mi się podobał. Odpowiadam ci ściśle na twoje pytania.

Ale ja nie chcę ścisłych odpowiedzi!

Konrad: No dobrze, jak mam się rozwlekać, no to zaczniemy... Kiedy ziemia była płynną masą...

Nie zrobię tego wywiadu...

Piotr: Nie możesz tych pytań jakichś łatwiejszych ułożyć?

Piotrek, to są inteligentne pytania, a nie jakieś... Wolałbyś coś w stylu "opowiedzcie mi o waszej pracy w studio" albo "kim jest dla was Mittloff"?

Konrad: Mentorem...

Piotr: Jest moim przyszywanym wujkiem.

Konrad: Rafał (perkusista Unnamed - red.) go na Wigilię w tym roku zaprosił! Ha, ha!

Ok, spokój! Powiedzcie mi, czym było dla Was granie w zespole siedem lat temu?

Konrad: Przygodą i zabawą.

Piotr: Zresztą cały czas, do tej pory jest zabawą.

Konrad: A ja chciałbym podkreślić, że to przede wszystkim przygoda... Gdyby można było, to ja bym prosił, żeby to boldem napisać... PRZYGODA! I kursywą.

A co się zmieniło od tamtego czasu?

Piotr: Jesteśmy tylko dużo starsi.

A jakie wtedy mieliście oczekiwania?

Piotr: Nie mieliśmy żadnych oczekiwań. Chcieliśmy grać. No, jakieś tam były, ale nie żeby zrobić karierę nie wiadomo jaką i zarabiać wielkie pieniądze. Dobrze się czujemy w swoim towarzystwie, muzyka sprawia nam ogromną radość, a to co się potem dzieje to miły dodatek.

Czyli od tamtego czasu zmieniło się to, że dojrzeliście.

Piotr: Tak, dojrzaliśmy ogólnie, rozwinęliśmy się duchowo, technicznie...

Psychicznie i fizycznie... szczególnie Konrad, ha, ha! Ok, powróćmy więc jeszcze do tej fascynacji doom metalem...

Piotr: Ale ja jeszcze o wcześniejszym pytaniu chciałem...

Konrad: Odpowiedzi...

Piotr: Tak, odpowiedzi... Więc ja jeszcze chciałem dodać, że zmieniliśmy się również pod tym względem, że każdy z nas poszerzył swoje horyzonty muzyczne, nasza muzyka się również zmieniła. Można powiedzieć, że jest mniej toporna.

Ale generalnie doom metal gdzieś tam ciągle w niej tkwi?

Konrad: Gdzieś tam na pewno, u podstaw.

Piotr: Nie da się zmienić ludzi, którzy się na czymś wychowali i zmienić zupełnie ich systemu wartości. Cokolwiek byśmy nie grali, to zawsze w nas będzie to, co było na początku.

Konrad: Ja chciałem oświadczyć, że zespół Unnamed nigdy nie będzie grał black metalu.

Tiaaaa... Powracając do poważnych spraw, chyba tak samo jest z wpływem gotyku na waszą muzę?

Piotr: To znaczy gotyk przyszedł później.

Konrad: Po "The Beauty of...".

Piotr: To się jakoś tak wkradło...

Konrad: Cradle?

Piotr: ...nie było oczywiście ustalone, że po tym materiale będzie u nas słychać gotyk. Po prostu tak się tam te klimaty znalazły, pojawiło się więcej melodyki i tak się porobiło.

Konrad: Wiesz, to jest naturalna ewolucja, to nie jest tak, że pewnego dnia stwierdziliśmy, że od dzisiaj będziemy grali taką muzykę i taką, tylko po prostu gramy to, co nam sprawia przyjemność i co nam się podoba.

Czyli muzyka jest odbiciem waszych aktualnych fascynacji?

Piotr: Nie... A zresztą, może... Nie mogę powiedzieć, że gramy rzeczy, które nam się nie podobają.

Materiał "The Black Monk" był najsurowszy i wiem, że dzisiaj odnosicie się do niego z dużą rezerwą. A jakie uczucia towarzyszyły mu w '93 r., kiedy powstał?

Konrad: E U F O R I A! Na pewno gdybym teraz miał okazje przenieść się w tamte czasy, to bym coś zmienił, ale myślę, że wtedy to był szczyt naszych umiejętności i wszyscy byliśmy z tego bardzo zadowoleni. Ja sądzę, że każdy artysta, patrząc na swoje pierwsze dzieła po iluś tam latach, na pewno stwierdzi, że dzisiaj na pewno zrobiłby to dużo lepiej, inaczej.

Piotr Przede wszystkim mieliśmy wtedy inne możliwości, warunki, byliśmy dużo słabsi technicznie i aranżacyjnie, ale teraz z uśmiechem patrzę na niektóre rzeczy, które żeśmy tam zrobili, ale żaden z nas by tego nie zmieniał.

Nie wstydzicie się na pewno?

Piotr: Nie, przecież dzięki temu w jakiś sposób zespół wtedy wypłynął, komuś się to podobało.

Konrad: Trochę się tego sprzedało, ludzie nawet do tej pory czasem na koncertach krzyczą, żebyśmy zagrali coś z "The Black Monk", ale my już tego na koncertach nie gramy.

Ale nie gracie, czy nie pamiętacie?

Konrad: Kto nie pamięta, ten nie pamięta, he, he.

Kto nie pamięta?

Konrad: Piotruś ma pamięć wybiórczą.

Można zauważyć, że wasz zespół jest bardzo zżyty, a przyjaźń zaczęła się zapewne rodzić jeszcze przed nagraniem "The Black Monk" i pozostała mocna do dziś. Jak to jest - czy przyjaźnicie się, bo gracie razem i wasza muzyka jest wspólnym mianownikiem waszych gustów, czy odwrotnie - gracie razem, ponieważ się przyjaźnicie i lubicie spędzać ze sobą czas?

Piotr: Zdecydowanie to drugie. Dlatego gramy razem, bo jesteśmy przyjaciółmi i dlatego, że przebywanie w naszym wspólnym towarzystwie sprawia nam przyjemność, chociaż czasami są oczywiście zgrzyty, bo nie ma idealnych związków...

Konrad: To już chyba komuna, a nie związek...

Piotr: Po prostu lubimy razem spędzać czas, poza muzyką również się spotykamy, w zasadzie przez te siedem lat byliśmy dla siebie... no rzeczywiście można powiedzieć, że czasami komuną. Każdy ma tam jakieś swoje towarzystwo z boku, ale zawsze jakoś tak wracaliśmy do siebie.

Konrad: Ja się zgadzam całkowicie, na pewno nie jest tak, że się przyjaźnimy, bo gramy, tylko to drugie.

Piotr: Wydaje mi się, że granie tylko po to, żeby razem ze sobą grać to jest robienie kasy.

Konrad: Boysbandy są dobrym przykładem.

Piotr: Jeżeli między nami nie byłoby jakiejś wspólnej radości z tego, że razem gramy, to nie chciałoby nam się tego robić i to nie miałoby chyba sensu. Ja jestem przeciwnikiem tworzenia zespołów, w których ludzie się nie znają i grają tylko dlatego, że są dobrymi muzykami. Są dobre zespoły takiego pokroju, ale dla mnie są najważniejsze więzi, jakie nawiązały się w zespole i to, jaki mamy stosunek do siebie.

Po "The Black Monk" nastała "A Beauty Of Suffering, A Poetry Of Dreams". Oba materiały wydało Ceremony Records, o które pytać nie będę, bo to już każdy wie, no i o was zaczęło robić się głośniej. Jak przywitał was underground i jak go wtedy odebraliście?

Piotr: No to też była euforia, bo dla ludzi, którzy mają po 18 lat, niektórzy mniej, coś się zaczyna dziać, grasz dla siebie, ale wiesz, że to co robiszm, trafia też do innych i to ludziom się podoba. Nastaje taki moment, że wszyscy są podnieceni, każdy myśli, że z tego będzie coś wielkiego itd. Kiedy dostałem jakiś list, to przynosiłem i czytałem i była jedna wielka radość i euforia z tego. Jak nas przyjął underground? Chyba całkiem pozytywnie...

Konrad: Graliśmy wtedy dużo koncertów, dużo smuciliśmy na tych koncertach, niestety, bardzo nad tym ubolewam, ale nie udawało nam się tego zauważać...

Piotr: Ale ogólnie mieliśmy z tego frajdę.

Konrad: A "The Beauty..." znacznie bardziej mi się podobało niż "The Black Monk", chociaż na pewno dużo więcej rzeczy bym zmienił, ponieważ się teraz tego wstydzę puścić w domu, chodzi mi o realizację...

Gdzie to było nagrywane?

Konrad: W "F5" w Warszawie.

I co jest z brzmieniem?

Piotr: Jest chujowe! Proszę boldem napisać - CHUJOWE.

Konrad: I kursywą. I podkreślenie żeby było.

Na pewno wielkim wyzwaniem dla was był cover Kata. Dla wielu kapel byłoby to szczytem marzeń, no i do dzisiaj gracie ten utwór na koncertach, więc darzycie go na pewno wielką sympatią. Jak oceniacie całą tę składankę i jak według was prezentujecie się na tle innych kapel?

Piotr: Uważam, że jako muzyk, który miał naprawdę niewiele czasu na to, żeby się przygotować do tego, co nam zostało zaproponowane...

A w ogóle kto to zaproponował?

Piotr: Tomek Gotthard z Ceremony Records... więc uważam, że jako muzycy, którzy mieli praktycznie kilka tygodni na zrobienie, wymyślenie czegoś, nagranie i wysłanie, to wypadliśmy bardzo dobrze. Jako młody zespół znaleźliśmy się na składance, na której były również tak znane zespoły jak Vader czy Behemoth i myślę, że z tą wersją "Śpisz Jak Kamień", która nie odbiega zbytnio od oryginału, nie wypadliśmy tak źle. Uważam, że tam są gorsze rzeczy...

Konrad: Ja bardzo się cieszę, że mieliśmy taką szansę. W tej chwili nadal gramy ten kawałek na koncertach, ponieważ wielu ludzi nas kojarzy właśnie z tą składanką.

Od 1996 do 2000 r. panowała u was kompletna cisza, chodzi mi o podziemie, nie o koncerty, bo wtedy dużo koncertowaliście, ale z undergroundu zniknęliście, no i w szczycie popularności w sumie wyszliście podziemia. Dlaczego? Mieliście zamiar wrócić?

Piotr: To były sprawy nie związane z muzyką, w każdym zespole w pewnym momencie ludzie mają problemy z jakimiś osobistymi sprawami. Trudno powiedzieć, co się wtedy działo...

Konrad: Cały czas graliśmy próby, koncerty, ale nie czuliśmy, że mamy coś do powiedzenia, żeby się pchać do studia i coś nagrywać na siłę.

Chodzi mi o to, że ty Piotrek w pewnym momencie zaprzestałeś nawet korespondować.

Piotr: Z mojej strony to było pewnego rodzaju świństwo, ponieważ było parę osób, z którymi się zapoznałem, jednak w pewnym momencie zacząłem mieć mniej czasu. Po drugie uważałem, że nie ma sensu pisać, bo tak naprawdę nie ma o czym, wciskać ludziom, że coś się nagra, kiedy tak naprawdę nie ma się zamiaru tego zrobić. To jest takie oszukiwanie innych i samego siebie, więc pomyślałem, że lepiej po prostu nie pisać, bo musiałbym się powtarzać w kółko i bez sensu.

W okresie, kiedy graliście dużą ilość koncertów, a zniknęliście z podziemia, mieliście lekkie zawahania, na koncertach pojawiła się nawet wokalistka... Co się wtedy z Wami działo, skąd takie eksperymenty?

Konrad: No właśnie eksperymenty po to, żeby jakoś urozmaicić, chcieliśmy wprowadzić coś nowego, a pomysł z wokalistką nie wypalił i myślę, że to dobrze.

Ale czy trzeba było go od razu sprawdzać na koncertach?

Konrad: No akurat był koncert, mieliśmy wokalistkę "na stanie".

Piotr: Próbowaliśmy wtedy czegoś nowego, szukaliśmy swojej drogi...

Konrad: Tak, pomysł z wokalistką był bardzo nowy... (sarkazm)

Piotr: Ojej, mówię, że dla nas był nowy.

Rok 2000 - premiera profesjonalnego w każdym calu materiału "Id", wszechstronnego i naprawdę rewelacyjnego... Nie pytam o opinię, bo wiem, że będą entuzjastyczne, ale chcę zapytać, jakie ma dla was znaczenie ta płyta, jaka jest według was, jak wy ją postrzegacie?

Piotr: Dla mnie jest to pewien przełom, nowy czas dla nas...

Konrad: Musisz mi z ust wyjmować?

Piotr: Jest to bardzo różnorodna płyta, nie można konkretnie nazwać muzyki, jaka się na niej znajduje. Są tam utwory, które powstały już dawno, są i takie, które powstały zaraz przed wejściem do studia, więc jest ona zróżnicowana i wydaje mi się, że to dobrze.

Konrad: Myślę, że nie będziemy nieskromni, jeżeli powiemy, że ta płyta jest zupełnie inna od tych, które nagraliśmy wcześniej. Jest... Każdy niech sam ją ocenia.

Piotr: Nieskromnie powiem, że stać nas na jeszcze dużo więcej. Po tym, co gramy teraz na próbach widzę, że kolejna płyta będzie bardziej spójna i na pewno lepsza, ale "Id" to jest wielki przełom. Przede wszystkim dlatego, że jest to cała płyta, która jest wydana i którą można kupić w sklepie, ma piękną okładkę...

Skoro już o tym rozmawiamy, to wspomnę, że polskim wydawcą została Apocalypse Production. Jak układa się współpraca, jak oceniacie pozostałe zespoły z tej stajni?

Piotr: A więc wujek Micio...

Konrad: Nasz mentor... Współpraca bardzo dobrze się układa, zarówno na stopie zawodowej, jak i prywatnej. Wydaje mi się, że się bardzo dobrze dogadujemy.

Piotr: Wszystko to, co miało być, jest. Wytwórnia jest jeszcze niewielka, nie wiadomo jakie będą jej dalsze losy, ale właściwie teraz to wszystko jest bardzo fajnie, kochamy, lubimy się...

Konrad: Pijemy razem piwo...

Piotr: Wciągamy różne te...

Konrad: ...jedzenie.

A inne zespoły z tej wytwórni?

Konrad: Ja bardzo lubię Domain. Muzycznie i prywatnie.

Ich się nie da nie lubić!

Piotr: Mieliśmy przyjemność zagrać wspólnie do tej pory dwa czy trzy koncerty z Domain i Christ Agony, i polubiliśmy się jako ludzie, są bardzo sympatyczni.

Hate też znamy, jako że Mittloff jest perkusistą tegoż zespołu, również nasi dobrzy znajomi to Annalist, którym właśnie Apocalypse Prod. wydała nową płytę, a prawdopodobnie w lutym będziemy mieli przyjemność zagrać wraz z nimi w Proximie. Serdecznie zapraszamy.

A skoro już o koncertach wspomniałeś - gdzie będzie można Was obejrzeć na żywo w najbliższej przyszłości?

Piotr: Szóstego stycznia Katowice być może, w połowie lutego wspomniany koncert z Annalist, być może w warszawskim Remoncie, w Białymstoku, była też mowa jeszcze o kilku innych możliwościach...

Konrad: Mamy nadzieję, że rodzi się właśnie nowa świecka tradycja...

Poszukiwania zachodniego wydawcy są w planach. Czy macie nadzieję, że takiego znajdziecie?

Piotr: Poszukiwania rozpoczną się już na początku przyszłego roku (2001 - red.). Dla nas jednak najważniejsze było, żeby ta płyta ukazała się w Polsce, żeby na swoim podwórku ją pokazać i zobaczyć, jak ona się w ogóle przyjmie. Nadzieja zawsze jakaś pozostaje, nie marzymy nawet o jakiejś wielkiej zachodniej wytwórni, ale co będzie, to będzie. Na razie poszukiwań zachodniego wydawcy nie ma.

W podziemiu opinie na temat "Id" są bardzo różne - od zachwytu do niesmaku, na szczęście z przewagą tego pierwszego. Czy podzielacie opinię, że lepiej, żeby nawet źle, ale mówiono o was? A może w momencie, kiedy mówi się źle, może to zaszkodzić zespołowi?

Konrad: Zawsze jest dobrze, jeżeli się w ogóle mówi. Kiedy ktoś mówi źle, to nie jest to miłe, nikt nie lubi słuchać o sobie jakichś negatywnych opinii, ale trzeba się z tym liczyć, jeżeli coś się robi publicznie. Jednym się to podoba, a drugim się to nie podoba i to jest normalne.

Piotr: Każdy ma inne zdanie. Nawet negatywne zdanie jest formą reklamy i jeżeli się w ogóle mówi, nawet źle, to na pewno ktoś, kto to usłyszy, będzie chciał sprawdzić czy to prawda. Dobrze jest, jeżeli się w ogóle mówi.

Konrad: Byleby się mówiło szczerze.

Teraz o internecie, w którym macie swoją stronę (unnamed.rockmetal.pl). Kto jest jej twórcą i jak sobie ją wyobrażacie, i czego się po niej spodziewacie, bo internet to przecież potęga.

Piotr: Bardzo, bardzo chciałbym podziękować panu Sylwestrowi Żelazko, że się tak opierdala!

Konrad: I że kurwa leży w łóżku w gipsie.

Piotr: Woli on ircować niż robić tę stronę. Jest na ircu codziennie. Ale jeśli chodzi o internet, to prawie wszyscy w zespole obcujemy z nim codziennie, jest to potężne medium, rozwija się i jest bardzo dobrą formą promocji, zwłaszcza, że coraz więcej osób z niego korzysta.

Konrad: Chcielibyśmy, żeby nasza strona była zupełnie inna od wszystkich. Na pewno będzie wesoła i przez to trochę mniej "heavy metalowa", będzie dużo zdjęć, również naszych prywatnych, które mam nadzieję rozbawią nie tylko nas, ale również rzesze internautów.

Piotr: Zdjęcia będą przekrojowe, z całego okresu istnienia zespołu, a może i jakieś historyczne. Oprócz tego również standardowo m.in. biografia i postaramy się, aby była często aktualizowana i ogólnie żeby miała swój klimat.

Wywiady, koncerty, płyta... Kariera stoi przed Wami otworem. Czy was to trochę nie przeraża, że zaprzepaścicie szansę, którą macie właśnie w tym momencie?

Konrad: Taką samą szansę mieliśmy po "The Black Monk" czy "The Beauty...". Na pewno wtedy były inne warunki, każdy jednak liczył na to, że będzie z tego coś więcej.

Piotr: Na pewno trochę poprzeczka się podniosła, ale myślę, że nie wszystko zależy od nas, my ze swojej strony będziemy się starali jak najlepiej się promować i wcisnąć się, gdzie się da, ale ogólnie to nie od nas zależy, a od tego jak będzie się to podobało ludziom, bo tak naprawdę to oni są najważniejsi w tym wszystkim i pchają zespoły do góry. Sami niewiele możemy zrobić.

Ale za to możecie na stronach rockmetal.pl złożyć życzenia Robertowi, waszemu wokaliście, który 30 grudnia zmienił stan cywilny!

Konrad: Kochany nasz Robercie, wokalisto drogi! Chcielibyśmy Tobie i Sylwii, wybrance Twojego serca najdroższej, złożyć najserdeczniejsze życzenia na nowej drodze życia, żeby Wam się wiodło wszystko i żebyście byli szczęśliwi.

Piotr: Chciałem stwierdzić, że wiele fanek będzie bardzo zawiedzionych... Przepraszam!!! Nasz frontman jest bardzo fotogeniczny!

Konrad: I urodziwy z urody.

Piotr: Urodziwy Armeńczyk.

Konrad: Bardziej Mongoł.

Piotr: No, ale życzymy mu wszystkiego co najlepsze, to jest fajna para, która się bardzo fajnie prezentuje i życzymy im jak najlepiej.

Znamy plany Roberta i Sylwii, teraz jeszcze chciałabym zapytać o plany zespołu?

Konrad: Chcielibyśmy grać dużo koncertów, chcielibyśmy, żeby przyszło na nie jeszcze więcej ludzi.

Piotr: Chciałbym zostać multimilionerem i dostać platynową płytę...

Konrad: I Fryderyka, i Grammy.

Piotr: Przyszedł taki czas, kiedy nagraliśmy płytę, która została bardzo profesjonalnie wydana. W tym momencie powinniśmy pójść za ciosem i w przyszłym roku nagrać następny materiał, żeby zachować ciągłość. Który na pewno będzie troszeczkę inny niż ten.

Macie już nowe kawałki, gracie je na koncertach, opowiedzcie o nich...

Piotr: Bardzo je lubię. Są fajoskie. Takie przaśne. To będą kawałki, które powstaną w krótszym okresie czasu niż te na "Id" i myślę, że to będzie wszystko do siebie bardziej pasować. A nowe kawałki są fajne.

Konrad: No. A, jeszcze chciałem powiedzieć, że są fajne. To znaczy mówiłem teraz o nowych kawałkach.

A jak są przyjmowane na koncertach?

Konrad: Ja szczerze powiem, że nie wiem jak są przyjmowane, bo zawsze mi tak dopierdolą światło w oczy, że nie widzę publiczności.

Piotr: Oczywiście najlepiej są przyjmowane utwory, które są znane, przede wszystkim jeden "Dancing With Desire", zwany przez nas "łoło", który stał się wręcz hitem. Jest to utwór z racji pewnych rzeczy, które są w nim umieszczone, kto wie o co chodzi, ten wie, a kto nie wie, ten się nie dowie, bardzo chętnie śpiewany. Na koncertach refren tego utworu jest już chóralnie odśpiewywany przez Roberta i publiczność, więc bardzo nam jest miło z tego powodu, to moje zdanie, nie wiem jak Konrad, bo on to jest dosyć gruboskórny...

Konrad: Ale ty mówisz o swojej skórze teraz czy o mojej?

Piotr: Ja mam cienką skórę, patrz, nawet mi żyły widać.

Konrad: To nie są żyły, tylko blizny.

Dobrze, to ja już podziękuję za wywiad.

Piotr: My również dziękujemy, pozdrawiamy wszystkich, ja jestem MonK, irc #metalpl, aj low ju!

Piotr i Konrad (chórem): Łubudubu, łubudubu, niech nam żyje prezes naszego klubu, niech żyje nam!!! To śpiewaliśmy my, Unnamedy.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?