zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Trivium

5.10.2006  autor: RJF

Wykonawca:  Paolo Gregoletto - Trivium (gitara basowa, wokal)

Paolo zadzwonił do mnie na kilka dni przed rozpoczęciem amerykańskiej trasy Trivium, kiedy zespół był w gorącym okresie przygotowań do wyruszenia w drogę. Ściślej mówiąc, zadzwonił do mnie, będąc w drodze do sali prób. Dlatego rozmowę co rusz zakłócały rozmaite dźwięki, takie jak przejeżdżające ciężarówki i inne mniej sprecyzowane odgłosy. Siłą rzeczy wywiad był trochę chaotyczny, ale i tak Paolo dość dużo opowiedział o nowej płycie Trivium, koncertach (tych przeszłych, jak i tych nadchodzących) oraz powspominał zeszłoroczną wizytę zespołu w warszawskim klubie "Proxima".

strona: 1 z 1

rockmetal.pl: Kiedy zaczęliście nagrania "The Crusade"?

Paolo Gregoletto: To był drugi tydzień kwietnia. Po tym jak w marcu skończyliśmy trasę po Wielkiej Brytanii, mieliśmy tydzień wolnego i zaczęliśmy proces przedprodukcyjny płyty.

Jak przebiegała sesja nagraniowa?

Bardzo gładko. Wiedzieliśmy, że nie mamy zbyt dużo czasu, więc rozpoczęliśmy przygotowania znacznie wcześniej. Niektóre piosenki zaczęliśmy pisać już na trasie Roadrunner Roadrage w 2005 roku, ale całość nabrała tempa dopiero w październiku zeszłego roku. Wszystko przebiegło znacznie sprawniej niż w przypadku "Ascendancy".

Wasza poprzednia płyta przyniosła wam wiele nagród w tak prestiżowych magazynach jak "Kerrang!" czy "Metal Hammer". Czy czuliście presję nagrywając "The Crusade"?

Tego typu czasopisma pomogły nam wystartować w Anglii i paru innych krajach, ale nie możesz opierać muzyki, którą tworzysz na nagrodach, jakie dostajesz. Ludziom nie zawsze może podobać się co grasz, ale jeśli pozostaniesz wierny sobie, fani to docenią. Tworzymy muzykę dlatego, że chcemy ją tworzyć i to jest jedyny powód.

"The Crusade" to pierwsza płyta Trivium, na której znalazły się również twoje kompozycje. Jak do tego doszło?

Na "Ascendancy" nie było moich utworów, bo dołączyłem do zespołu tuż przed wejściem do studia, kiedy cały materiał był już gotowy. Jestem szczęśliwy, że wróciłem do pisania, bo nie komponowałem od czasu kiedy grałem w moim poprzednim zespole, jeszcze przed dołączeniem do Trivium. Jak już złapiesz bakcyla pisania, trudno się od niego uwolnić.

Waszą nową płytę wyprodukował Jason Suecof, który jest waszym producentem od samego początku. Czy było dla was oczywiste, że będziecie pracowali razem z nim, czy też rozważaliście zmianę producenta?

To było raczej pewne, że będziemy pracować z Jasonem, ale w przyszłości nie chcemy ograniczać się do jednej osoby. Praca z Jasonem jest świetna. Jego kariera splotła się z karierą Trivium. Razem zaczynaliśmy w tym przemyśle jako nowicjusze. Trudno jednak przewidzieć, gdzie będziemy, gdy zaczniemy nagrywać kolejny album. Myślę, że dopiero wtedy podejmiemy decyzję z kim chcemy pracować. Jason może nie być obecny przy wszystkich płytach Trivium.

Większą część ostatnich dwóch lat spędziliście w drodze. Które z tras wspominasz najlepiej?

Lubię koncerty, na których nie jest się znanym i trzeba sobie zdobyć publiczność. Takie trasy są najbardziej ekscytujące. Z drugiej strony, bycie gwiazdą wieczoru też jest fajne. Gdy ludzie cię znają i wiedzą o tobie wszystko, wytwarza się energia, która cię z nimi łączy. Nasza marcowa trasa po Anglii była największą, jaką zagraliśmy, co było to niesamowitym przeżyciem. Również letnie festiwale w Europie były wspaniałe.

Lubisz być w trasie?

Uwielbiam. Zawsze chciałem to robić, od kiedy zacząłem grać. To jest coś, co musisz chcieć robić, jeśli grasz w zespole. Czasami było ciężko, zwłaszcza na początku. Podróżowanie furgonetką podczas zimy jest okropne. Ale nasza muzyka i nasi fani, którzy są dla nas najważniejsi, wynagradzają nam wszystko.

A nie tęsknisz za domem, kiedy jesteś w trasie?

Tęsknię, ale gdybym był w domu, też nie byłbym szczęśliwy. Działa to w obydwie strony. Musisz korzystać z życia, zwłaszcza póki jesteś młody. Dlatego chcę być jak najwięcej w trasie póki pozwala mi na to moje zdrowie.

Wkrótce wyruszacie w waszą pierwszą trasę po Stanach Zjednoczonych, na której jesteście główną gwiazdą. Dlaczego zwlekaliście z tym tak długo?

Czekaliśmy, aż nadejdzie odpowiednia pora. Przy poprzedniej płycie nie byliśmy jeszcze gotowi. Wiele grup, z którymi graliśmy na Ozzfest ruszyło we własne trasy tuż po zakończeniu festiwalu. My nie chcieliśmy tego robić. Nie chcieliśmy myśleć w taki sposób: "skorzystajmy z zamieszania wokół Ozzfestu, zróbmy własną trasę i zaróbmy trochę pieniędzy", by chwilę potem się to wszystko rozwiało. Chcieliśmy grać z innymi i dlatego zgodziliśmy się na trasę z Children of Bodom tuż po Ozzfeście, a także na supportowanie In Flames. Chcieliśmy dotrzeć tam, gdzie dotąd nam się nie udało. Myślę, że się to opłaciło, bo zdobyliśmy dość silną rzeszę fanów.

Wkrótce będziecie grali z Iron Maiden w Europie. To musi być dla was duże przeżycie.

Będzie niesamowicie. Iron Maiden mieli tak duży wpływ na muzykę. Nawet zespoły, którymi ja się inspirowałem, jak Metallica, inspirowały się nimi. To dla nas wielki zaszczyt i ogromna szansa.

A plany na przyszły rok?

Jedziemy do Japonii, aby zagrać kilka koncertów, na których będziemy główną gwiazdą. Na przełomie stycznia i lutego odwiedzimy Australię i Nową Zelandię. Potem zagramy jeszcze w Stanach, a na wiosnę szykujemy dużą trasę po Europie. To będzie nasza pierwsza europejska trasa, na której będziemy gwiazdą.

Niedawno nagraliście własną wersję "Master of Puppets" na album "Remastered" będący hołdem dla Metalliki, przygotowanym przez magazyn "Kerrang!". Jak do tego doszło?

To było trochę nieoczekiwane. Po trasie z Children of Bodom zgłosił się do nas Kerrang! z propozycją wzięcia udziału w hołdzie dla albumu "Master of Puppets". Zaszyliśmy się w studiu na kilka dni i zdecydowaliśmy, że chcemy jak najwierniej oddać wersję oryginalną. Słuchaliśmy płyty cały czas, aby mieć pewność, że niczego nie pominęliśmy. Niesamowite było to, że członkom Metalliki podobała się nasza wersja. Lepiej być nie mogło. To szczyt wszystkiego.

Wśród waszych ulubionych zespołów wymieniacie głównie grupy z lat 80., jak Metallica, Iron Maiden, Megadeth... Czy słuchasz nowszej muzyki?

Przez większą część lat 90. nie pojawiło zbyt wiele muzyki godnej uwagi. Moim ulubionym zespołem lat 90. była Pantera. To był jedyny zespół, który pozostał wierny metalowi, gdy reszta próbowała pójść inną drogą. Obecnie lubię słuchać sceny retro, zespołów takich jak The Sword, które w swojej muzyce wracają do brzmień Black Sabbath i Led Zeppelin. Jestem zmęczony krzykiem, na którym zdaje się obecnie opierać metal. Może nam się uda pomóc to zmienić.

Wasza nowa płyta wyciekła do Internetu jeszcze przed premierą. Uważasz, że to może zaszkodzić waszej muzyce?

Nie sądzę, by to w jakiś sposób nam zaszkodziło. Ludzie, którzy od początku nie zamierzali kupić płyty i tak jej nie kupią. Z drugiej strony, niektórzy nasi fani tak nas wspierają, że jak ściągną płytę z Internetu to potem kupią w sklepie dwa egzemplarze. Takich mamy fanów. Osobiście wolę kupować płyty co tydzień, ale każdy musi sam dokonać w tej kwestii wyboru.

Rok temu zagraliście w Polsce. Czy masz jakieś wspomnienia z tego koncertu?

Pamiętam ten koncert z kilku powodów. Po pierwsze właśnie tam stworzyliśmy większość riffów do utworu "Anthem", a po drugie to był szalony koncert. Nie było może zbyt wielu ludzi, ale fakt, że udało nam się porwać naszą muzyką jakieś dwieście osób był dla mnie wyjątkowy. Zwłaszcza, że żaden z występujących zespołów nie był wtedy znany. Obiecaliśmy, że wrócimy, zamierzamy dotrzymać obietnicy i wrócić na wiosnę.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?