zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku poniedziałek, 25 listopada 2024

wywiad: T.Love

1.02.2000  autor: Krzysztof Kowalewicz

Wykonawca:  Muniek Staszczyk - T.Love (wokal)

strona: 1 z 1

Krzysztof Kowalewicz: Jesteś tytułowym antyidolem?

Muniek Staszczyk: Nie ma jakiejś określonej osoby ukrywającej się pod tym słowem. Na okładce jest moje zdjęcie i stąd tytuł, który moim zdaniem dobrze pasuje do tej płyty. Nigdy nie czułem się idolem pop, chociaż jestem tak postrzegany przez niektóre media.

Masz już dość bycia osobą popularną?

To nie jest najważniejsze w życiu. Zresztą nigdy mnie to nie interesowało. Po prostu chcę docierać do ludzi ze swoimi piosenkami

Twoje zdjęcie trafiło na okładkę najnowszej płyty. Jak ci się to podoba?

Nie jestem narcyzem i nie podniecam się swoimi zdjęciami. (śmiech) Fotografia jest trochę zabawna. Mam na niej więcej siwych włosów niż naprawdę.

Właśnie skąd ta ostra siwizna?

Wszyscy są teraz na siłę młodzi. Dlatego ja postanowiłem się postarzyć.

Już raz znalazłeś się na okładce. Był to pierwszy album T. Love pt. "Miejscowi - Live" z 1988 roku. Czy to znaczy, że zatoczyliście jakąś pętlę?

Na pewno jest to album przełomowy. Może otworzy jakiś nowy rozdział w historii naszego zespołu? Na razie jednak za wcześnie, żeby o tym mówić.

Swoją najnowszą płytę nagrywaliście w Londynie. W Polsce nie dałoby się zrealizować takiego materiału?

Można było. Jednak my chcieliśmy porównać nasze polskie doświadczenia z tamtymi możliwościami. Pojechaliśmy do Anglii, bo to jest centrum muzyki rock i pop.

Wcześniej w Londynie nagrywały Edyta Górniak i Anita Lipnicka związane z tą samą firmą. Czy was ktoś też namawiał do wyjazdu?

Nas nikt nigdzie nie wysyłał na siłę. Mieliśmy zupełnie inne kontakty niż wymienione prze ciebie artystki.

Żeby sesja mogła odbyć się w Londynie każdy z was musiał z własnych pieniędzy wyłożyć 10 tys. złotych.

Firma zapewniła nam tylko fundusze na nagrania. Natomiast utrzymanie musieliśmy pokryć z własnych kieszeni. Niektórzy mogą się postukać w głowę. My jednak bardzo chcieliśmy przeżyć tę przygodę i każdy chętnie wyłożył pieniądze.

W stolicy Anglii spędziliście miesiąc. Zabraliście ze sobą dużo bagaży?

Mieliśmy przyczepę ze sprzętem.

Ty byłeś w Londynie w 1989 roku, kiedy przez kilka miesięcy pracowałeś w różnych barach. Jak zmieniło się to miasto?

Jest drożej. Poza tym niewiele się zmieniło.

Podoba ci się ruch lewostronny?

Chyba nigdy się do niego nie przyzwyczaję. Kiedy poprzednim razem byłem w Londynie i jechałem samochodem, to już po kilku minutach miałem dość i zostawiłem auto na środku drogi.

Przejdźmy do płyty. Album realizował Brytyjczyk Neil Simons.

Neil przyjechał do Polski i posłuchał nas na próbach. Na pewno byliśmy dla niego czymś egzotycznym. Kiedy zaczynał z nami pracę, niewiele wiedział o polskim rock'n'rollu, ale w końcu zostaliśmy przyjaciółmi.

Czy często robił sobie przerwy na angielską herbatkę?

Dość często pił bawarkę, my zresztą też.

Moim zdaniem tej płyty nie można porównać z żadnym z wcześniejszych materiałów T.Love?

Jest trochę starszych elementów, chociażby w "Banalnym". Natomiast całość ma swoją nową jakość. Faktycznie podobnego albumu nie zrealizowaliśmy nigdy wcześniej.

Nagrywając w Londynie wróciliście jakby do źródeł rock'n'rolla, jednak wasz materiał nie brzmi jakoś specjalnie tradycyjnie?

Mamy rok 1999 i trudno, żebyśmy grali jak w latach 70. Postanowiliśmy połączyć tradycję z różnymi nowymi pomysłami. Wyszedł z tego taki nowoczesny rock'n'roll.

W "Dla ciebie" twierdzisz, że śpiewasz "dla wszystkich oszukanych, bezdomnych włóczęgów, niezrozumianych i zdradzonych". Można to uznać za motto całego albumu?

Wszystkie teksty są w jakiś sposób spójne i każdy ma dla mnie znaczenie. Dlatego nie chciałbym o nich mówić w kategoriach - "ważniejszy", "mniej ważny".

W "Banalnym" przywołujesz płytę "New York" Lou Reeda. To dla ciebie szczególny album?

Akurat ten tytuł przyszedł mi do głowy w trakcie pisania tekstu. Lubię Lou Reeda, ale niekoniecznie za ten album.

Dość kontrowersyjny wydaje mi się kawałek "E.M.I.". Odradzacie zgłaszania się z materiałem muzycznym do waszego obecnego wydawcy?

To opis ogólnej sytuacji i pewnej ignorancji wydawcy wobec młodych zespołów. Nazwa naszej firmy znalazła się w tytule, bo wiemy jak to jest z debiutantami właśnie w E.M.I.

Wypełniliście już zobowiązania wobec Pomatonu/EMI?

Mamy jeszcze jedną płytę do nagrania.

"S.O.S. Ska" i "Piosenka" to moi faworyci. A ty które kawałki cenisz najwyżej?

Dobrze mi się słucha całej płyty, choć najbardziej lubię pierwsze sześć piosenek.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- T.Love

Na ile płyt CD powinna być wieża?